Rozdział 42

746 119 21
                                    

– Tae... – westchnął Jimin i zacisnął usta wiedząc, że jego jęk był zdecydowanie za głośny. Wbijał paznokcie w drewniany blat biurka i napinał swoje stopy usiłując dać jakiś upust kłębiącemu się w nim podnieceniu. Czuł dłonie męża na swoich nagich biodrach i drżał od jego pchnięć. Łapczywie oddychał i żałował, że są w gabinecie ordynatora, a nie w domu... i to wtedy gdy są w nim sami, bo potrzebował wtedy zedrzeć swoje gardło.

Taehyung pomimo swoich mocnych ruchów i dosyć intensywnemu początkowi, bardzo delikatnie obcałowywał smukłą szyję ukochanego. Doskonale czuł to, że młodszy ledwo stoi na nogach. Słyszał, jak walczy ze sobą, aby zbyt głośno nie jęczeć. Uwielbiał doprowadzać go do tego stanu, a do tego sam czerpał niesamowitą przyjemność.

Z każdym pchnięciem popychał Jimina na kant biurka i na biodrach młodszego tworzyły się otarcia, a później miały się od tego pojawić siniaki. Złapał jedną ręką ukochanego za szyję i nieznacznie ścisnął, na co młody lekarz już nie mógł opanować swojego głosu.

– Ciszej, bo zaraz nas ktoś usłyszy – szepnął nisko Tae, a jego głęboki ton przyprawił Jimina o kolejne dreszcze.

– Może doktor Jeon? – zapytał zaczepnie i choć nie mogli widzieć swoich twarzy, to jakby obaj się do siebie uśmiechnęli.

– Wiesz, że operuje – powiedział Taehyung na chwilę zwalniając ruchy, a wtedy Jimin odwrócił głowę, aby mogli na siebie spojrzeć. Na obu padało ciepłe światło lampki, bo na dworze już dawno było ciemno.

– Może dla nas przestanie? – zasugerował i wolno się pocałowali. Obaj zdecydowanie nie chcieli przerywać pocałunku, więc Tae pomógł młodszemu się odwrócić. Jimin siadł na biurku i owinął nogi wokół bioder ukochanego. Ten ponownie go wypełnił, na co Park rozchylił szerzej wargi, co Taehyung wykorzystał, aby móc wsunąć pomiędzy nie język.

Między nimi nadal była niesamowita chemia pomimo upływu tylu lat. Ich ciała im się nie nudziły, a wprost przeciwnie, zawsze odkrywali coś nowego. Pojawiało się nowe znamię, blizna, drobny rozstęp czy cellulit albo nieco więcej ciała. Kochali poznawać siebie na nowo i się sobą nie nudzili.

Jimin usiłował wsunąć dłonie za koszulę Taehyunga, ale była zbyt napięta. Szybko sobie z tym poradził, bo rozpiął ją do połowy i ułatwił tym sobie zadanie. Wbił mocno paznokcie w skórę męża, na co ten się uśmiechnął i lekko oddalił.

– Jak wyjaśnimy to...

– Nawet o nim teraz nie mów – przerwał szybko Jimin i pocałował męża. To rozbawiło Taehyunga, ale już nie protestował i nie wspominał o ich niestety bardzo spostrzegawczym synu, który na pewno zapyta o czerwone szramy na plecach.

Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły, na co Jimin bardzo się wystraszył. Był pewien, że je zamykał, gdy wszedł z Tae do pokoju, ale pamięć go zawiodła. Mocno wtulił się w Taehyunga i ze strachem spojrzał w kierunku drzwi. Kim szybko zsunął dłoń na nagie pośladki męża usiłując ratować sytuację, choć ich położenie było dosyć jednoznaczne.

– Ja to jednak jestem geniuszem nie człowiekiem – oznajmił dumnie Jungkook, gdy trzasnął drzwiami. – Takie złamanie, Tae, ale takie że mówię ci – kontynuował, ponieważ jeszcze nie spojrzał w kierunku biurka i nie wiedział, w czym właśnie przerwał ukochanym. – Inni lekarze by amputowali, ale nie taki geniusz jak ja – mówił dalej, gdy praktycznie od razu położył się na kanapie. – Możesz już powiedzieć, że jestem najlepszym lekarzem w całym Gangbok... poprawka, w Seulu – powiedział rozkładając się wygodnie.

Jiminowi minął już pierwszy szok i stres, a cała sytuacja zaczęła go nawet bawić.

– Może i jesteś najlepszym, ale nie najbardziej spostrzegawczym – oznajmił młodszy, a Kook spojrzał na niego ze zdziwieniem. Właściwie spojrzał na swoich ukochanych, po których prędko poznał, co robili.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now