Safe Point

By playwithbieber

219K 9.6K 951

"Uważaj, żeby ktoś nie zrobił ci krzywdy. Oczy szeroko otwarte" More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Dziękuję!
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Fake?
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Purpose Tour Poland
Koniec?
Rozdział 1 |cz.2|
Rozdział 2 |cz.2|
Rozdział 3 |cz.2|
Rozdział 4 |cz.2|
Rozdział 5 |cz.2|
Rozdział 6 |cz.2|
Rozdział 7 |cz.2|
Rozdział 8 |cz.2|
Nowy rok, więcej motywacji
Rozdział 9 |cz.2|
Rozdział 10 |cz.2|
Rozdział 11 |cz.2|
Rozdział 12 |cz.2|
Rozdział 13 |cz.2|
Trailer!
Rozdział 14 |cz.2|
Rozdział 15 |cz.2|
Rozdział 16 |cz.2|
Rozdział 17 |cz. 2|
Rozdział 18 |cz.2|
Rozdział 19 |cz.2|
Rozdział 20 |cz. 2|

Rozdział 32

2.6K 133 7
By playwithbieber

*POV Justin*

Siedziałem na mojej dużej kanapie popijając piwo, które swoją drogą było ohydne. Chociaż przez dłuższy czas też nie piłem alkoholu i odzwyczaiłem się od jego smaku. Zauważyłem, że właśnie sięgałem po alkohol w chwilach, gdy miałem gorszy dzień, albo po prostu zupełny brak humoru. No cóż... chyba mogę stwierdzić, że jedno i drugie się w tej chwili zgadzało. Przez moją głowę przetaczało się wiele myśli, których tak bardzo nie mogłem znieść. Czy chciałem ją oszukiwać? Oczywiście, że nie. Czy miałem odwagę powiedzieć jej prawdę? Nie. Potrząsłem głową uwalniając mój umysł od dziwnego transu, w jaki wpadłem. Wstałem z kanapy poprawiając lekko wygniecioną koszulkę. Miałem właśnie sięgnąć po kluczyki do auta, ale zatrzymał mnie nieznośny dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz, po tym co zobaczyłem wszystko się we mnie zagotowało. Dlaczego ten śmieć do mnie dzwonił? Z niechęcią i obrzydzeniem wymalowanym na twarzy przejechałem palcem po ekranie.

- Czego chcesz? - warknąłem do telefonu.

- Może grzeczniej, Bieber? - w głosie Alexa słyszałem irytację, co jeszcze bardziej działało mi na nerwy. - Kiedyś się przyjaźniliśmy.

- Właśnie, dobrze to ująłeś. Kiedyś. - wysyczałem podkreślając ostatnie słowo. - Teraz nie mamy ze sobą nic wspólnego.

- Możesz wysłuchać, co mam ci do powiedzenia, czy nadal będziesz zachowywał się jak pierdolony idiota?

- Wydaje mi się, że ktoś inny jest tu pierdolonym idiotą. - usłyszałem jego prychnięcie.

- Wiesz co? Mam już dosyć tego, że nie chcesz dać mi dojść do słowa. - usłyszałem w słuchawce pojedynczy huk, po czym jeszcze hałas przypominający szuranie butami po wycieraczce. - Gdyby chodziło o ciebie miałbym to w dupie, ale jednak w grę wchodzi moja przyjaciółka, więc traktuję to poważnie.

Teraz to ja prychnąłem. Czy ja się przesłyszałem? Jak on śmiał mówić o niej "moja przyjaciółka". Chociaż sam mógłby mieć jakąś godność. Jak widać to dla niego za duży wysiłek, żeby ogarnąć swoje postępowanie.

- On coś planuje. - kontynuował nie zwracając uwagi na moją reakcję. - Coś większego. Tu już nie chodzi o jakieś głupie karteczki czy inne pierdoły. Słyszałem jego rozmowę przez telefon i mówił, że planuje dać jej popalić. - powiedział poważnym, a równocześnie zaniepokojonym głosem.

