Rozdział 11

345 17 5
                                    

      Elizabeth zaskoczona tą bardzo gęstą mgłą na ślepo wzięła do ręki różdżkę i odsunęła się od kociołka. Kiedy mgła powoli opadała i jaśniała zauważyła cień jakiejś postaci. Po chwili mgła całkiem opadła i ukazała właściciela cienia. Wyglądał przerażająco, aż dziewczyna odsunęła się jeszcze dalej, a niewidzialny demimoz bardziej schował się pod stołem.

     Stwór wyglądał strasznie. Miał postrzępione i kościste skrzydła w kolorze dymu i unosił się na nich kilka stóp nad ziemią. Jego skóra była czarna jak smoła i miał na klatce piersiowej dwie, czerwone runy, ale Elizabeth nie znała ich oraz nie potrafiła ich odkodować. Na plecach, między skrzydłami posiadał czerwone łuski z których wyrastały ciemniejsze bardzo ostre kolce. Jego nogi przypominały smocze łapy zakończone szponami koloru skrzydeł, a między palcami u rąk, miał łuskowate błony. Paznokcie w kolorze dymu były długie, nieco krótsze od szponów u nóg i ostre jak miecze. Głowa była prawie łysa, na niej znajdowały się pojedyncze, zmutowane kolce, trochę jaśniejsze od skóry. Kolce sięgały potworowi do ramion i sztywnie opadały na skrzydła, a między nimi stały czerwone i wysokie rogi diabła. W miejscu gdzie u normalnego człowieka powinny być uszy mieściły się twarde płachty skóry, lekko pofalowane, które przypominały płetwy morskiego potwora. Oczami stwora były trzy przekrwawione białka. Zamiast ust miał średnią dziurę z której wyrastały długie kły, po których spływał zielonkowaty jad. Za nim ciągnął się czarny ogon zakończony czerwoną strzałką.

Elizabeth starała się nie wydać żadnego dźwięku, ale jej serce bardzo głośno biło. Potwór rozejrzał się, świecąc swoimi oczami. Jego wzrok wylądował na dziewczynie, ale rozglądał się dalej, czując zapach demimoza. Kiedy go nie zobaczył ruszył w kierunku Elizy, która zrobiła kolejny krok w tył.

  - Kim jesteś! – warknął na nią głosem który przyprawia o dreszcze, jednak Elizabeth nie odpowiedziała. – Odpowiedz!

Elizabeth chciała coś powiedzieć, ale z jej ust wydobył się nieokreślony dźwięk i nic z tego nie wyszło.

Potwór oburzył się tą ''zniewagą'' i wyciągnął jedną rękę, strzelając w dziewczynę ogniem. Elizabeth automatycznie odskoczyła i wyciągnęła różdżkę, a ogień trafił w ścianę obok okna, rozwalając ją. Stwór zaczął strzelać w białowłosą kolejnymi wiązkami ognia, ale ona starała się unikać ich lub bronić się za pomocą Zaklęcia Tarczy. - To miał być eliksir na wzmocnienie mocy, a nie na jakiegoś potwora – pomyślała Elizabeth, uchylając się przed kolejną wiązką ognia, ale ona zahaczyła o jej śnieżnobiałe włosy, które szybko zajęły się ogniem.

- Aquamenti – Elizabeth pośpiesznie wypowiedziała zaklęcie kierując różdżkę na włosy, ale i tak słabo wyglądały. – Zapłacisz mi za to! – krzyknęła.

- Tia już to widzę – potwór zaśmiał się przerażająco.

Dziewczyna mając w krwi adrenalinę, zaczęła rzucać w potwora zaklęciami, niektóre w ogóle nie działały, inne się odbijały od skóry stwora, jeszcze inne działały, a czasami monstrum je unikało cały czas się śmiejąc. Potwór po chwili zaczął atakować dziewczynę nie tylko wiązkami ognia, ale i szponami, skrzydłami robiąc mocne podmuchy powietrza albo strzelając w nią kolcami. Elizabeth większość unikała lub broniła się zaklęciem protego, jednak miała problem z silnymi podmuchami, które były tak silne, że za każdym razem ją przewracały.

