Rozdział 57

250 18 0
                                    

Nella

Czemu Wiktor nie może zrozumieć, że go kocham Astera? Ehh.. Pomogłam mu usiąść na kanapę.

-Jak się czujesz? - zapytałam.

-Jest lepiej, dzięki. - powiedział.

Gdy zmyłam krew chłopaka z podłogi, usiadłam obok niego. Po chwili poczułam jego rękę na moim biodrze.

-Weź rękę. - powiedziałam nagle speszona.

Nie wykonał polecenia. Przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie.

-Wiktor! - zaczęłam się wyrywać.

-Nie zrobię ci krzywdy. - powiedział spokojnie.

-Na... Napewno? Przecież o to ci chodzi! - wytknęłam.

-Napewno. - zapewnił.

Spojrzałam mu w oczy. Lśniły szczerością. Pokiwałam tylko głową, spuszczając wzrok. Chłopak nadal był rozebrany, ale miał przynajmniej na sobie majtki.

-Ubierz się. - poprosiłam, wstając.
Złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie. Pociągnął mnie tak, że opadłam znów na siedzenie.

-Pomóż mi. - powiedział.

-Nie.

-Tak. - mruknął i rzucił mi spodnie, które spadły obok mnie.
-Nie. - odparłam.

-Ale dlaczego? - podszedł na tyle blisko, że mógł mnie pocałować.

-Bo Noe jesteśmy razem. - lekko go popchnęłam, ale bez skutku.

Chłopak patrzył mi głęboko w oczy i był tylko w majątkach. To takie krępujące.

-Krępujesz się. - zauważył, dotykając mojego ramienia.

Teraz to już zupełnie stałam jak wryta. Jego ręka poszła na plecy i bardziej mnie do siebie przysunął, całując mnie. Nie miałam siły się wyrywać.

-Przecież nic ci nie zrobię. Jak już, to będziemy się kochać. - szepnął.

Zauważyłam, że w jego majtkach zaczyna powoli coś odstawać.

-Nic nie będziemy. - powiedziałam już zawstydzona.

Chłopak jeszcze bardziej mnie przysunął tak, że musiałam spoglądać mu w oczy, a jego miejsce intymne czułam na sobie.
-Czego się wstydzisz? - spytał.

W końcu udało mi się go od siebie odepchnąć.

-Ubierz się. - powtórzyłam i wyszłam z pokoju. To była niekomfortowa sytuacja.

Aster

-To jest jakiś chory ten pomysł! - krzyknąłem.

-Nie. Spójrz na nie. - powiedział.

-Nie mam czasu. Muszę przygotować się do konkursu. - powiedziałem chłodno.

-Ej, może nie bądź takim burakiem. - zawyła szatynka.

Odwróciłem na nią wzrok. Była niewysokiego wzrostu, długie włosy, szczupła. Jej oczy były tygrysie.

Wywróciłem tylko oczyma.

-Aster, naprawdę popatrz. - podeszła do mnie Anka.

-Nie, bo to chore. - odparowałem.

--Naprawdę jesteś burakiem. - rzuciła wściekle dziewczyna.

-Cieszy mnie to. - mruknąłem.

-Taniec to nie tylko twoja pasja, ale i innych! Więc jak chcesz wygrać to siadaj na dupie i zobacz! Bo naprawdę mamy ciężkich przeciwników! - krzyknęła Anka.

Westchnąłem tylko i wywróciłem oczyma. Usiadłem pod ścianą i spoglądałem. Szatynka, która nazwała mnie burakiem, właśnie włączała piosenkę. Po chwili grupa tancerzy poszła w ruch.

Nella

Roztrzęsiona po wszystkim siedziałam w swoim pokoju. Ten dzień był zupełną katastofą. Nawet nie miałam siły tańczyć, cała dygotałam. Opadłam na łóżko i tępo wpatrywałam się w sufit. Rozmyślałam nad "co by było, gdyby". Pewnie znacie ten stan, potrafi dołować jedynie człowieka.
Ale tak naprawdę.
Gdyby Aster nie wrócił, to Wiktor zmusiłby mnie do przespania się z nim. Jednak wrócił, to by oznaczało, że mu zależy. Ale gdyby zależało bardziej, by go tak nie zbił. Wkurzył się, gdy przejęłam się stanem chłopaka, no ale kurcze! To też człowiek i też ma uczucia. Ale to nie powód, by go bić do nieprzytomności. Ważne jest jednak to, że Wiktorowi nic poważnego nie było. A Asterowi powinno przejść. Wie, że jest dla mnie ważny i bez niego już bym nie istniała.
Wie to.


Hrj!
Przepraszam, że wczoraj ni e wstawiłam, ale miałam straszne nawałnice i brak prądu ;/
No to do następnego! ;*

Baletnica ★Zakończone★Donde viven las historias. Descúbrelo ahora