Safe Point

By playwithbieber

219K 9.6K 951

"Uważaj, żeby ktoś nie zrobił ci krzywdy. Oczy szeroko otwarte" More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Dziękuję!
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Fake?
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Purpose Tour Poland
Koniec?
Rozdział 1 |cz.2|
Rozdział 2 |cz.2|
Rozdział 3 |cz.2|
Rozdział 4 |cz.2|
Rozdział 5 |cz.2|
Rozdział 6 |cz.2|
Rozdział 7 |cz.2|
Rozdział 8 |cz.2|
Nowy rok, więcej motywacji
Rozdział 9 |cz.2|
Rozdział 10 |cz.2|
Rozdział 11 |cz.2|
Rozdział 12 |cz.2|
Rozdział 13 |cz.2|
Trailer!
Rozdział 14 |cz.2|
Rozdział 15 |cz.2|
Rozdział 16 |cz.2|
Rozdział 17 |cz. 2|
Rozdział 18 |cz.2|
Rozdział 19 |cz.2|
Rozdział 20 |cz. 2|

Rozdział 37

2.3K 100 11
By playwithbieber

*POV Ariana*

Gdy tylko otworzyłam oczy ból głowy od razu dał o sobie znać. Podniosłam się do pozycji siedzącej, łapiąc się za głowę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Było tu pusto i cicho, nie było już chłopaka, który mnie pilnował. Co ze mną będzie? Byłam wyczerpana i spragniona, do tego bałam się o to, co dalej. Niepewnie wstałam i oparłam się o ścianę. Zamknęłam oczy i zaczęłam liczyć powoli do dziesięciu, by nie wpaść w panikę. Wdychałam i wydychałam głośno powietrze, co pozwalało mi się uspokoić. Otworzyłam oczy wcale nie czując się lepiej. Coś przy drzwiach przykuło moją uwagę. Podeszłam bliżej i podniosłam małą butelkę z wodą, którą bez zastanowienia odkręciłam. Wypiłam duszkiem kilka łyków, czując przyjemne zimno rozchodzące się po moim gardle. Odstawiłam do polowy pełną butelkę na podłogę. Zrobiłam dwa powolne kroki i złapałam za klamkę, lekko ją naciskając. Usłyszałam ciche skrzypnięcie i drzwi otworzyły się. Wzięłam głęboki wdech i rozejrzałam się uważnie po korytarzu. Ani jednej żywej duszy. Nikt mnie nie pilnował. Jakim cudem do tego dopuścili? Dlaczego nikogo ze mną nie było? Liczyłam, że to będzie moja szansa na ucieczkę i jak najciszej wybiegłam z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Szłam szybko, co chwilę przyspieszając kroku. Korytarz był długi i obawiałam się, że w którymś momencie mogę natknąć się na któregoś z pracowników Jamesa. Moje kroki odbijały się cichym echem od ścian. W nieprzyjemnej i pełnej napięcia ciszy słyszałam przyspieszone bicie mojego serca.

Sekundę później przed mną pojawił się chłopak z bujną czupryną, ten sam, którego wczoraj widziałam. Popatrzył na mnie zmieszany, a ja stanęłam jak wryta nie wiedząc, co miałam w tej chwili zrobić.

- Co ty tu robisz? - burknął, patrząc na mnie swoimi ciemnymi oczami.

Mój oddech stał się urywany, kiedy zrobił kilka szybkich kroków w moją stronę. Złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc w stronę małego pomieszczenia obok. Starałam się mu wyrwać, wykręcając rękę, ale byłam bezsilna. Wciągnął mnie do środka, zamykając kopniakiem drzwi. Przyparł mnie do ściany tym samym nie dając szansy na ucieczkę.

- Zadałem ci pytanie. - odparł. - Liczę, że na nie odpowiesz.

- Zostaw mnie w spokoju. - wysyczałam, unosząc głowę, by nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Był wyższy ode mnie o co najmniej kilkanaście centymetrów.

Zbliżył swoją twarz do mojej. Jego usta znalazły się przy moim uchu.

- Nie zrobię tego. - szepnął. Złapał ręką mój policzek. Natychmiastowo go odepchnęłam. - Nikogo tu nie ma. Jesteśmy tylko ty i ja. - złapał mnie w talii jeszcze bardziej przyciskając do ściany.

