Rozdział 37

187 18 1
                                    

  - Naprawdę się zgodzisz z nami pójść? - zapytał Potter.

  - Tak, już mówiłem - odpowiedział Shai-ojar-eas. - Ale potem wrócę do siebie.

      Kiedy Elizabeth stwierdziła, że Ran'a to połączenie Nubes'a, Ignisargenteus'a i Ombra'ner'a, ten z początku zaprzeczał, jednak dziewczynę to tylko upewniło. W końcu zrezygnowany potwierdził i ponowił propozycję, że pomoże im z zadaniem turniejowym, gdyż jak to określił „podczas opowieści wasze serca się otwarły i pozwoliły mi zajrzeć do środka". Elizabeth i Potter zdziwili się, a Gryfon wciąż nie dowierzał.

  - Zamknijcie proszę oczy - odezwał się.

  - Przecież i tak niczego nie widzimy - stwierdził Potter.

  - Tak czy siak zamknijcie, Jamie. - Jak się okazało stwór bardzo lubił skracać imienia, do Elizabeth zwracał się 'Liz', a do Gryfona 'Jamie'. - Muszę przybrać odpowiednią postać, a kiedy przybiorę moją naturalną może się to źle dla was skończyć.

Zamknęli oczy, jednak gdy Elizabeth poczuła dotkliwy chłód w okolicy żołądka, lekko uchyliła powiekę. Zauważyła tylko kłębiącą się w ciemnościach czarną masę, po czym szybko zamknęła oczy, czując jak przepływa przez nią rzeka czarnej magii. Chwilę później już mogli otworzyć oczy. Chociaż w jaskini wciąż nie było ani jasno ani ciemno wokół Ran'a widzieli bladą poświatę. Shai-ojar-eas przypominał i jednorożca i centaura. Miał ciało centaura, lecz nad ludzkim czołem wyrastał mu czarny róg jednorożca. Kopyta miał czarne, a sierść błyszczącą i ciemnoszarą. Miał czarny ogon i również czarne włosy na głowie, a na lewym boku miał runę Pertho.

Liz, twój wygląd się zmienił, przez to, że widziałaś mnie w mojej naturalnej postaci. Popraw go z powrotem, nim James go zobaczy.

Usłyszała w głowie Elizabeth i spojrzała na swoje włosy. Były śnieżnobiałe, jej naturalny kolor.

Przejrzałeś mój umysł, prawda?

Zapytała. Nie usłyszała odpowiedzi, ale wiadome było, że byłaby potwierdzeniem. Najwyraźniej oklumencja nie powstrzymała centauro-jednorożca przed wdarciem się do czyjegoś umysłu. Jednak zgodnie z radą Shai-ojar-eas'a Elizabeth przejrzała w myślach znane jej zaklęcia, aby przywrócić swój wygląd. Wypowiedziała kilka zaklęć, o których wspominał jej wujek i zauważyła, że jej włosy są już brązowe.

Już jest dobrze.

Usłyszała w głowie słowa Shai-ojar-eas'a.

Wyszli z jaskini. Jednak nie weszli do tunelu, z którego przeszli do jaskini, tylko znaleźli się na skraju Zakazanego Lasu.

  - Jak to się stało, że jesteśmy tu, a byliśmy daleko stąd? - zapytał Potter.

  - Tak już działa Nieokreślony Niebyt - odparł Ran'a.

  - Skąd ta nazwa? - zapytała Elizabeth, idąc po lewej stronie centauro-jednorożca.

  - Najpewniej z niebytu, nicości - odpowiedział, nie wyjaśniając Shai-ojar-eas.

Elizabeth nic nie odpowiedziała, chociaż odpowiedź Ran'a nie rozjaśniła jej tematu. Mimo, że byli blisko skraju lasu, szli jeszcze z dziesięć minut, gdyż dróżka była kręta i trudna do przejścia. W między czasie centauro-jednorożec stwierdził, że czarodzieje będą się go spodziewać jako jasnego jednorożca, więc użył - jak im powiedział - magii iluzji i wyglądał jak majestatyczny jednorożec z srebrno-białą sierścią.

  - Jak sądzisz Liz, wyglądam tak, jak wyglądałby Ukryty Jednorożec? - zapytał parskając.

Elizabeth tylko skinęła głową, nie chcąc zdradzać Potterowi, iż rozumie magiczne stworzenia.

Czarna Magia po Jasnej StronieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu