Safe Point

By playwithbieber

219K 9.6K 951

"Uważaj, żeby ktoś nie zrobił ci krzywdy. Oczy szeroko otwarte" More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Dziękuję!
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Fake?
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Purpose Tour Poland
Koniec?
Rozdział 1 |cz.2|
Rozdział 2 |cz.2|
Rozdział 3 |cz.2|
Rozdział 4 |cz.2|
Rozdział 5 |cz.2|
Rozdział 6 |cz.2|
Rozdział 7 |cz.2|
Rozdział 8 |cz.2|
Nowy rok, więcej motywacji
Rozdział 9 |cz.2|
Rozdział 10 |cz.2|
Rozdział 11 |cz.2|
Rozdział 12 |cz.2|
Rozdział 13 |cz.2|
Trailer!
Rozdział 14 |cz.2|
Rozdział 15 |cz.2|
Rozdział 16 |cz.2|
Rozdział 17 |cz. 2|
Rozdział 18 |cz.2|
Rozdział 19 |cz.2|
Rozdział 20 |cz. 2|

Rozdział 22

3.4K 137 7
By playwithbieber

*POV Justin*

- Wszystko zaczęło się od tego, że twój brat miał pewne problemy i potrzebował pieniędzy. Nigdy nie powiedział mi, o co chodziło, a mnie to jakoś szczególnie nie obchodziło. - urwałem, pocierając ręką skroń. Starałem się dobrać odpowiednie słowa. - Pożyczył pieniądze od pewnego gościa o imieniu James. Jak się potem okazało, facet był niebezpieczny i nie ma z nim żartów. Po kilku miesiącach Nathan nie był w stanie zwrócić odliczonej kwoty.

Cały czas Ariana bez słowa słuchała moich słów. Miałem wrażenie, że nie chciała uwierzyć w tą historię.

- Kiedy James się o tym dowiedział wkurzył się i zaczął zastraszać Nathana. Zaczęło się od pogróżek i innych rzeczy tego typu. Twój brat nie miał pojęcia, jak zdobyć całą sumę, by ją oddać i tu zaczynał się problem. Nathan postanowił wrócić do Nowego Yorku i kontynuować studia. Miał nadzieję, że jakimś cudem James go tam nie znajdzie i cała sprawa ucichnie. Tak się niestety nie stało. - urwałem i spoglądając na Arianę, by sprawdzić jej reakcję. Gdy nic nie powiedziała postanowiłem kontynuować. - James pojechał tam za nim. Obiecał mu , że zamieni jego życie w piekło. Powiedział, że nie uwolni się od niego. Po jakimś czasie okazało się, że nie tylko jego życie chciał zatruć James. Do dzisiaj pamiętam, telefon spanikowanego Nathana.

Wróciłem do domu po skończonym zleceniu, wyjąłem z lodówki zimne piwo i opadłem bezsilny na kanapę. To był naprawdę długi dzień. Jedyne czego teraz naprawdę potrzebowałem to chwila relaksu i może przydałaby się jeszcze jakaś panienka, która poprawi mi humor. Nie zdążyłem złapać spokojnego oddechu i usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Dzwonił Nathan, co trochę mnie zaniepokoiło. On nigdy nie dzwonił bez powodu.

- Halo?

- Słuchaj stary, mam problem. - jego głos był zachrypnięty i lekko spanikowany.

- Akurat teraz? - zmarszczyłem brwi nie mając najmniejszej ochoty na rozwiązywanie jego problemów. - Nie mógłbyś...

- Chodzi o Jamesa. - przerwał moje narzekanie. Jego stanowczy, a zarazem roztrzęsiony głos dawały głośne sygnały, że coś się stało.

- Mów, co jest. - wstałem z kanapy zatapiając rękę w moich włosach.

- James jakimś cudem znalazł mój numer i napisał do mnie. - zrobił krótką przerwę nabierając powietrza. - W każdym razie Ariana jest w niebezpieczeństwie.

- Ale jak to? Co się stało? - zastanawiało mnie to, jakie plany miał James.

- Wysłał mi wiadomość, w której napisał, żebym miał moją siostrę na oku. Przecież to może oznaczać tylko jedno. - w słuchawce słychać było jakieś hałasy, ale nie potrafiłem opisać, co to było. - On ją dopadnie, Justin. Nie wiem, co ja teraz zrobię.

- Uspokój się, bo ci odwala. Jesteś pewien, że tak ci napisał?

- Tak, jestem pewien. Tylko on byłby do tego zdolny. - panika w jego głosie powoli zaczęła działać mi na nerwy. - Po za tym jestem mu winien pieniądze. Co ja teraz zrobię? Sam muszę zwiewać z Nowego Yorku, bo mnie tu znalazł. Nie będę w stanie jej chronić.

