Safe Point

By playwithbieber

219K 9.6K 951

"Uważaj, żeby ktoś nie zrobił ci krzywdy. Oczy szeroko otwarte" More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Dziękuję!
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Fake?
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Purpose Tour Poland
Koniec?
Rozdział 1 |cz.2|
Rozdział 2 |cz.2|
Rozdział 3 |cz.2|
Rozdział 4 |cz.2|
Rozdział 5 |cz.2|
Rozdział 6 |cz.2|
Rozdział 7 |cz.2|
Rozdział 8 |cz.2|
Nowy rok, więcej motywacji
Rozdział 9 |cz.2|
Rozdział 10 |cz.2|
Rozdział 11 |cz.2|
Rozdział 12 |cz.2|
Rozdział 13 |cz.2|
Trailer!
Rozdział 14 |cz.2|
Rozdział 15 |cz.2|
Rozdział 16 |cz.2|
Rozdział 17 |cz. 2|
Rozdział 18 |cz.2|
Rozdział 19 |cz.2|
Rozdział 20 |cz. 2|

Rozdział 43

2.7K 124 18
By playwithbieber

*POV Ariana*

*kilka dni później*

Siedziałam w tym domu niczym zamknięta w klatce. Może źle to ujęłam. Justin nie trzyma mnie tu na siłę, wręcz przeciwnie, namawiał mnie, żebym gdzieś wyszła i zajęła się czymś, ale najzwyczajniej w świecie nie czułam się na siłach, by robić cokolwiek więcej, niż siedzenie na kanapie i oglądanie telewizji, podczas gdy on załatwiał swoje sprawy, o które nawet nie pytałam. Każdy mój dzień wyglądał tak samo. Czułam się tak jakbym została wrzucona do głębokiej studni i nie potrafiła z niej wyjść. Miałam wrażenie, że  zakręciłam się w błędnym kole, z którego nikt nie chciał mnie wypchnąć. Nie potrafiłam w żaden logiczny sposób wytłumaczyć swojego stanu, ani nawet zachowania. Tak już po prostu było, a ja jak dotąd nie zrobiłam niczego, by to zmienić.

Co więcej tęsknota za rodziną miała znaczący wpływ na moje ogólne samopoczucie w następnych dniach. Mimo, że był to dosyć krótki okres czasu, bardzo brakowało mi moich rodziców. Zostałam porwana i skrzywdzona, co w pewnym sensie zmienia postać rzeczy. Wpłynęło to na moją psychikę, co silnie odczułam aż do teraz. Miałam potrzebę, wtulenia się w pierś mojej mamy i usłyszenia od niej, że już wszystko jest w porządku. Jednak nie miałam takiej możliwości, ponieważ Justin się uparł twierdząc, że tak właśnie będzie najlepiej. Cały czas to powtarzał, przez co jego słowa na okrągło powtarzały się w mojej głowie niczym zacięta płyta.

W domu rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami frontowymi, co oznaczało powrót z Justina z gdziekolwiek-on-w-ogóle-był. Przekręciłam się na kanapie, by mieć na niego lepszy widok. Przyglądałam się każdemu jego najdrobniejszemu ruchowi, nie wiedząc nawet po co. W pewnym sensie lubiłam to. Zauważałam szczegóły, na które nikt inny nie zwróciłby uwagi. Kiedy się denerwował, potrafiłam to rozpoznać po sposobie w jaki napinał swoje mięśnie. W takich momentach jego charakterystyczny akcent był dużo bardziej wyraźny. Kiedy był szczęśliwy, także doskonale widziałam to, ponieważ pod koniec zdania kąciki jego ust delikatnie unosiły się do góry.

Potrzasnęłam głową, jakby upominając samą siebie, że muszę z nim przeprowadzić ważną rozmowę, która nie może czekać. Gwałtownie wstałam wygładzając podnieciony materiał moich spodni. Wszelkie fantazje i myśli o Justinie odłożyłam na bok mojego umysłu. Teraz liczła się moja rodzina.

- Chcę zobaczyć się z rodziną, Justin. - powiedziałam stanowczo zakładając ręce na biodra. Podeszłam do niego i teraz staliśmy już w niewielkiej odległości od siebie. On odwrócił wzrok wypuszczając głośno powietrze.

- Mówiłem ci, że to nie jest najlepszy pomysł. - pokręcił głową w ogóle na mnie nie patrząc.

