Rozdział 57

650 119 54
                                    

Taehyung skończył prasować koszulkę w małym rozmiarze i położył ją obok swojej koszuli. Wtedy do pralni wszedł Pum, który miał na sobie jedynie majtki.

– Przeziębisz się serce, jak będziesz chodzić bez ubrań – pouczył syna, a ten wręczył mu koszulę w swoim rozmiarze.

– Chcę jak ty – oznajmił. Taehyung zaśmiał się i wziął od syna zdecydowanie zbyt elegancką koszulę jak na pierwszy dzień w przedszkolu. Natomiast Geopum miał od dawna powtarzane, że przedszkole to ważna sprawa, a widział, jak Tae się ubiera na „ważne sprawy", więc chciał się postarać.

– Co ty się w Koo bawisz? – spytał Jimin widząc prawie gołego syna.

– Bez takich tu proszę – skarcił go Jungkook, który... podobnie jak syn miał jedynie bokserki. – Tae wyprasujesz też mi koszulkę? – poprosił robiąc do męża maślane oczy.

Taehyung wyprasował obu swoim chłopakom ubrania, a ci jeszcze poszli dokończyć robienie śniadania. Podczas jedzenia Pum się kręcił, ponieważ ekscytowała go wizja czegoś nieznanego. Rodzice opowiadali mu, że w przedszkolu będzie super, więc nie mógł się doczekać.

– Gdzie jest lista z rzeczami do zabrania? – zapytał Tae, który sam sporządził taką listę, ale nie mógł jej znaleźć.

– Tutaj – oznajmił Jungkook trzymając kartkę w ręce.

– Czemu jest tak pomięta? – spytał z wyraźnym niezadowoleniem Tae.

– Bo była i jest w użyciu – wyjaśnił Kook.

– Rozumiem, pozwól, że ja dokończę, a ty się wreszcie ubierz – poprosił, a wtedy Jungkook podszedł bliżej niego.

– I tak mam już bokserki, to progres – oznajmił i normalnie Taehyung popatrzył by po nim zabójczym wzrokiem, ale wtedy jedynie się uśmiechnął.

Wracał jego Koo.

– Pum, proszę, ubieramy się – powiedział Jimin i pomógł synowi zapiąć koszulę. – Dam ci na zmianę koszulkę, jakby ci było niewygodnie – mówiąc to pokazał, że pakuje zapasowe ubranka do worka z butami na zmianę. Rzecz jasna worek musiał być w dinozaury.

Wyjście do przedszkola wiązało się z wieloma przygotowaniami. Właściwie wszystkim najbardziej stresował się Jimin. Zajął się przygotowaniem wyprawki, zakupieniem wszystkich rzeczy dla syna. Chciał, żeby niczego mu nie zabrakło i aby przedszkole było dla malucha kolejną, wspaniałą przygodą.

– Musimy już iść. Prosili, żeby być 8:50 – oznajmił nerwowo Jimin, bo obawiał się, że nie zdążą.

– Dobrze, jesteśmy gotowi – zapewnił Tae widząc zdenerwowanie męża.

– Pum, zakładamy buty – zarządził Jungkook, któremu również nie umknął stres Jimina. Zresztą sam chciał zapomnieć o tym, że denerwuje się powrotem do szpitala. Z jednej strony bardzo się cieszył, że wreszcie kończy się ta męka, ale pojawiło się w nim wiele niepewności. Czy da radę? Czy może jednak nie jest za wcześnie? Te pytania niepokoiły go od poprzedniego wieczora, ale radość i ekscytacja na razie u niego przeważały.

– Pa Bam, pa Tannie – powiedział na odchodne Pum. Założył worek na plecy i razem z rodzicami wyszedł z domu. Gdy już jechali to Jimina zaczął ze stresu boleć brzuch. To było tak ważne wydarzenie, a on się martwił milionem rzeczy. Najbardziej bał się tego, żeby to on w pewnym momencie nie zmiękł.

Dojechali pod przedszkole i Jungkook pomógł wysiąść Pumowi z samochodu. Wziął go za rękę. Wspólnie poszli do budynku, w którym mieściło się przedszkole. Jimin widział wiele rodziców ze swoimi pociechami. Jedyni po raz kolejny przychodzili do przedszkola, a dla innych był to pierwszy raz i Park dostrzegł, że nie tylko on się stresował. Jednak to go wcale nie uspokoiło.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now