- Spokojnie, coś się wymyśli. Musisz wyluzować. - upiłem łyk zimnego piwa.

- Jak mam wyluzować?! Tu chodzi o moją siostrę! - dosłownie krzyczał w słuchawkę. - Nie mogę przyjechać do LA, bo James mnie ściga. Co ja mam teraz zrobić, Justin?

- Sam nie mam pojęcia, ok?! Daj mi pomyśleć.

- A może ty byś mi pomógł?

- Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi.

- Czy mógłbyś zerknąć na nią co jakiś czas? - odstawił telefon od ucha i powiedział kilka niezrozumiałych dla mnie słów do kogoś innego. - Chodzi mi o to, żebyś co jakiś czas pokręcił się koło niej i sprawdził, czy nic jej nie zagraża.

- No nie wiem stary, to chyba nie dla mnie... - pokręciłem głową marszcząc brwi, chociaż wiedziałem, że tego nie widział.

- Proszę cię, to moja siostra. Ja nie wiem co bym zrobił, gdyby ten dupek ją skrzywdził. - wiedziałem, że Nathan przeżywa to wszystko i potrzebuje mojej pomocy, ale z drugiej strony przecież ja się nie nadawałem do takiej roboty.

- Nie możesz poprosić kogoś innego? - może jakoś się z tego wykręcę.

- Tylko ty się do tego nadajesz, poza tym masz do czynienia z Jamesem i dobrze go znasz - i to był niestety dobry argument.

Zacząłem głęboko się nad tym zastanawiać. Nathan jest moim kumplem i nie wypada mu w tej sytuacji odmówić. Dobrze znałem Jamesa i wiedziałem, do czego jest zdolny. Mogłem raz na jakiś czas sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale to wszystko. Nie będę zbyt długo kręcił się koło jego siostry.

- Jesteś tam? - Nathan odezwał się słysząc ciszę w słuchawce.

- Zrobię to.

- Co? - spytał się zdezorientowany.

- Uciekaj z Nowego Yorku, a ja będę miał na nią oko. Możesz być spokojny o Arianę. - nie wiedziałem, dlaczego to robiłem. Miałem kolejną robotę na głowie.

- Na pewno? Mogę ci powierzyć jej bezpieczeństwo?

- Tak, na pewno. Uciekaj stamtąd i martw się jedynie o siebie. - słyszałem, jak z ulgą wypuścił powietrze. - Ja załatwię resztę.

- Dzięki, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.

Opowiedziałem Arianie całą historię i w ciszy wpatrywałem się w nią oczekując jej reakcji. Ale ona siedziała jedynie błądząc zagubionym wzrokiem po ścianie. Jej twarz nie wyrażała właściwie żadnych emocji.

W tym momencie dotarło do mnie, jak wiele rzeczy zmieniło się w ciągu zaledwie kilku tygodni. Stałem przed dziewczyną, która wcześniej była dla mnie obojętna. Nic nie znaczyła. Teraz było inaczej. Przynajmniej tak się czułem. Zaangażowałem się w to wszystko bardziej niż się spodziewałem. Nie mogłem tylko dopuścić do tego, bym stracił dla niej głowę.

- Kiedy zgodziłem się zająć się tobą, robiłem to z przymusu. Nie chciałem tego. - schyliłem głowę. - Jakimś cudem zaangażowałem się w to wszystko odsuwając na bok niechęć. Moim obowiązkiem było sprawdzanie co jakiś czas, czy wszystko z tobą w porządku, a ja mimo wszystko praktycznie cały czas byłem przy tobie, prawie każdej nocy siedziałem w samochodzie pod twoim domem. Chodziłem za tobą wszędzie, by mieć pewność, że nic ci nie grozi i że nie ma ludzi Jamesa w pobliżu. Zaczęło mi zależeć na twoim bezpieczeństwie. Nie wykonywałem już tego zadania wyłącznie dla Nathana, ale też dla samego siebie.

Ariana patrzyła na mnie przetwarzając moje słowa.

- Skąd znasz mojego brata? - myślałem, że wybuchnie, a ona zaczęła pytaniem o moją znajomość z Nathanem.

- Można powiedzieć, że kiedyś spotkaliśmy się przypadkiem i od tego czasu utrzymujemy ze sobą kontakt.     

- Mój brat zniknął przez problemy z tym facetem? - pocierała dłonią skroń.