- Nie możesz mi tego zabronić. - przełknęłam głośno ślinę. Wpatrywałam się w niego czując jak moje tętno przyspiesza i nie może się uspokoić.

- Chcę dla ciebie jak najlepiej. - szepnął niespodziewanie robiąc dwa małe kroki w moją stronę. Czułam rosnące między nami napięcie. - I dla twojej rodziny także. Tylko ty musisz to zrozumieć.

- Justin, ja chcę się zobaczyć z rodziną. - schyliłam głowę spoglądając na swoje bose stopy na zimnych kafelkach. - Oni cały czas się o mnie martwią, ponieważ nie wiedzą, co się ze mną dzieje. Na pewno odchodzą od zmysłów. Moi rodzice muszą się dowiedzieć, że wszystko jest ze mną w porządku i nic mi nie grozi.

- A co jeśli zaczną zadawać pytania? Co zrobisz, kiedy będą oczekiwali wyjaśnień twojego zniknięcia? - jego ton był ostry o nieprzyjemny dla mojego ucha. Był zdenerwowany, co widać było po jego wyrazie twarzy. - Nie możesz im niczego powiedzieć, ale oni i tak będą na ciebie naciskać. Już to przerabialiśmy.

- Nie obchodzi mnie to. - odparłam niemiłym głosem.

- Przestań. - nerwowo przeczesał ręką włosy oblizując usta. Jego napięte mięśnie uwydatniły się pod obcisłą szarą koszulką w serek.

Justin odwrócił się na pięcie i stanął na pierwszym stopniu schodów. Przystanął i znowu spojrzał na mnie. W dziwny sposób skanował moją twarz wzrokiem. Jego oczy wygladały na zmęczone, natomiast on sam nie. Był po prostu zły i widziałam to w jego oczach. Oblizałam w oczekiwaniu usta, ale kiedy tylko to zrobiłam on odwrócił się wspiął się po schodach na górę omijając co drugi stopień. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Wypuściłam głośno powietrze i złapałam się za głowę delikatnie rozmasowując moją skroń. Czułam rosnące napięcie między nami, nie chciałam psuć naszej relacji, jednak w tej sytuacji musiałam postawić na swoim. Nie zamierzałam dać za wygraną. W jednej sekundzie zdecydowałam podążyć za Justinem na górę. Wspięłam się po schodach i rozglądałam się w korytarzu, by go znaleźć. Nigdzie go nie widziałam, więc udałam się do jego sypialni. Jednak tam także go nie było. Drzwi od jego łazienki były otwarte, do moich uszu dochodził dźwięk lecącego strumienia wody. Weszłam tam i ujrzałam Justina pochylającego się nad zlewem. Mył starannie ręce, po czym nabrał w nie więcej wody mocząc ją swoją twarz. Gdy odwrócił się, by sięgnąć po ręcznik zauważył moją osobę opierającą się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Nasze oczy się spotkały, jednak nikt nie wypowiedział ani jednego, nawet nic nie znaczącego słowa. Justin sięgnął po ręcznik i niestarannie wytarł nim swoją twarz, pozostawiając ją delikatnie wilgotną.
Po odwieszeniu go z powrotem na wieszak odwrócił się, by odejść, ale ja stanęłam mu na drodze podchodząc bliżej i kładąc rękę na blacie.

- Dlaczego nie chcesz mnie wypuścić? - westchnęłam obserwując jego twarz. Zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. Jednak po sekundzie jego wyraz twarzy uległ zmianie. Oczy pociemniały, a szczęka zacisnęła, tak samo jak jego pięści. Nie odpowiadał, wciąż pozostawiając mnie w niepewności, czego miałam już serdecznie dosyć.

- Dlaczego nie chcesz mnie wypuścić, Justin? - powtórzyłam to samo pytanie tym razem głośniej wypowiadając każde słowo.

On poruszył się nie spokojnie rozluźniając i zaciskając swoje pięści. W mojej głowie pojawiła się jego twarz w dniu, kiedy mnie uderzył. Jego zachowanie w jakiś sposób było podobne do tamtego, jednak tutaj chodziło o coś innego. Coś, czego nie rozumiałam i musiałam z niego wycisnąć.

- Dlaczego nie chcesz mnie wypuścić?! - podniosłam ton głosu nie dając za wygraną.

- Bo ja cię kurwa kocham.