- Puść mnie! - krzyknęłam, waląc go pięściami po klatce piersiowej, by się ode mnie odsunął. Niewątpliwie ta sytuacja zaczęła mnie przerażać.

- Uspokój się. - powiedział spokojnie, jednak na jego twarzy czaił się uśmiech, który mi się nie spodobał.

W mgnieniu oka jego ciało przywarło do mojego, a ja czułam, że nie jestem w stanie go powstrzymać. Nie byłam wystarczająco silna, by go od siebie odepchnąć. Jego dłonie znalazły się pod moją bluzką, a usta zaatakowały szyję. Wiłam się, próbując w jakiś sposób odsunąć od niego, ale nie miałam raczej żadnej drogi ucieczki, ponieważ za mną znajdowała się ściana. Krzyki nie mogły mi pomóc, ponieważ rzeczywiście wyglądało na to, że nikogo oprócz nas nie było w budynku. Steven przesunął ręką po moim obojczyku i zbliżył swoją twarz do mojej. Jego usta naparły na moje. Nie odwzajemniłam pocałunku, marząc o tym, by jakoś od niego uciec. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Chłopak przesunął językiem po mojej dolnej wardze. Jego ręce powędrowały w stronę moich spodenek.

- Cii - pogłaskał mnie po włosach z lekkim uśmiechem na twarzy. W pewnym sensie wyglądał na rozbawionego, co jeszcze bardziej mnie w nim przerażało.

Jego palce zacisnęły się na gumce moich spodenek. Zaczął powoli je ściągać, przyciągając mnie do siebie.

- Zostaw mnie. - jęknęłam, gdy spodenki wylądowały na podłodze.

- Ulegniesz mi. - szepnął.

Jego dłonie obmacywały moje ciało, a ja wiłam się pod jego dotykiem. Do moich uszu dotarł dźwięk cichych kroków. Steven najwyraźniej też je usłyszał, ponieważ odwrócił się w stronę drzwi, marszcząc brwi. Złapał mnie za nadgarstki w szczelnym uścisku, nasłuchując kolejnych odgłosów czyjejś obecności w budynku. Kroki się powtórzyły i były znacznie donośniejsze,co oznaczało, ze ktoś się zbliżał. Dzięki Bogu. Wzięłam głęboki wdech, odsuwając się od chłopaka, który nadal mnie trzymał. Szybko puścił moje ręce i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Zwinęłam z podłogi moje spodenki i nałożyłam je. Słyszałam szybkie kroki Stevena rozlegające się w korytarzu.

- Co ty tu robisz? - odezwał się do kogoś. W jego głosie wyraźnie było słychać rozdrażnienie.

- Dlaczego nie pojechałeś z nami? - męski głos odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Musiałem coś załatwić. - warknął. - Nie interesuj się tym, Daniel. - dodał. - Ktoś musiał pilnować dziewczyny.

Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi ze strony chłopaka. Drzwi natychmiastowo się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł chłopak, który wczoraj mnie pilnował. Z jego rozmowy ze Stevenem mogłam stwierdzić, że miał na imię Daniel. Zmarszczył brwi, przypatrując mi się uważnie. Podszedł do mnie i złapał za rękę, ciągnąc w stronę korytarza. Kolejny raz zostałam zaprowadzona do pustego pokoju, w którym spędziłam noc.

Coraz bardziej bałam się tego miejsca.


*POV Justin*

Zdenerwowany chodziłem po mojej sypialni, czekając na jakieś informacje od Johna, który obiecał pomóc mi w poszukiwaniach Ariany. Niemalże podskoczyłem, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Połączenie od Alexa. Bez zawahania odebrałem.

- Czego chcesz? - wychrypiałem, chodząc w kółko po pokoju.

- Spotkajmy się.

- Po co chcesz się spotkać? - stanąłem w miejscu.

- Musimy porozmawiać. - odparł.

- Nie mamy o czym rozmawiać. - syknąłem - Pozwoliłeś na to, by ten drań ją zabrał.

- Musisz mnie wysłuchać. - jęknął.

- Mam nadzieję, że to coś istotnego i dotyczy Ariany. - powiedziałem od niechcenia, ale w moim żołądku zawiązał się supeł. - Bo jeśli nie, to nie będzie to przyjemna rozmowa.

- Przyjedź pod magazyn Jamesa. Czterdzieści minut. - rozłączył się.

