Rozdział 34

320 21 0
                                    

Nella

Siedzę właśnie z Asterem w pokoju, a naprzeciwko nas rodzice. Zerkam na zniechęconego ojca, który nie chce przeprowadzać tej rozmowy i na matkę, która jest oburzona zaistniałą sytuacją. Wywróciłam oczami i czekałam na rozpętanie kłótni przez matkę, która właśnie zaczęła chodzić po salonie.

-Córko. - powtórzyła po raz kolejny.

-Co? - zaczynała mnie irytować.

Poczułam tylko, jak moja dłoń splata się z dłonią nastolatka.

-Kultura, młoda damo. - powiedziała stanowczo. - Ile razy ci mówiłam, że nie powinno się wracać do byłych? - zapytała.

-Ale ty nic nie rozumiesz! - nagle nabrałam odwagi się jej sprzeciwić.

-Czego mam nie rozumieć? - widziałam tylko, jak jej usta zaciskają się w wąską kreseczkę.

-Wszystkiego! Tego, że kocham Astera! Czy ty nigdy nie byłaś zakochana? Nie wiesz, jak to jest? - zapytałam drżącym głosem.

-Owszem, byłam. - była już podenerwowana, widziałam to w jej oczach.

-A właśnie, że nie. Ty nie wiesz, co czuje do Astera. Czemu jest dla mnie tak cholernie ważny. - raniłam jej serce, patrząc jej prosto w oczy.

Cisza. Nagle zamilkła. Jakby się poddała, ale to nie w jej stylu. I po chwili usłyszeliśmy :

-A co, ty nic nie powiesz?

Aster

Zaskoczyła mnie nagle ta odwaga u Nelli. I to, że teraz każda para oczu czeka aż coś odpowiem.

-Już jej nie zranię. - mówiłem to, patrząc na dziewczynę. - Jest dla mnie najważniejsza i ją kocham. - odwróciłem głowę w stronę jej matki. - Niech w końcu pani zrozumie, że to wcześniej był błąd. Teraz zrobię wszystko, by była szczęśliwa.

-Ty nie wiesz, co jest szczęściem dla naszej córki. - wysyczała.

-Mamo! - jęknęła dziewczyna.

-Idź do pokoju. A ty wracaj stamtąd, skąd przybyłeś. - powiedziała.

Gdy tylko chciałem nastolatkę przytulić od razu naskoczyła. Zacisnąłem żeby i miałem już coś odpowiedzieć, tylko Nella mnie powstrzymała. Złość na kobietę dała we znaki, bo po jakimś czasie trafiłem do naszej sali do tańczenia i zacząłem tańczyć.

-Aster! - po jakiejś godzinie do środka wbiegła zdyszana dziewczyna.

-Co tu robisz? Zabronili nam się spotykać przecież. - rzuciłem oschle.

-Czyli chcesz to teraz rzucić? Nie interesuje cię nic? Myślisz, że taniec to lekarstwo na wszystko? - rzuciła na jednym tchu.

-Właśnie tak myślę. - powiedziałem.

-To patrz. - odparła i rzuciła się w wir tańca. Swojego tańca.

To dziwne, ale byłem gotowy połączyć to. Po jakimś kwadransie dziewczyna zauważyła moje starania i zaczęła ze mną współpracować. Liczyło się tylko to, co jest teraz w sali. Nie jej rodzice, nie to, że mogą tu wejść chłopacy. Tylko ona i ja. Wszystko szło po naszej myśli. Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech, więc go odwzajemniłem.

-O kurka. - usłyszeliśmy.

Zamarliśmy i odwróciliśmy twarze w stronę drzwi.

Baletnica ★Zakończone★On viuen les histories. Descobreix ara