Zaparło mi dech w piersiach, gdy usłyszałam te słowa wychodzące z jego ust. Przez sekundę śmiałam myśleć, że jest to tylko moje wyobrażenie i coś takiego się nie wydarzyło. Ale jednak było to prawdą. Moje serce skakało w piersi jak szalone, a ręce zaczęły się trząść, nad czym nie byłam w stanie zapanować.

Blondyn niespodziewanie złapał mnie za przedramiona i przygwoździł do ściany obok zlewu. Jego oczy wpatrzone były w moje, jakby czegoś konkretnego w nich szukał. Długo nie mogłam nacieszyć się naszym kontaktem wzrokowym, ponieważ natychmiastowo wpił się w moje usta napierając na nie z dużą siłą.Całował mnie z wielką zachłannością i uczuciem.Tak jakby się bał, że zaraz zniknę. Wplątałam swoje palce w jego długie blond włosy i lekko szarpnęłam za ich końcówki. Justin niekontrolowanie jęknął w moje usta, co zachęciło mnie do dalszego działania.

Jego duże, zimne dłonie szybko znalazły drogę do moich ud. Podskoczyłam tak, abym mogła opleść go nogami w pasie. Jedna z jego dłoni trzymała moją pupę a druga spoczęła na moich plecach. Chcąc być jeszcze bliżej niego, o ile było to możliwe, położyłam jedną z dłoni na jego karku i przyciągnęłam go jeszcze bliżej.
W tym momencie dał mi emocjonalną stabilizację, której potrzebowałam. Tylko czy dobrze robie? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie jednak wiem jedno.

Chcę tego. Chcę jego bliskości. Chcę go poczuć w sobie. Po prostu chcę go całego.

Nawet nie wiem, kiedy i ja i Justin pozbyliśmy się koszulek. Wyszedł z łazienki i zaczął kierować się w stronę łóżka. Juz po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Złapałam jego twarz w swoje dłonie i oderwałam się od niego z potrzebą zaczerpnięcia powietrza.

- Powiedz mi Ariana, dlaczego tak na mnie działasz? - nie wiem co mu odpowiedzieć. Nie myślałam trzeźwo. Kurwa. Która laska umiałaby myślec trzeźwo, jeśli nad nią jest pochylony największy przystojniak w mieście?! No właśnie. Żadna. Posłałam jednak w jego kierunku kuszący uśmiech i nachyliłam się do jego ucha.

- Powiedz mi Justin, dlaczego tak na mnie działasz? - powiedziałam uwodzicielskim tonem, po czym lekko przygryzłam płatek jego ucha. Niekontrolowany jęk ponownie opuścił jego usta.

Jeden zero Bieber.

Justin delikatnie przejechał czubkiem nosa po mojej rozgrzanej szyi. Każdy jego dotyk w wspaniały sposób palił moją skórę.

- Tak się nie bawimy kochanie. Bawimy się według moich zasad. - nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, ponieważ Justin złapał za zapięcie od moich spodni i w zaskakująco szybki sposób pozbył się ich z moich nóg. Leżałam przed nim w samej bieliźnie. O dziwo nie czułam żadnego zawstydzenia lub zażenowania. Jedyne co wtedy czułam to jedno wielkie podniecenie. Pragnęłam więcej, a juz po chwili dostałam więcej.

Justin usiadł okrakiem na moim kroczu. Jego ręce zaczęły majstrować przy pasku od spodni. Przez chwile poczułam lekki strach, jednak tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, gdy tylko spojrzałam w jego ciemne oczy. Z powrotem spojrzałam na jego ręce, które rozpoznały rozporek. Juz po chwili Justin został w samych bokserkach. Przez cienki materiał jego bielizny mogłam zobaczyć jego dosyć sporych rozmiarów przyrodzenie. Przełknęłam ślinę i zaczęłam pokazywać swoją inną stronę.

Wysunęłam się spod jego ciała i uklęknęłam naprzeciwko niego. Spojrzałam w jego oczy, złapałam jego twarz w swoje dłonie i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.

- Dziękuję - nie dając mu szansy na odpowiedzenie, złączyłam
nasze wargi w długim i agresywnym pocałunku. Justin zaczął pochylać się do przodu, przez co moje plecy ponownie zetknęły się z materacem. Jego nabrzmiały penis napierał na moją kobiecość przez co tym razem to z moich ust wydostały się jęki. Poczułam jak jego dłoń błądzi po moich plecach, aby znaleźć zapięcie od biustonosza. Kiedy je znalazł, jednym zwinnym ruchem pozbył się go, rzucając go gdzieś w kąt pokoju.

