Rozdział 12

363 17 3
                                    

- Co to było panno Loor? – zapytał się wkurzonym głosem dyrektor szkoły, który przyszedł w momencie kiedy monstrum się rozpadało. – Do mojego gabinetu. Natychmiast.

Elizabeth spuściła głowę i ruszyła za wujkiem. Kiedy przechodziła obok uczniów usłyszała szepty na swój temat, niektóre były pełne podziwu wobec niej, a inne wredne. Chociaż była rozpoznawalna w szkole poprzez swój nietypowy wygląd, to nie lubiła uwagi innych na sobie. Na zakręcie zauważyła jedną dziewczynę, która lewitowała w powietrzu i była poparzona, przez to zrobiło jej się przykro.

W końcu dotarli do gabinetu dyrektora, który wpuścił swoją podopieczną do środka.

- Oh... Elizabeth... Taka sama jak ojciec... - mężczyzna pokręcił głową w niedowierzaniu. – Wiesz, że zostaniesz wyrzucona z szkoły, prawda?

- Czyli jednak...? – spytała smutno dziewczyna, ignorując jego pierwsze słowa, i tak wiedząc, wujek nie powie jej o ojcu.

- Tak, moja droga, ale powiedz mi co to było – spytał dziewczynę Michael.

- No dobrze... A więc znalazłam taki przepis na eliksir... na wzmocnienie mocy i jako, że jestem dobra w eliksiry i lubię takie rzeczy to postanowiłam, że spróbuję go uwarzyć... no i jak dzisiaj go skończyłam to z kociołka wyłonił się ten potwór... - wyjaśniła Elizabeth, pomijając kilka szczegółów.

- Okej, ale powinnaś wiedzieć, że twój „eksperyment" prawie zabił jedną dziewczynkę, na szczęście nic jej nie jest – powiedział mężczyzna, przez co dziewczyna spuściła wzrok na dłonie. – Idź teraz napraw szkody i potem pójdź spać, a jutro pogadamy.

- Ee... wujku? – zaczęła i podniosła wzrok.

- Tak Elizabeth?

- Bo... przez tą walkę różdżka mi się spaliła na popiół i... nie mam jak naprawić szkód – powiedziała niepewnie.

- Oh... Elizabeth... - westchnął i zaczął masować skronie. – Rozumiem, ale i tak masz pójść tam posprzątać, może być po mugolsku.

- Ale wujku... - powiedziała, przeciągając drugą literę „u".

- Nie ma żadnego ale, idź.

Elizabeth wstała z krzesła i poszła na korytarz, gdzie walczyła w monstrum. Musiała też poszukać Aliquama, który zniknął gdy pojawił się potwór. W drodze zapisała sobie w głowie, aby odwiedzić pracownię i jeszcze raz sprawdzić ten przepis. Kiedy znalazła się na korytarzu westchnęła głęboko – było tak wiele do posprzątania.

- Pomóc ci? – dobiegł do niej czyjś głos.

- Nath? – spytała dziewczyna, kiedy się odwróciła.

- A kto inny? – zapytał, śmiejąc się.

Dziewczyna przytuliła przyjaciela i zaczęli sprzątać – Elizabeth z miotłą, a Nathan za pomocą magii. Razem nawet szybko się uwinęli w sprzątaniu i zaczęli szukać demimoza.

  - Powiesz mi jak to się stało z tym potworem? – zapytał ją Black.

Elizabeth potwierdziła i powtórzyła to co powiedziała wujkowi. Rozmawiali jeszcze chwilę, szukając demimoza, który gdzieś się schował. Jednak było już późno i musieli iść spać. Dziewczyna postanowiła, że jeszcze dzisiaj odwiedzi pracownię, więc po pożegnaniu się z Nathanem wybrała się właśnie tam.

Dotarłszy do pracowni białowłosa usiadła przy biurku szukając książki. Przeszukując biurko znalazła niewielkie lusterko i przejrzała się w nim. Jej śnieżnobiałe włosy były przypalone oraz postrzępione i teraz sięgały jej do łopatek. Pod dwukolorowymi oczami były niewielkie worki, a policzki miała przysmalone. Jej ubrania były pokryte popiołem, w niektórych miejscach miały dziury lub były podarte. Westchnęła głęboko, ale stwierdziła, że wyglądem zajmie się za chwilę.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now