- Protego Maxima – krzyknęła, kiedy nie była w stanie uniknąć gromady kolców.

Tarcza odbiła kolce w stronę potwora powalając go, ale tylko na krótki moment. Zaczął z większą siłą atakować. Sala, w której się znajdowały była doszczętnie zniszczona – okna były wybite, meble spalone, a niektóre ściany rozwalone. Elizabeth dziwiła się, że jeszcze nikt tu nie przyszedł.

W pewnym momencie stwór zamachnął się swoim ogonem na białowłosą, przez co upadła na ścianę z wielką siłą, a ściana się rozwaliła, powodując wielki huk na korytarz. Elizabeth szybko wstała i rzuciła zaklęcie spowolniające potwora, ale to nie trwało długo. Monstrum miało ponownie machnąć ogonem, ale Elizabeth utworzyła tarczę.

- Procidat deceptionem – dziewczyna wypowiedziała swoje zaklęcie iluzji i pomnożyła się, co rozproszyło stwora.

Potwór strzelał wszystkim co miał w iluzje dziewczyny, a ona sama po cichu przemknęła na tyły potwora by go strzelić zaklęciem.

- Petrificus Totalus – powiedziała cicho zaklęcie, a monstrum na chwilę zastygnął w bezruchu, lecz zaraz się oswobodził.

Walczyli dalej, na korytarzu pojawiło się kilka uczniów, którzy obserwowali walkę, nie myśląc o tym, że piszą się na niebezpieczeństwo. Na miejsce przybiegł nauczyciel historii magii i kiedy zobaczył potwora, pobiegł szybko po dyrektora – sam był dość słaby w zaklęciach.

Elizabeth rzucała wiele zaklęć, nawet kilka z nich było takich, których nie znali nawet siódmoklasiści, chociaż część z nich nie działały albo źle je rzucała.

- Drętwota – dziewczyna wypowiadała coraz to różniejsze zaklęcia, ale jak na razie nic się nie działo na dłużej.

Potwór śmiał się z niej kierując w jej stronę wredne uwagi, ale rzuciła na niego Silencio, lecz nie ucichł na długo. Elizabeth rzucała w potwora zaklęciami, a on w nią swoją bronią i latał po korytarzu. Stwór strzelał głownie ogniem i kolcami. Trafił ogniem w jakiś sztandar, który się podpalił, ale Elizabeth szybko ugasiła ogień zaklęciem, nie chcąc, aby się rozpowszechnił i pamiętała też o gapiach. Woda z zaklęcia spłynęła z ściany i dotarła do stóp potwora, kiedy się dotknęły rozległ się syk i monstrum syknęło z bólu. Dziewczyna kiedy to zauważyła uśmiechnęła się do siebie. Znalazła sposób jak pokonać Potwora Z Eliksiru jak go pieszczotliwie nazywała.

- Aqua Eructo – wypowiedziała zaklęcie i z jej różdżki wystrzelił silny strumień wody.

Kiedy skóra potwora spotkała się z wodą rozległ się przeraźliwy syk i potwór zaczął się niszczyć.

- Jeszcze mnie popamiętasz! – wykrzyczał na koniec, a z jego dłoni poleciała ostatnia wiązka ognia.

Zaskoczona Elizabeth szybko wyciągnęła różdżkę, ale nie zdążyła wypowiedzieć zaklęcie, gdyż ogień trafił w jej różdżkę odpychając ją samą na ścianę. Magiczny patyk, który był w rękach dziewczyny zmienił się w popiół i zsypał się na podłogę między jej palcami. Elizie zrobiło się przykro, a adrenalina opadła. Teraz do niej dotarło, że prawdopodobnie zostanie wyrzucona z Durmstrangu.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now