Poczułam jak moje poliki zalała fala gorąca. Zapewne wyglądałam teraz jak burak. Jedną ręka zasłoniłam piersi, a drugą twarz. Usłyszałam słodki śmiech blondyna. Złapał za moje ręce i unosząc je z zakrytych przez nie części ciała.

- Nie wstydź się mnie. Jesteś przepiękna - mimowolnie uśmiechnęłam się na jego słowa. Justin odwzajemnił uśmiech po czym pocałował mnie w czubek nosa. Od nosa przeszedł do ust. Nasze języki toczyły wojnę o dominację. Kiedy zabrakło nam powietrza, Justin przygryzł moją dolną wargę i pociągnął lekko do siebie na co wydałam z siebie pomruk zadowolenia. Nasze ciała były maksymalnie przyciśniete do siebie, przez co było jeszcze bardziej gorąco. Blondym zjechał mokrymi pocałunkami wzdłuż mojej szyi, aż do brzucha, zatrzymując się między moimi udami. Zacisnęłam je mocno, czując jego język po ich wewnetrznej stronie. Justin ustawił się przed moją kobiecością i złapał za moje uda rozchylając je jednym pewnym uchem. Wciągnęłam ze świstem powietrze, a on podniósł wzrok, tak byśmy spojrzeli sobie w oczy.

- Nie bój się. - uspokoił mnie łagodnym głosem, podczas gdy sunął ręką po moim udzie rysując tam niewidzialny wzorek. - Musisz się odprężyć.

Pokiwałam głową, przełykając ślinę i raz na zawsze pozbywając się jakich kolwiek obaw.
Justin kontynuował składanie pocałunków na wewnętrznej stronie moich ud. Jego usta zblizały się do mojej kobiecości. Moje nogi zostały unieruchomione przez jego silne ramiona. Justin zaczął drażnić językiem moją łechtaczkę doprowadzając mnie tym do szaleństwa. To uczucie było zupełnie niespodziewane. Jego intensywność sprawiała, że miałam ochotę na więcej, nie chciałam, by przestawał. Chłopak, widząc moją reakcję, przyspieszył ruchy swoim językiem sunąc nim w górę i w dół. Jęknęłam cicho łapiąc jego włosy i niekontrolowanie pociągałam za nie. Justin wysunął swój język i podniósł głowę. Spiął się, a jego szczupłe palce mocniej ścisnęły skórę na moich udach powodując delikatny ból, jednak byk ledwo odczuwalny, więc nie przejmowałam się nim. Nawet nie spostrzegłam, kiedy jego ciało po raz kolejny znalazło się nad moim. Poczułam przyjemne mrowienie na skórze, gdy jedna z jego dłoni złapała na moją szyję. Zaczął sunąć kciukiem po całej jej długości powodując u mnie przyjemne uczucie dreszczy. Druga ręka złapała za moją pierś i zaczęła ją ściskać i ugniatać. Niekontrolowanie uniosłam swe biodra do góry, jakby moja kobiecość wręcz prosiła o zbliżenie z jego penisem. Justin to wyczuł, ponieważ wciągnął gwałtownie powietrze napinając swoje mięśnie. Poczułam rosnące wybrzuszenie w jego bokserkach, ocierające się o moją nagą skórę niedaleko miejsca, gdzie powinno się znaleźć. Zsunęłam rękę po jego plecach, aż dorarła ona po gumki jego bielizny. Moje palce zahaczyły o nią i pociągnęły mocno za niepotrzebny materiał. Blondyn nie zamierzał dłużej czekać i jak oparzony podniósł się z mojego nagiego ciała i zsunął bokserki, następnie zrzucił je na podłogę, uwalniając to, co do tej pory było ukryte pod ich materiałem. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia nie mogąc pojąć, jakim cudem może on być aż tak duży. Blondyn pochylił się nad szafką nocną i wyciągnął z szuflady małe opakowanie. To naprawdę się dzieje. Będę się kochała z Justinem. Na samą myśl moje serce biło o wiele szybciej. Oczekiwanie na to co się wydarzy przepełniało mnie podnieceniem. Czas zwolnił, gdy czekałam aż ponownie pochyli się nad moim ciałem. Justin rozrywa opakowanie robiąc to tak szybkim ruchem, jakby robił to codziennie.