Czyli teraz ten skurwiel zaczyna się o nią martwić? Wcześniej jakoś mu na tym nie zależało, a teraz udaje, że dba o jej bezpieczeństwo. Nie mogłem jednak ignorować jego słów. Jeżeli faktycznie mówił prawdę i James planuje coś większego, to musiałem wziąć to pod uwagę i postarać się uchronić przed tym Arianę. O ile będę w stanie to zrobić.

- Jeśli kłamiesz...

- Nie zamierzam cię okłamywać w tej sprawie. Tu chodzi o Arianę, a ona naprawdę jest dla mnie ważna. - powiedział łagodnym głosem.

- Jakoś nie bardzo to okazujesz.. - syknąłem, wiedząc, że mam rację. I on też to dobrze wiedział.

- Wiem, że sytuacja nie jest ciekawa, ale ja nie mam innego wyjścia.

- Przestań pierdolić, bo już nie mogę cię słuchać. - zagryzłem wargę czując narastającą złość.

Miałem zamiar się rozłączyć, ale zatrzymał mnie jego głos.

- Nie zamierzasz mi podziękować za przysługę?

- Słucham? - miałem nadzieję, że się przesłyszałem. - Za co mam ci do jasnej cholery dziękować? Za to, że chociaż raz zachowałeś się w miarę w porządku? Za to, że zachowałeś jakieś resztki przyzwoitości, których ostatnio ci trochę zabrakło? - kipiałem ze złości. Miałem ochotę w coś uderzyć. - Doskonale wiesz, że Ariana ci nie wybaczy, kiedy dowie się, co robisz, więc módl się, żeby skończyło się to dla ciebie jak najbardziej korzystnie, chociaż mogę ci obiecać, że tak się nie stanie. - rozłączyłem się i rzuciłem telefonem na blat stołu.

Nie obyło się oczywiście bez rozwalenia ściany w korytarzu. Złapałem w rękę kluczyki od auta i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon wyjechałem na ulicę. Gdy dotarłem do celu przeskoczyłem przez dobrze znany mi płot i wszedłem na sporej wielkości drzewo, by potem bez problemu dotrzeć do okna i otworzyć je jednym uderzeniem. Ariana nigdy dokładnie go nie zamykała, a powinna, by nikt inny nie mógł się tu dostać. Było już dawno po północy, ale nie przejmowałem się tym, że mogę ją obudzić. Musiałem do niej przyjść. Wszedłem do pokoju, robiąc przy tym trochę hałasu. Przekląłem pod nosem. Stanąłem przy łóżku Ariany i ujrzałem ją smacznie śpiącą na boku. Była dosłownie zakopana w jasnoróżowej pościeli. Usiadłem z brzegu łóżka i zacząłem delikatnie głaskać ją po miękkich włosach. Usłyszałem ciche westchnięcie, po czym dziewczyna przewróciła się na bok. Jej oczy cały czas były zamknięte. W ciszy słyszałem jej równomierny oddech. Wyglądała tak spokojnie, jakby była w pełni szczęśliwa. A ja sam dobrze wiedziałem, że tak nie było. Jej oddech stał się nierówny, co oznaczało, że chyba ją obudziłem. Ariana otworzyła zaspane oczy, wlepiając je prosto we mnie. Przez chwilę przypatrywała się mojej twarzy zdezorientowana. Zmarszczyła brwi i podniosła głowę opierając się na łokciu.

- To tylko ja. - szepnąłem niepewny, czy chciała mnie widzieć.

Ariana cicho sapnęła i powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Potrząsnęła głową i znowu spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.

- Co ty tu robisz? - skupiła na mnie swoje zdezorientowane spojrzenie. Zamrugała kilka razy, jakby nie była pewna, że to rzeczywiście ja. Tak dawno się nie widzieliśmy? Przecież to było tylko kilka dni...

