Rozdział 14

400 19 8
                                    

      Nadszedł koniec przerwy świątecznej i Elizabeth musiała jechać do cioci Izabelli. Dziewczyna pożegnała się z Nathanem i poszła do swojego pokoju upewnić się, czy wszystko spakowała.

Po godzinie poszła do gabinetu dyrektora, a skrzatka Melan przyniosła jej bagaż. Elizabeth miała dostać się do domu cioci za pomocą proszku Fiuu. Pożegnawszy się z wujkiem, weszła do kominka z kufrem i wzięła garść proszku.

 - Dom cioci Izabelli – zawołała i rzuciła garść proszku, a płomienie w kominku na moment zmieniły barwę na szmaragdowozieloną.

Elizabeth ostatnie co widziała to wujka, który miał minę jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Po chwili dziewczyna wypadła z kominka na kolorowy dywan. Wstała i otrzepała spodnie z kurzu, który się na niej osiadł, podczas podróży proszkiem Fiuu. Moment później przed nią pojawiła się młoda kobieta o ciemnych oczach i fioletowych, długich włosach. Była ubrana w białe dzwony i niebieską koszulkę.

 - Cześć Iza! – zawołała Elizabeth, kobieta powiedziała jej kiedyś, dawno temu, aby mówiła jej po imieniu.

 - Eli jesteś! – przytuliła dziewczynę, używając jej starego zdrobnienia imienia. – Strasznie się zmieniłaś – powiedziała kiedy się odsunęły.

 - No.. może trochę – białowłosa się uśmiechnęła.

 - Chodź, pokażę ci twój pokój – powiedziała.

Elizabeth poszła za Izabellą po białych marmurowych schodach. Cały wystrój był bardzo piękny, w mieszkaniu przeważał marmur i kolorowe dodatki. Po chwili dotarły do jasnych drzwi, które Izabella otworzyła, zapraszając tam dziewczynę. Pokój miał kremowe ściany, przy oknie stało biurko i krzesło, a za drzwiami niewielka szafa. Jasna, skórzana kanapa była rozłożona i pościelona.

Kiedy schodziły z powrotem po schodach, aby coś zjeść, usłyszały dzwonek do drzwi. Kobieta szybko zeszła i poszła otworzyć drzwi. Okazało się, że to był dyrektor Durmstrangu.

 - Dzień dobry Dump – przywitał się żartobliwie.

 - Mówiłam ci, abyś tak do mnie nie mówił, wujku – wycedziła przez zęby Izabella, a jej włosy zrobiły się czerwone – była metamorfomagiem.

 - Wujku, co ty tu robisz? – zapytała Elizabeth.

 - Przyniosłem twojego demimoza, zapomniałaś go ze sobą wziąć i jest obrażony – wyjaśnił mężczyzna, ignorując słowa swojej siostrzenicy.

 - Dziękuję, a gdzie on jest? – spytała.

Zanim dyrektor odpowiedział Izabella się wtrąciła, pytając zaskoczona o to, że dziewczyna ma demimoza. Po chwilowej wymianie zdań i oddaniu Aliquama, mężczyzna musiał wracać do szkoły.

      Następne tygodnie dziewczynom mijały szybko i spokojnie. Często spędzały ze sobą czas, plotkowały lub wychodziły gdzieś na miasto lub zakupy. Jednak Elizabeth od stycznia zostawała po śniadaniu sama, gdyż Izabella musiała chodzić do pracy, do Ministerstwa Magii, a, że były tam pewne problemy, często jej nie było.

      Nadszedł luty, a wraz z nim urodziny Elizabeth. Tego dnia Izabella nie szła do Ministerstwa Magii i razem spędziły ten dzień, a wieczorem wpadł do nich wujek, złożyć życzenia z okazji czternastych urodzin i podarować prezent. Dziewczyna dostała również list od Nathana oraz od Jullie, który był odpowiedzią na ostatni list, od Ruty nie dostała odpowiedzi. Izabella podarowała Elizie kilka mugolskich książek, słodyczy i coś, co nazwała długopisem, od wujka dostała kieszonkowe, a od Nathaniela dużo słodyczy i wspólne, ruchome zdjęcie, zrobione jeszcze przed nauką dziewczyny.

Czarna Magia po Jasnej StronieWhere stories live. Discover now