Nałożył gumkę na swojego penisa i podniósł wzrok napotykając moje niepewne oczy. Jego ciało przysunęło się powoli do mojego. Złożył on kilka pocałunków na skórze tworząc mokrą ścieżkę na mojej szyi. Kolejno całował oba policzki, czubek nosa, kąciki moich ust, nie omijając nawet najmniejszego skrawka, na końcu dotarł do mojego czoła, gdzie zatrzymał się najdłużej. Te czułe gesty na swój sposób mnie uspokajały i pozwoliły mi się całkowicie odprężyć. Doskonale wiedziałam, czego pragnęłam i nie zamierzałam się wycofać. Ufałam mu całkowicie. Wiedziałam, że to będzie najcudowniejszy pierwszy raz, jaki kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - objął rękami moją twarz, robiąc to tak delikatnie, jakby była zrobiona ze szkła.

Zignorowałam całkowicie jego słowa i złączyłam nasze usta wsuwając swój język między jego wargi. On jednak nie puszczając mojej twarzy odsunął mnie od siebie.

- Chcę to usłyszeć.

- Chcę tego. -  natychmiastowo odpowiedziałam spoglądając mu w oczy z niesamowitą intensywnością. - Kocham cię, Justin.

Te kilka prostych słów wystarczyło, by zakończyć naszą wymianę zdań i przejść do rzeczy. Justin jeszcze raz pocałował mnie w czoło zaciskając dłoń na moich włosach. Rozchyliłam uda i pozwoliłam mu ustawić się między nimi. Minęło kilka sekund wyczekiwania, aż w końcu poczułam nieznane mi uczucie. Justin bardzo powoli i ostrożnie wszedł we mnie, co spowodowało u mnie nieprzyjemne pieczenie. Skrzywiłam się przymykając powieki. Odczekałam krótką chwilę, po czym to uczucie powoli mnie opuszczało, dając miejsce rozkoszy. Rozluźniłam się i sporzałam niemnookiemu blondynowi w oczy, dając mu znak, że może się poruszyć.

Justin zaczął powoli się we mni poruszać, stopniowo przyspieszając tempo. Moje ręce kurczowo trzymały się prześcieradła, a nogi się podkurczały. Jednak czułam, coś, czego nawet nie potrafiłam opisać słowami. To po prostu trzeba przeżyć, by zrozumieć. Oplotłam Justina nogami w pasie, przysuwając się do niego jeszcze bliżej, o ile to było możliwe.  Cały czas jego oczy były wpatrzone w moje, jego spojrzenie wyrażało wiele emocji naraz. Od pożądania, podniecenia do miłości i troski.

Na jego czole uformowały się kropelki potu. Po kilku mocnych ruchach powoli ze mnie wyszedł i opadł na materac obok mnie. Oboje wręcz dyszeliśmy z wyczerpania, choć to właściwie Justin miał więcej roboty. Jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu były nasze głośne oddechy. Chłopak podniósł się na nogi i ściągnął prezerwatywę, nasunął na moje ciało kołdrę, okrywając mnie dokładnie. Po chwili także znalazł się pod materiałem i złapał na mój brzuch oplatając go ramionami. Obwróciłam się do niego plecami i przycisnęłam je do jego klatki piersiowej. Poczułam ciepły dotyk na ramieniu, przechyliłam delikanie głowę widząc jego palce sunące po mojej skórze.

Leżeliśmy tak wtuleni w siebie czując przepełniające nas uczucie, rozpalające nas emocje i piękno tej chwili.

- To było cudowne. - szepnęłam splatając nasze dłonie.

____________________________
MOI DRODZY

Nie wiem od czego zacząć, więc pozwólcie, że zacznę od początku. Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na rozdział. Miałam ciężki tydzień i za każdym razem, gdy siadałam do pisania musiało znaleźć się coś, co mnie niestety odrywało od tej czynności. Czasami tak bywa, że 24h to za mało jak na dobę, ale nic na to nie poradzimy. Jednak mam nadzieję, że odkupiłam swoje winy dłuuugim i dosyć dobrym rozdziałem.

Dziękuję wam z całego serduszka za ponad 40k wyświetleń! Wow. Serio to dla mnie coś cudownego.

No i chciałabym was spytać, jak wam się podobało zbliżenie Ariany i Justina?

KOMENTARZE=MOTYWACJA

Continue Reading

You'll Also Like

43.2K 2.9K 67
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent
16.3K 973 39
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
6.6K 630 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...
14.1K 1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...