Rozdział 27

203 17 2
                                    

      W końcu nadeszła Noc Duchów, a wraz z nią czas na wyznaczenie reprezentantów szkół. Wielka Sala już poprzedniego wieczoru została udekorowana stosownie do okazji. Nad wszystkim stołami lewitowały świece osadzone w dyniach, a kilka żywych nietoperzy fruwało pod sklepieniem.

Dyrektorzy pozostałych szkół wprowadzili swoich uczniów do Wielkiej Sali, która po chwili była już zatłoczona. Czarę ognia już przyniesiono, stała teraz przy stole nauczycielskim, przed profesorem Dumbledore'm. Wszyscy szeptali między sobą, zastanawiając się kto zostanie reprezentantem jego szkoły.

  - Jak myślisz CeCe, kto u nas zostanie reprezentantem? - spytała Wila rudowłosej, która zachowywała się lepiej od ostatniego czasu.

  - Hm... Nie mam pojęcia, raczej nikt z Slytherinu, bo nikt się nie zgłosił - stwierdziła dziewczyna. - A ty Lizzie, co myślisz?

Elizabeth trochę nieobecna podniosła pytający wzrok na współlokatorkę.

  - Hm?

  - Pytam się, jak sądzisz, kto będzie reprezentował Hogwart - powtórzyła CeCe.

  - Nie wiem, pewnie jakiś Gryfon, bo wiele się z nich zgłosiło i może jakiś Puchon? Nie wiem - odpowiedziała Elizabeth.

Wreszcie talerze zalśniły czystością i wybuchł jeszcze większy szum, który szybko ucichł, kiedy Dubmledore wstał z krzesła. Siedzący po jego bokach pozostali dyrektorzy wydawali się równie spięci i ciekawi jak wszyscy. Mishelle Horan uśmiechała się tajemniczo, a Crouch sprawiał wrażenie, jakby to niewiele go interesowało, a nawet, że go to trochę nudziło.

  - Czara Ognia jest już prawie gotowa, aby dokonać wyboru - rzekł Dumbledore. - Za minutę będzie już gotowa. Kiedy zostaną ogłoszone nazwiska reprezentantów, proszę, aby tutaj podeszli i weszli do przylegającej komnaty - wskazał na drzwi obok stołu nauczycielskiego - gdzie otrzymają instrukcje.

Dyrektor wyjął różdżkę i machnął nią, a od razu pogasły wszystkie świece z wyjątkiem tych w dyniach. Czara była teraz najjaśniejszym punktem w całej sali, przyciągając wzrok bladoniebieskimi płomieniami. Nagle płomienie pojaśniały stając się niemal srebrne i buchnęły iskry, wyrzucając nadpalony kawałek pergaminu.

Dumbledore pochwycił karteczkę i poprawił swoje okulary, aby móc ją odczytać w świetle płomieni, które wróciły do swojego koloru.

  - Pierwszym reprezentantem Beauxbatons będzie... Alice Martin! - przeczytał głośno.

Od stołu Puchonów wstała niska brunetka i zgrabnym krokiem ruszyła do przeciwległej komnaty. Cała sala rozbrzmiewała oklaskami, chociaż przy uczniach Beauxbatons dało się zauważyć niezadowolenie.

Czara Ognia po raz kolejny rozkwitła srebrnym kolorem płomieni, a kolejny kawałek pergaminu wystrzelił w powietrze.

  - Drugim reprezentantem Beauxbatons jest... Alexandre Martin! - oznajmił Dumbledore.

Od uczniów Beauxbatons wyszedł wysoki chłopak, wyglądający jak bliźniak poprzedniej uczennicy i podążył jej śladem do komnaty.

  - To chyba rodzeństwo - mruknęła Wila, ale oklaski ją zagłuszyły.

Kolejny raz płomienie zmieniły kolor i wyrzuciły zieloną karteczkę, a miejsce Dumbledore'a zajęła madame Maxime.

  - Repreźeńtantiem Koldovstoretzi zostajeć Iwan Dmitrij! - przeczytała madame Maxime.

Od stoły Gryffindoru wśród oklasków podniósł się dobrze zbudowany, wysoki blondyn i mrugając do kilku dziewczyn, ruszył do komnaty, gdzie czekali uczniowie francuskiej szkoły.

Czarna Magia po Jasnej StronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz