Rozdział 44

144 14 1
                                    

       Elizabeth właśnie rozmawiała z Wilą, o tym czy zapytać Regulusa, aby pomógł jej z zajęciami tańca. Już jutro miała pierwsze zajęcia z Gryffindorem.

  – Idź, niczego przecież nie stracisz – odparła Wila. – Co w tym trudnego?

  – No chyba nic, zawsze mogę się ośmieszyć – odparła Elizabeth, wzruszając ramionami, choć jej gest był tylko przykrywką, tego co naprawdę czuła.

  – Ciesz się, że chłopacy nie chodzą w grupkach jak my – zażartowała czarnowłosa. – Idź.

Elizabeth przeszła przez korytarz, do Blacka. „Tak właściwie, czym ja się denerwuję?" – zastanawiała się, próbując wytłumaczyć sobie zdenerwowanie. – „To tylko Black, pewnie podobny do brata Gryfona, chociaż może mądrzejszy."

  – Ee hej Black – zaczęła.

  – Loor, zgadza się? – zapytał zdystansowanym głosem Regulus. – Zabini najpewniej powiedziała ci o tym, że może mógłbym ci hm... dopomóc w twoim podobno tragicznym tańcu, co?

  – Tak – Elizabeth odparła już pewniej, ciesząc się, że on sam zaczął temat.

  – Cóż mogę ci pomóc, ale coś za coś – odparł spokojnie czarnowłosy.

  – Coś, czyli co chcesz? – zapytała ostrożnie.

  – A co masz mi do zaoferowania? – spytał Black.

Elizabeth pokręciła głową. Nawet, jeśli to ona chce coś od Blacka to zachowując rozum, nie będzie mu mówić, co ma.

  – A co chcesz? – zapytała twardo.

  – Przysługa.

  – Dałoby się załatwić, ale zależy, jaka. Zawęź temat.

  – Jeśli ja ci pomagam, to ty mi pomożesz w czymkolwiek – zaproponował Ślizgon.

  – Może być, tylko nie może to być pomoc polegająca na krzywdzeniu kogokolwiek ani pomocy Voldermortowi. – Ku zaskoczeniu Elizabeth, Regulus nawet nie drgnął, słysząc imię czarnoksiężnika.

  – Zgadzam się, ale przysięgnijmy – powiedział chłopak.

  – Na co? Sorry, ale nie zgodzę się na Wieczystą – odpowiedziała Elizabeth, czując się trochę tak, jakby to ona stawiała wszystkie warunki.

  – Nie miałem na myśli Wieczystej, tylko zwykłą przysięgę, jak się rzuci odpowiednie zaklęcie to zadziała i nie kończy się śmiercią po niedotrzymaniu – wyjaśnił Regulus wzruszając ramionami.

Ślizgonka chciała zapytać „Jesteś pewny, że to zadziała?", ale stwierdziła, że lepiej byłoby o tym nie wspominać, bo może będzie musiała ją złamać? Kto wie.

  – Tak. Ja zacznę – odparł chłopak, poprawiając swoją dumną pozycję. – Ja Regulus Black przysięgam, iż pomogę Elizabeth Loor nauczyć się tańczyć walca w zamian za przysługę.

  – Ja Elizabeth Loor, przysięgam, że jeśli Regulus Black nauczy mnie tańca to w zamian pomogę mu w czymś, co nie będzie krzywdzić innych, ani służyć Voldemortowi.

Black i Elizabeth uścisnęli sobie dłoń.

  – Bądź przed pokojem wspólnym dzisiaj o szesnastej.

Dziewczyna tylko kiwnęła głową i z myślą, że to było strasznie oficjalne, wróciła do Wili, która stała niedaleko. Przekazała współlokatorce, że Black się zgodził.

      Nastała szesnasta i Elizabeth wyszła przed pokój wspólny, a ściana za nią się zamknęła. Regulus już czekał.

  – Spóźniłaś się – mruknął niemal niesłyszalnie. – Chodź Loor.

Czarna Magia po Jasnej StronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz