Rozdział 33

186 13 0
                                    

       Tej nawet ciepłej soboty – jak na pierwszy tydzień lutego, Elizabeth planowała leżeć w łóżku, czytać lub spędzać czas z współlokatorkami albo Aliquamem i nie myśleć o turnieju. Jednak wracając wraz z CeCe i Wilą z śniadania, zaczepił ją Alexandre Martin.

  - Em... Elizabeth, tak? – spytał z francuskim akcentem.

  - Tak, o co chodzi? – odpowiedziała mu, wciąż mając za złe rodzeństwu Martin, że ich podsłuchali.

  - Mogę prosić na słówko?

Elizabeth kiwnęła głową i poinformowała Ślizgonki, że zaraz przyjdzie. Ruszyła za szatynem, który usiadł na najbliższym parapecie.

  - Co chciałeś ode mnie? – spytała Elizabeth.

  - Więc, jako, że cię podsłuchaliśmy, to my... znaczy ja postanowiłem, że no... w zadość uczynienia przekażę ci co usłyszeliśmy od naszej dyrektorki, gdy rozmawiała z waszym gajowym na temat trzeciego zadania – wyjaśnił, niepewnie drapiąc się po karku.

Elizabeth nic nie odpowiedziała. Chociaż stwierdziła, że Martin robi miłą rzecz przekazując jej tą informacje. Tylko szkoda, że jego siostra już taka nie jest.

  - No... trzecie zadanie, jak usłyszałem, znaczy usłyszeliśmy będzie w jakimś lesie, chyba „Zakazanym" – poinformował szatynkę. – Pewnie wiesz o jaki las chodzi, nie?

  - Dzięki, zapewne chodzi o las obok szkoły – odparła w odpowiedzi. – Jeszcze raz, dzięki.

  - Spoko.

Elizabeth pożegnała się i szybkim krokiem dołączyła do współlokatorek.

  - Czego chciał? – spytała Wila, odrzucając swoje czarne włosy za ramię.

  - Powiedział mi gdzie odbędzie się kolejne zadanie – wyjaśniła Elizabeth. – W Zakazanym Lesie.

  - Zakazanym Lesie? – powtórzyła z oburzeniem w głosie, CeCe. – W tym Zakazanym Lesie do którego nie możemy wchodzić, bo jest niebezpieczny?!

  - Ee... chyba tak – odparła Elizabeth. – Ale właściwie czemu jest „Zakazany"?

Celaneo zaczęła tłumaczyć brązowowłosej, że las otaczający Hogwart jest po prostu niebezpieczny i dlatego nie można do niego wchodzić, chyba, że z gajowym. Kiedy Elizabeth spytała co w tym lesie jest takiego niebezpiecznego to rudowłosa nie wiedziała co odpowiedzieć.

  - Podobno tam mieszkają centaury, wyją wilkołaki i pewnie żyje tam wiele innych stworzeń – wtrąciła się Wila. – Ale na ile to prawda, to nie wiem.

Dotarły do pokoju wspólnego Slytherinu rozmawiając o kolejnym zadaniu. W dormitorium rozmowa ucichła, a dziewczyny rozeszły się do swoich zajęć. CeCe poszła do pokoju wspólnego zagrać z kilkoma Ślizgonami w karty, Wila położyła się na łóżku z Prorokiem Codziennym, a Elizabeth chociaż też chciała się położyć, stwierdziła, że powinna przekazać Potterowi informację dotyczącą kolejnego zadania.

  - Hej Ali, chcesz się przejść? – spytała demimoza, który leżał zwinięty na jej łóżku.

  - Nie rozumiem – powiedziała cicho.

Demimoz pokiwał w odpowiedzi głową, a po tym jak Elizabeth powtórzyła pytanie ponownie pokiwał łebkiem i wskoczył dziewczynie na plecy, stając się niewidzialny. Chociaż trochę niechętnie, ruszyła do wieży Gryffindoru. Na korytarzach było niewiele osób, większość pewnie znajdowała się w pokojach wspólnych. W drodze kilka razy się pogubiła, ale jedna Krukonka o imieniu Sif Wilkin wskazała jej odpowiednią drogę.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now