Jungkook siadł obok pana Yanga i zaczął rozmasowywać nogę. Był już kilka godzin na dyżurze i zaczynała mu doskwierać. Nie chciał prosić Jongina o podanie mu morfiny, bo byłby to już trzeci raz w ciągu tygodnia. Wolał nie nadużywać jego pomocy, a do tego za nic nie chciał uzależnić się od leków przeciwbólowych. Dlatego brał ją tylko wtedy, gdy cierpienie nie pozwalało mu spokojnie myśleć i pracować.
– Widzi pan, jak się załatwiłem – zwrócił się do śpiącego pacjenta. – Ile pan ma właściwie już lat? – zapytał i zaczął na głos się zastanawiać. – Chyba będzie już koło sześćdziesiątki, prawda? – dopytywał wiedząc, że nie uzyska odpowiedzi. Oparł się wygodnie o krzesło i nagle otworzyły się drzwi, przez które wszedł Jimin z Taehyungiem.
– Tu się schowałeś – oznajmił młodszy.
– Ja się przed wami nigdy nie chowam – zapewnił Jungkook.
– Mieliśmy zjeść obiad, zgarniemy Puma i możemy pójść do mnie – zasugerował Taehyung, chociaż właściwie tak się umawiali kilka godzin temu.
– Aj, zapomniałem, sorki – skłamał Kook. Doskonale pamiętał o wspólnym obiedzie, ale potrzebował chwili dla siebie, aby opanować ból nogi.
– To ja szybko podskoczę po Puma – zasugerował Jimin i starsi skierowali się do pokoju ordynatora. Weszli do środka i siedli wspólnie na kanapie, a Jungkook oparł głowę o ramię męża.
– Nie jesteś zmęczony? – zapytał Taehyung, na co Kook się uśmiechnął.
– Spokojnie, panie ordynatorze–mężu, jest okej – zapewnił nie chcąc martwić Tae. Mieli sobie wszystko mówić, ale Jungkook wolał zachować te drobne jego zdaniem niedogodności dla siebie. Już i tak ostatnie miesiące były ciężkie dla jego bliskich z jego powodu.
Taehyung objął ukochanego i po chwili do środka wbiegł ich synek, który już nie mógł się doczekać, aż zobaczy swoich rodziców. Wszedł na kanapę i przytulił się do starszych.
Taehyung zaopatrzył się w gabinecie w mikrofalę, więc mogli podgrzać jedzenie i zjeść wspólnie. Pum jadł siedząc na kolanach u Jimina. Lubili to, że mogli spędzić chociaż kilka chwil razem.
– Zaraz przyjedzie po ciebie wujek Seokjin i pobawisz się z Sihyeon, dobrze? – zapytał Jungkook, a chłopiec mu przytaknął. – Jutro na śniadanie się zobaczymy – dodał, aby uprzedzić chłopca, że nie będzie nocować u siebie w domu. Przyjął to spokojnie, chociaż ostatnio było ciężko, bo powoli oswajał się, że Jungkook wrócił do pracy. Tak to ponad miesiąc spędzał z nim każdy dzień, więc musiał się przyzwyczaić. Nadal w nim był strach, że znowu taty nie będzie bardzo długo, a tego nie chciał.
Seokjin napisał do Jungkooka, że już przyjechał. Po kilku minutach znalazł się u nich w gabinecie, a razem z nim była Sihyeon. Dziewczynka już była duża, bo niedawno skończyła dwanaście lat. Nadal jednak chciała zajmować się Pumem i lubiła z nim spędzać czas.
– Cześć, wujku – mówiąc podeszła przytulić Jungkooka. Gdy miał wypadek, ona rozumiała, że jego stan jest poważny. W końcu nie wracał długo do domu, a bardzo się o niego martwiła.
– Hej, astronautko, jak było w szkole? – zapytał.
– Super, dostałam najlepszą ocenę z testu z matematyki – pochwaliła się, na co Kook się uśmiechnął.
– Bardzo dobrze, zuch dziewczyna – powiedział jej wujek.
– Musimy już się zbierać na dyżur. Pum, jedziesz z wujkiem i Sihyeon – oznajmił Jimin i pomógł chłopcu stanąć na podłodze.
– Dam ci torbę z jego rzeczami. Ostatnio chce mu się pić na noc, ale postaraj się tak dwie godziny przed spaniem nie dawać już dużo wody, bo potem się bardzo moczy – poinstruował Seokjina Taehyung, a starszy przytaknął.
YOU ARE READING
Park's Anatomy 4
FanfictionKolejna odsłona życia Jimina, jego dwóch mężów, dwóch psów i synka. Geopum ma już dwa lata, a Park od roku jest pełnoprawnym lekarzem. Od dawna nikt nie boi się Kata, a Przystojniak pokazał swoje wrażliwe oblicze. Ich rodzinę czeka wiele wzlotów, al...