Nie miałem dużo czasu, więc od razu złapałem kluczyki od auta i wyszedłem z domu. Przyjechałem na miejsce przed wyznaczonym czasem. Alex już tam był i stał oparty o drzwi samochodu. Podszedłem do niego szybkim krokiem, ściągając moją kurtkę.

- Co z nią jest? - ścisnąłem usta w cienką linię.

- Zamknęli ją. - wzruszył ramionami. - James jej nie dotknął.

- Mówił ci, co zamierza zrobić? - krew we mnie zawrzała na myśl, co mogło się z nią dziać. Byłem denerwowany i nie skupiałem się na ukrywaniu tego.

- Niczego nie wiem. - odparł.

- To się lepiej dowiedz. - warknąłem patrząc mu w oczy. - Jak ona się trzyma?

- Jest wstrząśnięta. - powiedział. - Nie wie jak sobie z tym poradzić. Widzę, że po prostu się boi.

Moje serce ścisnęło się, gdy usłyszałem jego słowa.

- Jeśli on ją skrzywdzi to ty będziesz za to odpowiedzialny. - wycedziłem przez zaciśnięte usta.

- Ja naprawdę tego nie chciałem. - spuścił wzrok patrząc w ziemię.

- Nie chciałeś? - prychnąłem. - Ale jak widać to zrobiłeś.

- To nie tak miało być. Myślałem, że James zdecyduje się jakoś inaczej to załatwić. - zrobił krok do przodu, drapiąc się po szyi. - Nie sądziłem, że tak od razu będzie kazał ją porwać. - podniósł głos.

- Myślisz, ze to cię jakoś usprawiedliwi?! - warknąłem podchodząc do niego. - Jak śmiesz się tłumaczyć w taki sposób? Doskonale wiedziałeś, że James jej tego nie odpuści. Ten facet zrobi wszystko, żeby zemścić się na jej bracie. Taki już jest i oboje zdajemy sobie z tego sprawę.

- On groził mojej siostrze! - wrzasnął wyrzucając ręce w powietrze.

- Blefował. - wzruszyłem ramionami.

- Nie mam takiej pewności. - odpowiedział.

- Nie obchodzi mnie to. - pokręciłem głową. - Nie miałeś prawa mieszać w to Ariany.

- Ale ona już jest w to zamieszana! Czy ty tego nie widzisz? Ariana już dawno w tym siedzi. Może nie była wszystkiego świadoma od samego początku, ale jednak już ma dużo wspólnego z tą sprawą.

- Po co chciałeś się ze mną spotkać? - zmieniłem temat, odwracając wzrok. Rozglądałem się po terenie wokół nas, ale nikogo nie zauważyłem.

- Chcę to jakoś odkręcić.

- Pospieszyłeś się. - zadrwiłem.

- Mówię poważnie. Pomogę ci ją jakoś odzyskać. - jego smutne spojrzenie unikało mojej twarzy. - Nie chcę, by cierpiała.

- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej. - wycedziłem.

- Możesz skończyć z tymi komentarzami?! - jego oczy pociemniały. - Wiem, że kurwa nawaliłem. Wiem, że nie zasługuję na nią po tym wszystkim. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę cofnąć czasu i sprawić, by to się nie wydarzyło. - patrzył w ziemię. Wstydził się swoich czynów, ale dotarło to do niego zdecydowanie za późno. - Jednak będę starał się naprawić tą sytuację i chcę ci pomóc.

- Więc co zamierzasz zrobić? - zapytałem nieufnym tonem.

- Wiem, gdzie on ją trzyma, ale nie będziesz mógł tak po prostu tam wejść i ją zabrać. To wymaga jakiegoś planu działania. No i nie możesz tam wejść sam. - westchnął. - W każdym razie nie wiem czy pójdzie łatwo.

- Jakoś trzeba ją stamtąd wydostać. - stwierdziłem robiąc kilka kroków po żwirze. - Nie odpuszczę.

- Wyślę ci sms-em adres. Potem zdecydujemy co dalej.

- Nie mamy czasu na "potem". - złapałem go za materiał koszuli. - W każdej chwili coś może jej się stać.

- Nie dopuszczę do tego. - odepchnął moją rękę, patrząc mi w oczy. - Będziemy w kontakcie.

Wsiadł do auta i odjechał wąską drogą, a za nim unosiły się kłęby kurzu.

Continue Reading

You'll Also Like

15.3K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
105K 8K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
42.9K 1.7K 106
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
222K 8.2K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...