- Kiedy wyjechał na studia, zajął się nauką i przez jakiś czas wszystko było w porządku. Właściwie nie wiem, czemu się do ciebie nie odzywał.   - urwałem, by nabrać powietrza. - Nie wiem też dokładnie, jak to było, ale potem pożyczył pieniądze od Jamesa. Nie mam pojęcia, po co była mu ta kasa. W każdym razie zaczęły się te problemy z Jamesem i musiał uciekać. Wściekłem się, kiedy dowiedziałem się, że Nathan przyjechał do LA. Wolałem, by się tu nie pokazywał. Jeszcze brakowało by tego, żeby James się dowiedział.

- A kim jest ten cały James?

- Facet z dużą wyobraźnią. - nie widziałem sensu, by opowiadać jej o Jamesie.

- A tak serio kim on jest?

- To niebezpieczny typ i jeśli on ci grozi, radziłbym tego nie lekceważyć. - wziąłem głęboki wdech pocierając ręką policzek. Nie wierzyłem, że właśnie jej o tym mówiłem. - Należałem do jego gangu jeszcze kilka tygodni temu. Kiedy dowiedziałem się, że grozi mojemu kumplowi dotarło do mnie, że James gra nieczysto i będzie się mścił.  Odsunąłem się od tego, odszedłem z tego gówna.

W odpowiedzi spotkałem się z jej zdziwionym spojrzeniem, które mówiło mi, że lepiej było się do tego nie przyznawać. Na kolejne minuty nastała nieprzyjemna cisza. Czekałem na kolejne pytanie Ariany.

- Powiesz cokolwiek? - spytałem przypatrując się jej.

- A co mam ci powiedzieć? - jęknęła potrząsając głową. Próbowałem wyobrazić sobie, jak w tej chwili się czuła. Niestety nie wychodziło mi to najlepiej. - Ja sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie spodziewałabym się, że mój brat wpakuje się w coś takiego. I w dodatku jeszcze ty miałeś do czynienia z tym Jamesem... - westchnęła. - Nadal nie potrafię sobie tego wyobrazić.

- Potrzebujesz trochę czasu, by przyswoić to wszystko. - usiadłem obok niej na łóżku. - Potem wszystko się ułoży.

- Odsuń się ode mnie. - przesunęła się dalej na materacu. - Jak mogłeś ukrywać  przede mną coś takiego?

- Nie chciałem cię w to mieszać. - wstałem i zacisnąłem usta w cienką linię.

- Ale ja już jestem w to zamieszana. - podniosła się gwałtownie stając tuż przede mną.

- Przepraszam, ok? - podszedłem do niej zmniejszając dzielącą nas odległość. - Może wcześniej powinienem ci powiedzieć.

- To czemu tego nie zrobiłeś?

- Nie wiem - złapałem się za głowę. - Chyba nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego momentu.

- Odsuń się ode mnie. - położyła dłoń na mojej klatce piersiowej.

- Jesteś zła? - złapałem jej nadgarstek przy mojej piersi.

- Nie wiem. - ściągnęła rękę i odsunęła się. - Chyba bardziej zmęczona. Potrzebuję snu.

- W porządku, rozumiem. - zrobiłem kilka kroków w stronę drzwi - Dobranoc

*POV Ariana*

Przez kilka następnych dni głównie siedziałam w moim pokoju i myślałam o słowach Justina, które cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Miałam wrażenie, że to wszystko nie dotyczyło mojego brata, ale raczej jakiejś obcej mi osoby. Do tego Justin wcześniej należał do jakiegoś gangu, który zajmował się Bóg wie czym. Może nawet wolałabym tego nie wiedzieć.
Powiedziałam Justinowi, że jest mi przykro, że ukrywał przede mną prawdę. O dziwo atmosfera w domu nie była nieprzyjemna, nie było między nami kłótni. Justin nie miał mi za złe, że miałam do niego pretensje. Rozumiał mnie.

Tak naprawdę nie wiedziałam, co dalej. Miałam wątpliwości, czy zaufać mu ponownie. Zbyt wiele przede mną zataił. Zresztą mój brat także nie był ze mną szczery. Miałam mętlik w głowie. Może nie powinnam dłużej mieszkać z nim w tym domu. Może powinnam odejść i zrezygnować z jego pomocy. Ale co by to dało? Justin i tak nie spuści mnie z oczu, cały czas będzie przy mnie, nieważne, co się stanie. Nie wiedziałam, jaką decyzję miałam podjąć. Wszystko wydawało się nieodpowiednie, każda opcja w tej sytuacji nie była idealnym wyjściem. Tylko co teraz?

Continue Reading

You'll Also Like

9.1K 436 20
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
28.4K 2.1K 105
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
38.5K 1.5K 39
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
34K 2.1K 35
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.