- Chciałem się z tobą zobaczyć. - odparłem.

- W porządku. - kiwnęła głową siadają po turecku na łóżku.

- Nie zamierzasz zacząć zaraz krzyczeć? - uniosłem brwi, zdziwiony jej postawą. - No wiesz...nadal nie wszystko jest wyjaśnione, więc spodziewałbym się, że będziesz na mnie zła.

- I tu się zdziwisz, Justin. Nie zamierzam się złościć. - w duchu wzdrygnąłem słysząc sposób, w jaki wypowiedziała moje imię. Czułem, że miała nadal pretensje, ale pewnie nie chciała tego przyznać. - To nic mi teraz nie da.

- Powiedz mi, dlaczego nagle twoje zachowanie tak diametralnie się zmieniło? - wychrypiałem.

- Bo może nie chcę się z tobą kolejny raz kłócić? - urwała, by zaczerpnąć powietrza, jakby wypowiedzenie tego jednego zdania wystarczająco ją zmęczyło. - Posłuchaj mnie - kolejna pauza. - Wiem, że oboje krzykiem niczego nie zdziałamy, a przecież musimy sobie jakoś radzić, prawda? Wiem, że tak szybko mi nie powiesz, o co tak naprawdę chodzi z Alexem i doszłam do wniosku, że kiedy będziesz chciał mi powiedzieć, to po prostu to zrobisz. - schyliła głowę spoglądając na splecione palce swoich rąk. Jej ton był stanowczy, lecz smutny na swój sposób. - I chociaż mi się to nie podoba, to zrobisz, jak będziesz chciał.

I teraz dosłownie mnie zatkało. Kompletnie nie spodziewałem się czegoś takiego. Naprawdę myślałem, że będzie to wyglądało zupełnie inaczej. Ariana była dla mnie wyrozumiała i pokazała, jak bardzo mi ufa. Nie miałem pojęcia, co w tej chwili powinienem powiedzieć, więc objąłem ją ramionami i przycisnąłem do siebie. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy. Gdy oderwaliśmy się od siebie ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją w kąt. Położyliśmy się razem i przykryliśmy dokładnie kołdrą.

- Dziękuję. - szepnąłem w jej włosy.


Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to otaczający mnie mrok. Mrugnąłem kilka razy, po czym mój wzrok się wyostrzył i przyzwyczaił do panującej ciemności. Przypomniałem sobie, gdzie się znajduję, gdy usłyszałem cichy oddech Ariany tuż obok mnie. Leżała blisko odwrócona tyłem. Poprawiłem kołdrę, która wcześniej musiała zsunąć się trochę niżej. Dobrze się czułem mając ją blisko siebie. Leżałem na plecach skanując wzrokiem sufit. Obok mnie coś się poruszyło. Odwróciłem głowę i ujrzałem Arianę, które zaczęła wiercić się na łóżku, po czym odwróciła się do mnie i chyba nieświadomie wtuliła w moją klatkę piersiową. Jej noga splątała się z moją. Ariana prawie na mnie leżała. Nie żeby mi to przeszkadzało. Oczywiście, nie marudziłem. Jej ciało idealnie pasowało do mojego. Jednak niedługo musiałem stąd wyjść, by jej rodzice rano mnie tu nie przyłapali.

____________________________________________________

Sporo się wyjaśniło co do Alexa. Jak już pewnie każdy się domyśla, on także jest powiązany z Jamesem.
Nathan, James, Alex, Justin. I tak w kółko. Czterech mężczyzn, którzy nie byli ze mną szczerzy...

Następny rozdział będzie pisany z perspektywy jednego z nich. Kogo obstawiacie?

Kto wie, może jak będzie wam na tym zależało to następny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj...

Continue Reading

You'll Also Like

15K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
54.9K 1.1K 56
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
10.7K 543 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
104K 8K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...