31

702 51 4
                                    

-Słowo daję, że przebiłeś mnie w czasie szykowania się - powiedziałam opierając się o framugę drzwi prowadzących do łazienki.

-Przepraszam! Już kończę! - skończył układać włosy - pisałem do ciebie, że trochę się spóźnię.

-Przepraszam, ale zgubiłam telefon-  odszedł od lustra i stanął naprzeciwko mnie.

-Szukałaś go? Bo chyba wiem, gdzie może być.

-Trochę, ale nie miałam czasu bo się śpieszyłam.

Zbliżył się jeszcze bardziej i nachylił do kieszeni płaszcza.

-Ta-da! - wyciągnął mój telefon - zauważyłem jak chowałaś go tam, ale chyba o tym zapomniałaś - podał mi go i pogłaskał po głowie.

-Naprawdę..? - wyminął mnie - musiałam go wyciszyć skoro nic nie słyszałam - poszłam zaraz za nim.

-Jesteś gotowa? - zapytał podczas zakładania butów i płaszcza.

-Od jakiejś godziny - parsknęłam śmiechem i podeszłam do drzwi, przy których już stał.
Sięgnął po moją dłoń i złączył nasze palce. Spojrzałam mu w oczy, a on otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił.

-To może najpierw pójdziemy coś zjeść? - zaproponował.

-Jeśli chcesz - spojrzał na mnie zmartwiony - możemy iść. Nie rób takiej miny. Z chęcią pójdę tam, gdzie tylko będziesz chciał - posłałam mu uśmiech.

-Dobrze - westchnął - wolisz jechać samochodem czy się przejść?

-I tak mieliśmy się przejść, więc chodźmy na piechotę. Zresztą tak będzie szybciej niż tłuc się w tych korkach - oznajmiłam.

--------------------------

Już miałam ściągać sama ubranie wierzchnie, kiedy podszedł i mi pomógł.

-Jak ty wyszłaś tak ubrana.. - mruknął pod nosem i patrzył na mnie karcącym wzrokiem.

-To miało być dla ciebie.. - przyznałam trochę speszona.

-Tylko nie złość się, jeśli będę zazdrosny - pozwolił mi pierwszej usiąść. Myślałam, że usiądzie naprzeciwko mnie, ale usiadł obok - Muszę cię pilnować - uśmiechnął się chytrze.

-Nigdzie się nie wybieram - przyznałam. Wzięliśmy kartę dań i próbowaliśmy coś wybrać.

-Polecam ci Quesadille.

-Que.. co? - próbowałam wymówić to poprawnie, ale i tak w głębi duszy nie wiedziałam co ma na myśli.

-Quesadilla - powtórzył i wskazał na karcie.

-Nie wiem co to jest, ale zdam się na ciebie.

-Zaraz wracam - poszedł do kasy. Chociaż wydawało mi się, że tutaj są chyba kelnerzy to i tak poszedł.
Czekałam jakiś czas sama, ale już sporo czasu minęło odkąd odszedł.
Trochę zaczęłam się martwić tym ile czasu mu to zajmuje, ale jak na zawołanie zobaczyłam jak zmierza w moją stronę z zajętymi rękami. Szybko zdjęłam z siebie torebkę i podbiegłam do niego, żeby mu pomóc.

-Nie nie nie nie! Poradzę sobie. Usiądź - nie chciał mi niczego oddać, jednak nie dałam się tak zwieźć i zabrałam tacę z jego rąk. Westchnął tylko na to niezadowolony - A chciałem się na coś przydać.

-Przydałeś się. Wyręczyłeś kelnera - zachichotałam.

-Eh.. nie znoszę cię.

-Ja ciebie też - usiedliśmy.

||ONE STEP||JIMIN X READER||Where stories live. Discover now