Rozdział 52

573 122 9
                                    

Taehyung wjechał na parking, na którym już nie było asfaltu, a jedynie szutrowa nawierzchnia. Spojrzał w kierunku ścieżki prowadzącej w głąb lasu, ku szczytowi dosyć niskiej góry. Świeciło piękne, letnie słońce i aż nie chciało się siedzieć w domu. Dlatego Jungkook zaproponował, aby w wolny dzień mężowie pojechali z nim i Geopumem na wycieczkę w góry.

Jimin wysiadł z auta i otworzył drzwi synkowi. Pomógł go wypiąć z fotelika, a w tym czasie Jungkook wyciągnął z bagażnika plecak, w który spakowali najpotrzebniejsze rzeczy.

– Będziesz nieść? Jak chcesz, mogę wziąć? – zasugerował Jimin, a ukochany delikatnie się uśmiechnął.

– Spokojnie, dam radę. Jak będzie mi za ciężko, to powiem – zapewnił Kook i wtedy podszedł do niego Taehyung, który na smyczy prowadził ich dwa psy.

– Pum, czy miałeś smarowaną buzię kremem? – zapytał Kim, bo sam już nie pamiętał.

– Posmarowałem mu w domu – oznajmił Jungkook.

– A sam się posmarowałeś? – dopytał Taehyung. Właściwie musiał obawiać się jedynie o twarz Kooka, bo tak to miał założoną białą bluzkę z długim rękawem, a na niej miał dodatkowy t–shirt. Do tego miał długie spodnie w tym samym odcieniu, które pożyczył od Tae. Musiał założyć pasek, aby mu nie spadały.

– Smarowałem się – zapewnił Kook i wtedy Pum złapał go za rękę.

– Idziemy – oznajmił chłopiec, a ton jego głosu rozbawił jego rodziców. Jungkook opowiedział mu wcześniej, że wyprawa w góry to wielka przygoda, do której od kilku dni się przygotowywali. Wspólnie pakowali plecak, trenowali w parku, bo Pum bardzo na poważnie wziął nadchodzącą „przygodę".

– Może poprowadzisz Yeontana? Tylko musisz go dobrze pilnować – zaproponował Jungkook, kiedy przekroczyli próg lasu.

– Dobrze. Tato, poproszę – powiedział Pum podchodząc do Taehyunga. Ten wręczył mu smycz, na której był mniejszy piesek. Geopum nie wrócił do Jungkooka, a poszedł do Jimina. Szedł z nim za rękę, a młodszy spoglądał co chwilę to na chłopca, to na swoich mężów. Widział, że Jungkook poprawia ciążący mu plecak i wyraźnie sprawia mu to spory wysiłek. Natomiast Jimin nie chciał nalegać, aby się zamienili. Chciał dać Kookowi przestrzeń, a zresztą nauczył się już mówić, kiedy „nie daje rady".

W lesie był przyjemny chłód, który dawał odprężenie w upalny dzień. Lipiec zaczął się wyjątkowo gorąco, więc Jungkook z Pumem często jeździli na działkę, aby uciec od dusznego miasta. Jimin z Tae jak tylko mogli, to jeździli też z nimi i im towarzyszyli.

Z naprzeciwka szło starsze małżeństwo i Jungkook jako pierwszy ich pozdrowił. Potem zaczepił Puma i wskazał na państwa.

– W górach trzeba mówić innym „dzień dobry" – podpowiedział chłopcu, a ten od razu się ukłonił starszym.

– Dzień dobly – krzyknął niemalże, a jego reakcja rozczuliła małżeństwo. Nie tylko to starsze, ale także rodziców Puma.

– Jesteś bardzo grzeczny, serce – pochwalił Taehyung. Obserwował od pewnego czasu, że Geopum staje się niezwykle ułożonym i kulturalnym dzieckiem. Wiedział, że była to niezwykła zasługa Jungkooka, który ostatnio bardzo się na tym skupił.

Las się skończył i wyszli na wąską ścieżkę, która była mocno nasłoneczniona. Nie mogli tam iść we czwórkę obok siebie, więc Taehyung szedł z Pumem, a Jungkook z Jiminem. Kook wyciągnął w pewnym momencie butelkę wody i wręczył ją młodszemu.

– Dziękuję – odparł Park i potem przekazał wodę Taehyungowi i Pumowi.

– Minnie, mógłbyś przez chwilę to ponieść? – poprosił Jungkook, gdy chowali wodę do plecaka.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now