Rozdział 7

430 24 2
                                    

     Reszta wakacji Elizabeth minęła już spokojnie. Przez ten czas dziewczyna rozmawiała listownie z przyjaciółmi – Rutą i Nathanem, którym dobrze mijały wakacje. Chodziła również razem z demimozem do przejścia i tam przechodząc szybko do pomieszczenia czytała notatki lub książki, prawdopodobnie właściciela. W biblioteczce było wiele ksiąg czarno-magicznych, o eliksirach, o zaklęciach, o własnych zaklęciach i nie tylko. Na biurku znalazła egzemplarz Baśni Breda Beedle'a, gdzie była zaznaczona Opowieść o Trzech Braciach. Przeglądając notatki dowiedziała się co oznacza znak naszyjnika, czyli trójkąta z kółkiem i kreską na środku. Jak dziewczyna wyczytała, okazało się był to znak Insygni Śmierci z Opowieści o Trzech Braciach. W niektórych notatkach były zapisane dwie litery: G.G., Elizabeth zastanawiała się, czy to inicjały osoby, która napisała te informacje, lecz nic to jej nie mówiło w odkryciu właściciela pracowni.

     Kiedy nadszedł wrzesień, nadeszła również szkoła i nauka. Elizabeth razem z Rutą wpadły w szkolną rutynę. Wstawały, szły na śniadanie, gdzie czasem spotykały się z Nathanem, następnie wybierały się na lekcje, potem obiad, czas wolny na zadania domowe, kolacja i spać. Elizabeth w międzyczasie przedstawiła przyjaciółce demimoza, którego szybko polubiła z wzajemnością.

Na którejś lekcji transfiguracji omawiali animagię, czyli możliwość zmieniania się w każdym momencie w jedno, konkretne zwierze, pasujące do charakteru. Profesor Koren zaprezentował przemianę, zmienił się w zająca i z powrotem w człowieka, co zaskoczyło uczniów. Profesor tłumaczył o animagi i ostrzegł, że każdy animag musi zgłosić się do ministerstwa. Bycie animagiem bardzo zainteresowało Elizę i Rutę.

- Co sądzisz o tym, aby zostać animagiem? – zapytała przyjaciółkę Ruta na przerwie.

- Wiesz... długo się tego uczy, ale teraz? – powiedziała Elizabeth.

- Nie teraz, nie w tym momencie tylko w tym roku – wyjaśniła.

- To chyba nie taki zły pomysł, ale pomyśl, co się stanie jak nam nie wyjdzie? – spytała białowłosa, czując wątpliwości.

- Damy radę, czemu by nie zrobić czegoś trochę szalonego? - odpowiedziała dziewczyna. – No teraz wypadałoby zdobyć składniki na ten eliksir i poczytać o tym – dodała, kiedy dostała pozytywną odpowiedź.

Dziewczyny jak postanowiły tak zrobiły. W wolnym czasie zbierały potrzebne składniki i uczyły się teorii. Kiedy miały wszystkie potrzebne rzeczy i informacje zaczęły tworzyć miksturę. Trwało do kilkanaście miesięcy, gdy miały spróbować przemienić się w zwierzę był już koniec kwietnia. Co było zaskakujące udało im się wytrwać do tego momentu. Były bardzo uzdolnione i dosyć cierpliwe, więc nie trwało to kilka lat, jak część innych animagów. Pierwsza próba przemiany była bolesna, ale w następnych nie było już czuć palącego bólu. Po kilku próbach Rucie wyrosły rude uszka zakończone frędzelkami, a Elizabeth żółte szpony.

Rok szkolny mijał spokojnie, a coroczne egzaminy na koniec roku nieubliżanie się zbliżały. Uczniowie z każdego roku uczyli się lub spędzali czas z przyjaciółmi, z którymi nie zobaczą się dwa miesiące albo i wcale, dla tych którzy kończyli szkołę i ruszali w świat. Ku radości Elizabeth, Igor Karkarow kończył w tym roku szkołę i nie będzie go spotykać.

