Szli spokojnie przez chwilę, ale za zakrętem zobaczyli czarnego węża w jakieś, pojedyncze ciemno-zielone ciapki. Kiedy gad zobaczył dziewczynę swoimi ciemno-żółtymi ślepiami, naprężył się gotowy do skoku na nią i demimoza.
- Jak mamy go pokonać? – zapytała Elizabeth. – Nie chciałabym go krzywdzić.
- Nie wiem, wydaje mi się, że jest jakieś zaklęcie, ale go nie pamiętam – odpowiedział demimoz.
- To myśl szybko, on chce nas zaatakować! – dziewczyna podniosła ton głosu.
Wąż naprawdę wyglądał, jakby chciał ich zaatakować. Przymierzał się do skoku... i po chwili skoczył na dziewczynę, ale zdążyła w odpowiednim momencie odskoczyć. Gad atakował ją, ale Elizabeth nie chciała go krzywdzić, więc tylko unikała ataków i chroniła.
- I jak, masz to zaklęcie? – spytała po chwili.
- Niestety nie – odpowiedział Aliquam.
- Gdybym tylko mogła się z nim porozumieć..., ale to nie magiczne zwierze – białowłosa westchnęła, robiąc unik przed czarnym wężem.
Demimoz wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk i zeskoczył ponownie z ramion dziewczyny. Stał się niewidzialny i przeszedł gdzieś za Elizabeth.
- Coś ty wymyśliłeś, Aliquam? – spytała samą siebie, ale demimoz to usłyszał.
- Moment, Elizabeth – odpowiedział. – Chyba wiem jak pokonać węża.
Dziewczyna kiwnęła głową, czego niewidzialny demimoz nie zobaczył i odskoczyła od gada, który ponownie ją atakował. Po dłuższej chwili Aliquam wrócił z czymś w łapkach, ale Elizabeth nie widziała co. Wąż znowu na nią skoczył, czym wkurzył dziewczynę, która krzyknęła:
- Zostaw mnie!
Ku zaskoczeniu białowłosej, jaki i demimoza, gad posłuchał i opadł na podłogę.
- Co to było? – spytała zdziwiona Elizabeth.
- Ee, Elizabeth jesteś wężousta – odpowiedział powoli demimoz.
- Że co?!
Aliquam potwierdził skinięciem głowy i zniknął na chwilę, prawdopodobnie aby odnieść rzecz, którą przyniósł. Eliza zszokowana usiadła na podłodze, obok węża, który już uspokojony patrzył na nią.
- Naprawdę jestem wężousta? – zapytała gada, spoglądając na niego.
- Tak, moja droga – syknął w odpowiedzi wąż, przekręcając główkę na lewo.
- Oh..., a jak masz na imię? – zasyczała Elizabeth. – Ja Elizabeth.
- Ładne imię, ja jestem Seripin – przedstawiła się.
Elizabeth rozmawiała jeszcze chwilę z wężem, ale przyszedł demimoz i musieli iść dalej. Pożegnała się z gadem i ruszyli dalej, wzdłuż korytarza, który piął się w górę. Tuż za zakrętem znajdowały się drzwi, które były zamknięte.
- Potrzeba zapłaty krwią – powiedział Aliquam, kiedy zbadał drzwi. – Moja krew nie zadziała, więc to ty musisz zrobić.
- Niech będzie – mruknęła dziewczyna, po czym różdżką zrobiła sobie małą ranę na palcu, który przyłożyła do drzwi.
Kiedy drzwi poczuły krew, z cichym kliknięciem otworzyły się ukazując przestronne pomieszczenie. Elizabeth weszła do środka po demimiozie, który najpierw sprawdzał czy nie ma innych pułapek.
![](https://img.wattpad.com/cover/268179602-288-k876821.jpg)
YOU ARE READING
Czarna Magia po Jasnej Stronie
FanfictionMłoda dziewczyna od dziecka wychowuje się w Instytucie Magii Durmstrang. Opiekuje się nią dyrektor tej placówki, przyjaciel matki dziewczyny. Dziewczyna kocha czarną magię, jak jej ojciec, ale stoi po jasnej stronie. Któregoś dnia przesadza z eksper...