Dyrektor Song siedział przy swoim biurku i wypełniał ostatnie papiery, jakie miał tego dnia do przejrzenia. Szykował się na obchód i liczył, że wpadnie mu jakaś interesująca operacja. Nagle zadzwonił mu telefon i zobaczył przychodzące połączenie od jednego z kolegów ze szpitala uniwersyteckiego.
– Cześć – powitał znajomego z uśmiechem.
– Cześć, Song... Przywieźli mi właśnie ofiary karambolu i... jedną z nich jest doktor Jeon. – Wtedy dyrektor zamarł. Ogarnął go niepokój i strach o lekarza, który nie był jedynie jego pracownikiem, a traktował go prawie jak syna. – Jechały z nim dwie osoby, chyba brat i mama...
– Jaki jest ich stan? – zapytał od razu Song i wstał od biurka, aby wyjść z gabinetu.
– Mama stabilna, przytomna. Brat operowany, ale też stabilny, ale doktor Jeon... już raz się zatrzymał. – Song stanął w połowie drogi i poczuł, jakby stracił kontakt z rzeczywistością.
– Co mu jest? – dopytał usiłując brzmieć opanowanie.
– Biodro ma rozgruchotane, to samo udo. Do tego obrażenia wielonarządowe. Robimy co możemy – zapewnił drugi lekarz.
– Rozumiem. Informuj mnie, proszę – powiedział Song.
– Pewnie... właściwie zadzwoniłem do ciebie, bo do kontaktu ma podanych brata i mamę – wyjaśnił lekarz. – Czy ma kogoś bliskiego, żeby zadzwonić? Dziewczynę albo żonę? – dopytywał.
– Nie ma – odpowiedział krótko Song. – Dzwoń do mnie co pół godziny, proszę – nalegał i gdy się rozłączył, dotarł na blok. Wszedł na galerię i zobaczył, że nie on jedyny przyszedł oglądać zabieg przeprowadzany przez Taehyunga i Jimina. Operowali bardzo trudnego, niemalże nieoperacyjnego guza mózgu. Szło im dobrze, obaj byli spokojni.
Song musiał wyjść i przejść się po korytarzu. Jungkook był operowany, a w tym samym czasie jego mężowie ratowali czyjeś życie. Dyrektor chciał im powiedzieć, ale przemyślał to. Zrezygnował z tego pomysłu. Wierzył, że tego dnia oboje pacjentów przeżyją swoje operacje.
Wyciągnął telefon, aby zadzwonić do taty Taehyunga, który pracował w Szpitalu Uniwersyteckim, ale ponownie zadzwonił jego znajomy. Song natychmiast odebrał, a przy tym bardzo się stresował.
– Znowu się zatrzymał, ale walczy. – Dyrektor nie wiedział, czy to dobre wieści zwiastujące tylko nadejście tych złych.
– Nie podda się, nigdy się nie poddaje. Dziękuję za telefon – powiedział Song i się rozłączył. Przypomniał sobie, że ma zadzwonić do Kima, więc wybrał do niego numer.
– Cześć, akurat mnie złapałeś, jak wychodzę ze szpitala...
– Jungkook jest u was – powiedział szybko Song i usłyszał chwilę milczenia po drugiej stronie. – On, jego brat i mama mieli wypadek...
– Czy Taehyung wie? – zapytał pan Kim.
– Nie, ma razem z Jiminem operację – wyjaśnił Song.
– Powiesz mu? – dopytał Kim właśnie zawracając do szpitala.
– Jongtae, to bardzo ciężka operacja... nie mam nikogo w szpitalu, kto zrobi to lepiej niż Taehyung – wyjaśnił dyrektor.
– Kto operuje Jungkooka? Co z jego mamą i bratem? – dopytywał dalej tata Tae.
– Dzwonił do mnie mój znajomy, Oh Minji. Nie wiem, co teraz mogę więcej zrobić – wyznał dyrektor.
– Zaraz zobaczę, co z Jungkookiem. Wiesz może, co chłopaki zrobili z Pumem? Jest u Wheein czy w żłobku? – podpytał pan Kim.
– Zaraz się dowiem... Jongtae... zaczekajmy do końca ich operacji. Wtedy im powiem i od razu pojadą do szpitala – zaproponował Song.
YOU ARE READING
Park's Anatomy 4
FanfictionKolejna odsłona życia Jimina, jego dwóch mężów, dwóch psów i synka. Geopum ma już dwa lata, a Park od roku jest pełnoprawnym lekarzem. Od dawna nikt nie boi się Kata, a Przystojniak pokazał swoje wrażliwe oblicze. Ich rodzinę czeka wiele wzlotów, al...