Rozdział 49

607 117 38
                                    

– Pum, wychodzimy – zawołał Taehyung, gdy stali z Jungkookiem przy drzwiach. Chłopczyk podszedł do nich, aby przytulić się na pożegnanie. Za nim poszła też mama Tae, która miała się zająć maluchem podczas nieobecności rodziców.

– Bądź grzeczny dla babci – poprosił Jungkook klękając, aby zrównać się z synem.

– Będę – obiecał Pum i wyciągnął mały palec. Jego siostra Jimin nauczyła go takiego składania obietnicy, a chłopiec to podchwycił. Jungkook złapał go swoim małym palcem, po czym ucałował w czoło.

– Jakby coś się działo...

– To zadzwonię – dokończyła za Tae jego mama. Geopum był już dużym dzieckiem, bo miał już trzy i pół roku i często zostawał z kimś, kto nie był jego rodzicem. Mimo to Taehyung wciąż się o niego martwił i nie umiał z tym walczyć. Kochał swojego synka i już raz mógł go stracić. Ten strach nie ustępował, ale nie próbował walczyć.

Starsi wyszli z domu i nie mogli się doczekać, aż dotrą do Gangbok, aby móc zobaczyć się z Jiminem. Spędził całą noc na dyżurze, a nie lubili spać w „nie komplecie".

– Przez to, że zrobiłeś na obiad swój pyszny kimbap, to już chcę go zjeść – oznajmił Kook obejmując męża w windzie.

– Ledwo zjadłeś śniadanie – zaśmiał się Taehyung będący jak zwykle rozczulony okazywaną przez Jungkooka miłością.

– Które też było doskonałe, bo to w końcu moja jajecznica – oznajmił dumnie i zanim wyszli na parking, to Kook ucałował Taehyunga.

Podeszli do motocyklu i Jungkook wręczył mężowi kask. Tae dawno zapomniał o strachu przed „maszyną śmierci". Czasem droczył się z Kookiem, ale znał go i wiedział, że jeździ bezpiecznie. Nie wzbraniał się przed wspólną jazdą, bo uwielbiał moment, gdy wtulał się w ukochanego i mógł napawać się jazdą. Co prawda pierwsza wyprawa motocyklem po wypadku Kooka była dla niego stresująca, ale już nad tym zapanował.

Siedli na Kawasaki i Jungkook odpalił motor. Wyjechali z parkingu i Taehyung mocniej objął ukochanego. Oparł mu głowę o ramię i przypatrywał się mijającym budynkom.

– Mamy jeszcze trochę do dyżuru – usłyszał Jungkooka, gdy stanęli na światłach. – Może wybierzemy dłuższą trasę? Wzdłuż Han? – zaproponował.

– Przecież to naokoło – zauważył Tae, ale potem pogładził męża po ramieniu. – Wzdłuż Han – poprosił i Jungkook skręcił.

Była naprawdę piękna pogoda i mijali wielu ludzi w krótkich rękawkach czy zwiewnych sukienkach. Świeciło jasne słońce, a na niebie były pojedyncze, białe chmury. Wiatr smagał delikatnie ich ciała i z boku wyglądali... ciekawie. Jungkook w czerwonym kombinezonie i Taehyung pod skórzaną kurtką miał piaskową marynarkę.

Dojechali pod Gangbok i zsiedli z motocykla. Skierowali się do szpitala i praktycznie na wejściu powitał ich Jimin.

– Czy ja widzę, że ordynator jest o minutę spóźniony? – zapytał z uśmiechem, gdy skierowali się do szatni.

– To błąd zegarka – zapewnił Taehyung, na co młodszy parsknął.

– Powiedzmy, że wybrałem zły zjazd – tłumaczył się Jungkook.

– Nie dziwię się. Jest tak piękna pogoda, że zjedliśmy z Wheein śniadanie na dachu – wyznał Jimin. – Znaczy się, chcieliśmy, ale Byulji nas uprzedziła i siedziała tam z Miyą – dodał.

– Widzę, że miłość kwitnie – zauważył Tae, gdy już weszli do szatni.

– I to jak! Są tak irytująco rozkoszne i słodkie, że aż mnie skręca – wyznał Park.

Park's Anatomy 4Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon