Jungkook obudził się na chwilę przed mężami, choć wrócił późno w nocy z ciężkiego dyżuru. Uśmiechnął się widząc, że ukochani spokojnie śpią. Szczególnie cieszyło go to w kontekście Jimina, który nie tak dawno miał ciężki czas w szpitalu. Wspierał ciągle pacjentkę i pomagał jej rodzicom. Rodzinę dotknęła tragedia i chociaż najpierw jej bliscy potraktowali ją koszmarnie, tak wtedy byli dla niej opoką. Jednak Jimin musiał mieć pewność, że nic jej nie grozi.
Jungkook nie był już śpiący, a dochodziła ósma. Nie zapowiadało się, żeby jego mężowie wstali, więc wyjrzał za okno. Świeciło zaskakująco mocne słońce i Kook rzucił okiem na telefon. Sprawdził pogodę i zobaczył, że pierwszy dzień wiosny zapowiadał się ciepło. Postanowił to wykorzystać i pójść pobiegać.
Wstał cicho z łóżka i wyciągnął swoje rzeczy treningowe. Buty zabrał ze sobą i na palcach wyszedł na korytarz. Wtedy zobaczył swojego syna, który cicho zakradał się do sypialni rodziców.
– A ty co nie śpisz? – zapytał Puma, a chłopiec się uśmiechnął.
– A ty? – odpowiedział maluch.
– Zapytałem pierwszy – odparł Kook.
– A ja dlugi – powiedział Pum.
– Co za gałgan – skwitował Jungkook.
– Tae i Mimi śpią? – zapytał chłopiec.
– Tak – odparł Kook i wpadł na pewien pomysł. – Idziesz ze mną pobiegać? – zapytał.
– Tak! – wykrzyknął radośnie Geopum.
– Ale cicho, bo obudzisz Tae i Mimi – upomniał go z uśmiechem Jungkook. Poszedł z synem do jego pokoju i zobaczył, że pościelił łóżko. Niezdarnie, ale bardzo to docenił.
– Pięknie pościeliłeś! Piąteczka! – pochwalił i wystawił rękę. Pum kilkukrotnie w nią uderzył i do tego podskakiwał. – A mogę dodać coś od siebie? – zasugerował i syn mu przytaknął. Jungkook poprawił pościel i po tym podsadził Puma na przewijak. Zmienił mu pieluchę i ubrał sportowo, ale ciepło.
Schodząc na dół Geopum trzymał go za rękę i podbiegły do nich zwierzaki, aby się przywitać.
– A Bam i Tan też biegają? – zapytał Pum, a jego tata podrapał się po głowie.
– Właściwie biegają – stwierdził i poszli do przedpokoju. Obaj założyli buty i Jungkook wyciągnął lekki wózek.
– Miałem biegać – zaprotestował Pum.
– I będziesz. Muszę cię tylko zawieźć tam, gdzie będziemy biegać – wyjaśnił Jungkook. Maluch patrzył po nim podejrzliwie, ale wsiadł do wózka. – Yeontana też trzeba dowieźć – oznajmił Kook sadzając psa obok syna. Bama wziął na specjalną smycz, którą okręcił wokół bioder.
Wyszli z domu i w windzie napisał Jiminowi, że wyszli pobiegać. Miał pewność, że to nie obudzi mężów, bo Park wyciszał telefon w przeciwieństwie do Taehyunga.
Znaleźli się na dworze i było przyjemnie rześko. Dobrze, że obaj mieli sportowe kurtki, więc nie groziło im przewianie.
Jungkook zaczął biec w kierunku parku. Wózek był o tyle wygodny, że nie musiał się martwić o Puma. Doberam dotrzymywał mu kroku i znaleźli się niedaleko stawu. Pojawili się już pierwsi właściciele z psami oraz biegacze, ale nie było jakiś tłumów. Kook się zatrzymał i podszedł do synka.
– Gotowy na bieganie? – zapytał ciężko dysząc po odbytym biegu.
– Tak – zapewnił z uśmiechem Pum. Jungkook postawił go na ziemi i wziął również Yeontana. Psy przywiązał do wózka i kazał czekać.
YOU ARE READING
Park's Anatomy 4
FanfictionKolejna odsłona życia Jimina, jego dwóch mężów, dwóch psów i synka. Geopum ma już dwa lata, a Park od roku jest pełnoprawnym lekarzem. Od dawna nikt nie boi się Kata, a Przystojniak pokazał swoje wrażliwe oblicze. Ich rodzinę czeka wiele wzlotów, al...