Rozdział 3

622 27 6
                                    

   

     W końcu nadszedł wrzesień, a razem z nim nowy rok szkolny i oficjalnie pierwszy dla Elizabeth. Dziewczyna nie mogła się doczekać i uczyła się różnych zaklęć, które mogła wykonywać za pomocą swojej różdżki, a nie inną różdżką, kiedy czasami dawał jej wujek lub Nathan czy Jullie, albo kiedy komuś zabrała, ale zawsze ją oddawała.

Starsi uczniowie powoli wchodzili do sali, gdzie odbywały się powitania i posiłki. Siadali do stołów razem z przyjaciółmi. Uczniowie, którzy mieli zacząć swój pierwszy rok, niepewnie się rozglądali stojąc przed drzwiami. Pośród pierwszoklasistów stała Elizabeth, nie była podenerwowana, bo wiedziała, że nie ma czym.

Podszedł do nich nauczyciel transfiguracji, profesor Koren. Poprosił nowych uczniów do sali i powiedział im, aby usiedli przy stołach. Uczniowie niepewnie weszli do pomieszczenia, zastanawiając się gdzie usiąść. Niektórym machali starsi uczniowie, prawdopodobnie ich starsze rodzeństwo. Do Elizabeth machało kilka osób, była dosyć znana wśród uczniów Durmstrangu, bo przecież przez całe życie mieszkała w tym zamku.

Postanowiła się udać do się do swojego przyjaciela, Nathana. Kiedy ruszyła, wpadła na kogoś. Była to średniego wzrostu dziewczyna, miała brązowe włosy upięte w wysoki kucyk, który sięgał jej do ramion. Jej niebieskie oczy były piękne, ale jedno było bardziej białe i zamglone. Brązowowłosa spojrzała jej w oczy i trochę się przestraszyła widząc dwukolorowe tęczówki.

- Przepraszam! – powiedziały w tym samym czasie.

- Nic się nie stało – odpowiedziały równie i się zaśmiały.

- Jestem Elizabeth – przedstawiła się białowłosa. – Chciałabyś ze mną usiąść?

- Z chęcią – powiedziała dziewczyna.

Dziewczyny ruszyły do stołu, gdzie siedział Nathan. Chłopak przywitał się z dziewczyną i przytulił ją.

- A no tak, wy się nie znacie – zauważyła Eliza, kiedy Black przyglądał się drugiej nastolatce. – Nath to jest... emm.. właśnie jak masz na imię?

- Racja, zapomniałam się przedstawić – powiedziała brązowowłosa. – Jestem Ruta Lestrange.

- Ładne imię, czy dzisiaj nie masz może imienin? – zapytał Nathan – Czytałem, że właśnie pierwszego września imieniny Ruty są tego dnia.

- Eee, no tak – powiedziała nieśmiało.

- Gdzie moje maniery? – powiedział chłopak, po czym wstał i ucałował dłoń dziewczyny, która oblała się rumieńcem. – Nazywam się Nathan Black.

Ruta chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, bo dyrektor wstał, aby powitać uczniów. Wytłumaczył zasady, powiedział, że można pytać o wszytko nauczycieli i kilka jeszcze informacji, które starsi uczniowie i Elizabeth znali, życzył im jeszcze smacznego, po czym uczta się zaczęła. Kiedy dyrektor siadał, puścił oczko dziewczynie, na co ona posłała mu promienny uśmiech.

- Czemu dyrektor puścił ci oczko Elizabeth? – zapytała zdziwiona Ruta.

- Oh no tak, bo widzisz mieszkam tu od kołyski i wujek się mną opiekuje – wyjaśniła dziewczyna.

- To prawda, zna najlepiej ze wszystkich całą szkołę – dodał Black, obejmując ramieniem przyjaciółkę.

Rozmawiali razem i się śmiali. Kiedy zjedli, nauczyciele mieli odprowadzić nowych uczniów do dormitoriów. Gdy Elizabeth wychodziła witała się z starszymi uczniami, i chwilę z niektórymi rozmawiała.

Gdy wyszli z sali Eliza złapała Lestrange za rękę i pociągnęła ją w drugą stronę, niż szli uczniowie razem z nauczycielem.

- Przecież nauczyciel poszedł tam – powiedziała Ruta, wskazując kierunek, gdzie poszli pozostali.

Czarna Magia po Jasnej StronieKde žijí příběhy. Začni objevovat