     Pewnego ciepłego dnia, Elizabeth i Ruta szły poćwiczyć animagię, która wychodziła im coraz lepiej, ale jeszcze nie udało się przemienić całkowicie. Ruta oprócz rudych uszek miała kocie łapy w tym samym kolorze, a Elizabeth miała na razie złote szpony i dziób oraz coś co przypominało biały ogon z piór.

Tego dnia w momencie, kiedy przyjaciółki wchodziły do sali, gdzie miały ćwiczyć, do Lestrange przyleciała szara sowa z listem. Ruta otworzyła zaadresowany do niej list, wchodząc do klasy. Gdy przeczytała go, jej niebieskie oczy się zaszkliły i popłynęły z nich łzy.

- Co się stało? – zapytała Elizabeth, kiedy zauważyła, że brązowowłosa płacze.

- Oh... s-sama prze-przeczytaj... - odpowiedziała łkając i podała jej list, na który spadło kilka łez dziewczyny.

Elizabeth wzięła list i rozłożyła go. Kiedy przeczytała go, jej dwukolorowe oczy również się zaszkliły i usiadła obok przyjaciółki, przytulając ją.

- Przykro mi... - powiedziała cicho, a jedna łza popłynęła jej po policzku, ale szybko ją starła. – Będę tęsknić...

- A-ale... dlaczego? – zapytała przez łzy Ruta. – Dlaczego... dlaczego?

Rodzice Lestrange w liście napisali do niej, że nie będzie się już uczyć w Durmstrangu i ponownie zacznie uczyć się w domu. Ruta nie chciała opuszczać szkoły, polubiła ją i znalazła w niej swoją, pierwszą przyjaciółkę, jak i kolegę.

- Nie wiem... - westchnęła cicho Loor. – Mam nadzieję, że nawet jeśli wrócisz do nauczania domowego, to nadal będziemy utrzymywać kontakt.

- Oczywiście! – powiedziała, trochę w lepszym humorze brązowowłosa, ocierając łzy. – Będziemy ze sobą pisać lub spotykać czy coś, obiecujesz?

- Obiecuję, na słowo Elizabeth Raven Loor – powiedziała białowłosa salutując, na co jej przyjaciółka zachichotała.

- To teraz ja – powiedziała brązowowłosa – Obiecuję, że nie stracimy ze sobą kontaktu, na słowo Ruty Anne Lestrange.

Dziewczyny złożyły ''przysięgę'' na mały paluszek u dłoni i się roześmiały. Elizabeth ucieszyła się, że Ruta czuje się lepiej. Rozmawiały jeszcze chwilę, po czym podjęły dalszą naukę animagi.

     W końcu nadszedł koniec roku szkolnego, dla niektórych bardzo oczekiwany, a dla innych już nie. Do tej drugiej grupy należała Ruta oraz Elizabeth, która nie chciała żegnać się z przyjaciółką i domyślała się, że w wakacje będzie się nudzić. Przyjaciółki długo nie chciały się rozstać, białowłosa odprowadziła przyjaciółkę i Nathana, który również z nimi szedł. Lestrange i Loor pożegnały się długim przytuleniem i obietnicą, że będą do siebie pisać. Nath również przytulił dziewczynę, którą sam polubił.

Po odjeździe uczniów Elizabeth wróciła do zamku i postanowiła, że pójdzie do tajnego pomieszczenia, nie mówiła o nim nawet Rucie, nie była pewna, czy pokazać jej to pomieszczenie, a teraz wyszło, że jej przyjaciółka się i tak o tym nie dowie. Poszła do wujka poinformować go, że zniknie do końca dnia. Białowłosa wracając z gabinetu dyrektora weszła do swojego pokoju i wzięła ze sobą Aliquama, demimoza. Po wyjściu z pokoju z pomocą tajnych przejść dotarła do korytarza z wypalonym znakiem Insygni Śmierci i wypowiedziała cicho: Magia potentina, a przejście się otworzyło. Będąc w pomieszczeniu usiadła na szarym fotelu, wzięła książkę do czytania i tak spędziła resztę wieczoru.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now