Rozdział 43

172 16 1
                                    

        Elizabeth właśnie wychodziła z klasy od Eliksirów i szła bez pośpiechu na wróżbiarstwo. Chociaż miała tylko pięć minut na przejście ponad połowy zamku, to nie śpieszyła się. Niezbyt polubiła wróżbiarstwo, jednak wujek prosił ją, aby na nie chodziła, głównie ze względu na wizje, chociaż ostatnio ich w ogóle nie było.

Szła bez współlokatorek w pełnym uczniów korytarzu. Wila i CeCe miały teraz okienko, więc wróciły do dormitorium.

W końcu dotarła do klasy od wróżbiarstwa, spóźniona o cztery minuty.

  – Elizabeth, wiesz, że nie lubię jak się spóźniacie – przywitała ją chłodny głos profesor Fanny Divination.

Staruszka kazała Ślizgonce usiąść obok Krukonki, z którą zwykle siedziała. Holly Kent, jak nazywała się ta brązowowłosa dziewczyna o ciemnej cerze, miała nietypowy charakter. Raz wydawało się, że jest mądrzejsza niż by powinna na swój wiek, a raz zachowywała się jak siedmiolatka.

  – No dobrze, wróćmy do tego, co mówiłam, nim ktoś nam przerwał – znacząco spojrzała na Elizabeth. – Będziemy się teraz zajmować pewną, niezbyt znaną techniką wróżenia. Słyszał ktoś z was o wróżeniu z wnętrzności zwierząt? – profesor Fanny powiodła wzrokiem po klasie, która słysząc jej słowa wzdrygnęła się. – Może ty, Elizabeth?

  – Nie? – odparła niepewnie brązowowłosa.

  – Tak też sądziłam. Mogłabyś się bardziej przyłożyć do wróżbiarstwa – odparła staruszka.

Chociaż Fanny nigdy nikogo nie lubiła bardziej lub mniej, to często komentowała nastawienie Elizabeth do wróżbiarstwa, które nie było zbytnio pozytywne. Przez to często klasa się z niej trochę podśmiewała i nastolatka nie czuła się komfortowo. Ale cóż mogła poradzić?

  – Ktoś inny, wie może coś o wróżeniu z wnętrzności zwierząt? Było o tym w dodatkowej lekturze, którą wam zadałam na dodatkową ocenę, moi drodzy – zapytała profesorka.

Dwie osoby podniosły rękę, pierwszy był ciemnoskóry Puchon, a po nim blond włosa Gryfonka.

  – Tak też się spodziewałam, że wasza dwójka wie. Proszę Anthony, mów.

Anthony Downey był kujonem z wróżbiarstwa. Uwielbiał ten przedmiot i często starał się popisać przed profesorką. Często konkurował w tym z Rebeccą Cowell z Gryffinodru i z Jasperem Kingiem z Slytherinu, jedynym Ślizgonem czwartego roku, który chodził na wróżbiarstwo, lecz dzisiaj go nie było.

  – Wróżenie z wnętrzności zwierząt nazywa się tak naprawdę haruspicją. Wróżono się z wnętrzności zwierząt ofiarnych, głównie z owiec i byków. Haruspikowie, po tak nazywano kapłanów odczytujących przyszłość z wnętrzności zwierząt, jednak nie tylko odczytywali przyszłość. Uczyli się obserwować znaki w swoim otoczeniu. Do określenia przyszłości, a także teraźniejszości mogło służyć na przykład zachowanie zwierząt i ich liczba, a także zjawiska atmosferyczne; obecność, rodzaj i układ chmur na niebie, wiatr, fale i błyskawice ¹⁰ – wyjaśnił Downey.

  – Bardzo dobrze, jednak czegoś tu brakuje o pochodzeniu haruspicji – powiedziała staruszka. – Rebecco, czy mogłabyś nam coś o tym powiedzieć?

  – Oczywiście, profesor Fanny – odezwała się Gryfonka, przesłodzonym głosem. – Zwyczaj haruspicji był powszechny w Rzymie, lecz nie Rzymianie go wymyślili. Przejęli go od Etrusków, którzy z kolei poznali go dzięki kontaktom z Hetytami. Haruspicję znali również Grecy, którzy nazwali ją hepatoskopią. Znaczenie haruspików w Rzymie było bardzo wielkie, istniało nawet kolegium haruspików. ¹⁰

  – Dobrze – odparła profesorka. – Chociaż w lekturze, którą wam zadałam było więcej informacji, to dużo zapamiętaliście. Dzisiaj zajmiemy się teorią haruspicji, a na następnej lekcji sami spróbujemy coś wywróżyć, ale wątpię, by komuś z was się udało, bo do tego trzeba wiele lat nauki.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now