Rozdział 36

198 18 2
                                    

      Nadszedł wtorek, a reprezentanci zostali zwolnieni z lekcji - postanowiono, że po sytuacji, która wydarzyła się podczas trzeciego zadania, lepiej, żeby na razie - podczas następnego zadania - nie było publiczności. Wszyscy zebrali się przy zagrodzie dla testrali, które Elizabeth niestety zaczęła widzieć, po tym jak ujrzała śmierć Lindy.

  - Witajcie reprezentanci, wiecie już, że Instytut Magii Durmstrang zrezygnował z turnieju, lecz mimo tego Turniej Czterech Szkół musi dotrwać do końca, abyśmy mogli wytypować zwycięzcę. - przywitał się Dumbledore. - Dzisiaj pani Horan nie mogła wam wyjaśnić zadania, ale i tak nie ma wiele do wyjaśniania. Mieliście zagadkę do rozwiązania, która powiedziała wam, na czym będzie polegać czwarte zadanie turnieju. Ponownie odbędzie się w Zakazanym Lesie, ale w innej części. Sędziowie będą was obserwować. Niech wyścig się zacznie! Kto pierwszy ten lepszy!

Uczniowie Beauxbatons i Koldovstoretz ruszyli, wbiegając między drzewa, a Elizabeth zaraz za nimi. Potter szedł zdezorientowany.

  - Wiesz o co chodzi w tym zadaniu? - spytał.

No tak. Gryfon nie dowiedział się na czym polega czwarte zadanie z powodu jego ostatnich słów. Po tym jak uraził Elizabeth, postanowiła, że zemści się za to i nie powie chłopakowi, na czym polega zadanie - następnego dnia, po sytuacji w bibliotece odgadła zagadkę.

  - Tak.

  - Rozwiniesz? - spytał zirytowany.

Elizabeth westchnęła i stwierdziła, że mimo wszystko tamta sprawa nie ma nic związanego z turniejem, a ona nie chciała, by Hogwart przegrał z powodu nienawiści między dwoma domami.

  - Pamiętasz zagadkę?

  - Tą na pergaminie? Tak - odpowiedział się Potter. - „Chociaż róg jeden na czole mają, nosorożcami się nie nazywają. To piękne konie, w białym kolorze. Ich włosy w różdżkach znajdziesz być może, kobiecy dotyk z łatwością znoszą. Tknąć się nie dadzą byle młokosom, Zbrodnia to straszna, ich zabijanie; człowiek na wieki się przeklęty stanie. Znaleźć jako pierwszy musisz go, lecz on ukrywa się, a ukaże się gdy otworzysz przed nim serce swe."

  - Tak. Odpowiedź to jednorożec.

  - To znaczy, że musimy znaleźć jako pierwsi jednorożca, ale on jakoś się ukrywa, tak?

  - Brawo - mruknęła ironicznie.

  - Niby skąd mamy wiedzieć, że to jest na przykład jednorożec? - wskazał na pierwsze, lepsze drzewo. - I niby jak mamy otworzyć przed nim swoje serce, co? To brzmi tak dziwacznie.

Elizabeth zignorowała pytanie, rozglądając się po lesie. Zastanawiała się, jak mają znaleźć tego jednorożca. Kusiło ją, aby zapytać Pottera, gdzie mogą się znajdować jednorożce - dzięki z jednej wizji poznała sekret Huncwotów - ale wtedy wydałoby się, że wie, iż Gryfon dobrze zna Zakazany Las i posypały się pytania typu 'skąd' i 'jak' na które nie miała zamiaru odpowiadać.

  - Ciekawe, gdzie może być ten jednorożec, może są tu jakieś polany z jednorożcami? - mruknęła pod nosem, ale w taki sposób by brunet usłyszał.

Zgodnie z założeniem Potter usłyszał słowa Elizabeth i stwierdził, że powinni iść w prawo - nie mógłby przecież powiedzieć, że wie, gdzie można znaleźć jednorożce, bo przecież to „Zakazany" las i teoretycznie nie można do niego wchodzić. Ruszyli w wyznaczonym kierunku, chociaż Elizabeth mogła się spierać z chłopakiem, ale wiedziała, że w tym względzie może mu zaufać - swoim wizjom przeszłości ufała, a one pokazały jej, jeszcze przed jej przybyciem do Hogwartu, że Huncwoci znają dość dobrze ten las.

      Wchodzili w głąb lasu, gdzie światło dzienne ledwo docierało, temperatura była niższa i nie było nigdzie słychać śpiewu ptaków. Wyciągnęli swoje różdżki, rzucając proste lumos, które lekko oświetlało im prawie niewidoczną ścieżkę. Skręcali na zachód, potem szli w kierunku południa, a jeszcze później szli w kierunku północnym, aż dotarli do zielonej polanki, na której o dziwo nie było półmroku i zamiast niego panowała tam księżycowa poświata, choć wciąż był dzień.

Czarna Magia po Jasnej StronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz