Kiedy do salonu wkroczył Diego, od razu zauważył, że nie jesteśmy w komplecie. Najpierw zapytał o to mnie, ale nie znałam odpowiedzi, gdzie jest mój chłopak. Nikt z nas nie wiedział.

-Wkurwił się- podsumował Ryan.
Marrero wcale nie był zadowolony. Zaczął kręcić się niespokojnie, potem zaczął wydzwaniać do zielonookiego, ale na próżno. Nie odbierał.
-Jeb się- warknął, rzucając telefon na jasne obicie fotela.

Zapanowała cisza. 
-Trudno- po kilku długich sekundach ponownie zabrał głos- zaczynamy bez niego.
-Ale jeśli coś mu się stało!- zaoponowałam, wiedząc że to mogło być prawdziwe.
Nie sądziłam, że ot tak zlekceważył polecenie swojego szefa. Kogoś kogo musiał słuchać. Jeszcze ten telefon. Kto do cholery mógł do niego dzwonić? Adam? Może ktoś, z kim dobijali interesów?
-Na pewno nic mu nie jest- Will był pewny swoich słów.- Musi to po prostu odreagować. 
-Jak?!- wkurzyłam się.- Ktoś do niego dzwonił! Nie wmówisz mi, że relaksuje się robiąc interesy!
-Nie zlecałem żadnych interesów- zauważył Diego.- Jeśli ktoś do niego dzwonił, nie był związany z biznesem. 
-Chyba, że ten głupi dzieciak, który miał nam oddać pieniądze- zauważył Matt rzeczowo.- Mógł pojechać do niego po kasę.
-I to mu tyle zajmuje?- krzyknęłam, patrząc na niego oskarżycielsko.
-To za miastem- wzruszył ramionami.- Dobrze wiemy, że Archer lubi tam uciekać kiedy coś go dręczy.
-Koniec tych bezsensownych dyskusji- wtrącił się tutejszy szef, tracąc cierpliwość.- Archer zignorował mój rozkaz bo jest zbyt dumny, żeby teraz tu wrócić. Kropka.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale Izzy powstrzymała mnie znaczącym gestem ręki. Nie mam tu nic do powiedzenia. 
Zacisnęłam usta i wzięłam głęboki oddech. Mogli mieć rację. Ale mogłam mieć ją ja. Wolałabym jednak tą pierwszą opcję.
Diego klasnął w dłonie, kiedy pojawiła się Scarlett.
-Dobra, konkrety.
Chłopcy od razu się skupili, przybierając wręcz wojenne postawy. 
-Okej- westchnęła Scarlett.- Sprawa jest dużo poważniejsza, niż mogłoby się nam wydawać. 
Po salonie przeszedł cichy pomruk zebranych.
-Teczka Kelsey wiele wyjaśnia, bo jasno pokazuje- dziewczyna przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu, jakby czegoś szukając.- Archera nie ma?
-Nie ma- warknął Diego, widocznie wciąż rozdrażniony sytuacją.- Kontynuuj.
Scarlett, której zmęczenie malowało się na twarzy, obracała teczkę w dłoniach.
-Jej śmierć była zaplanowana- powiedziała twardo.- I nie ma w tym winy Archera. Żadnej.
Mike zmrużył oczy.
-On sam ją sobie przypisał- zauważył.- Oficjalnie to był nieszczęśliwy wypadek.
-Oficjalna nie znaczy prawdziwa- odpowiedziała, odkładając na stół akta.- Możecie sobie popatrzyć. 
O'Conor pochylił się i zaczął wertować kartki papieru, wychwytując pobieżnie notatki.
-Na miejscu znaleziono świeże ślady opon- powiedziała.- Po ich układzie można było oszacować rodzaj samochodu. Dodatkowo na klamce znaleziono ślady krwi.
William spojrzał na nią ostrożnie. 
-Czyjej krwi? 
-Evana Wooda i Kelsey. 
Zapadła chwila ciszy. Okej, wiedziałam że to była jego wina. Ale krew? Czyżby wcześniej rozegrała się tam szamotanina? 
-Powiem wam co udało mi się ustalić- Scarlett widząc zainteresowanie wszystkich, przybrała rzeczowy ton głosu.- Evan miał swego czasu strasznie parcie na wygryzienie was z tego biznesu. Przechwyciliście jego kontakty, dojścia, odebraliście mu znaczne udziały. Stracił pozycję w tym mieście i zaczął szukać zemsty. Kelesy była pierwszym krokiem- tu spojrzała przelotnie na Willa.
Wiedziałam, że to co zaraz powie wywoła w nim nieprzyjemne odczucia. Jakby słuchał o Katty Clarke, której obrazu nie mógł wymazać ze swojej pamięci.
-Kelsey miała wyciągnąć od Archera wasze plany. To ona miała być wtyczką.
-Wiedziałem, że z tą dziwką coś było nie tak- splunął Mike, wchodząc Fanning w słowo. 
Diego kazał mu siedzieć cicho, ale niepokorny blondyn wydawał się tego nie zauważyć. 
-Wtyczka okazała się być bezużyteczna, bo Archer nie mówił zbyt wiele- kontynuowała.- Kelsey przestała być użyteczna, bo nie znała żadnych szczegółów. 
-Skąd jesteś tego taka pewna?- to pytania padło od Williama, który nerwowo wystukiwał tylko sobie znany rytm na przedramieniu pokrytym blizną. 
Scarlett zawahała się. 
-Katty mi powiedziała- zanim zdążyłam to przemyśleć, moje słowa wypełniły salon, głucho odbijając się od ścian- przed śmiercią.
Znów zapanowała cisza. Złowroga i przytłaczająca. Oczy wszystkich skierowały się na mnie i nawet Isabel, wstrzymała oddech. 
-Wiedziałaś to wszystko i nigdy wcześniej nie powiedziałaś?- pytanie które padło od Diego, brzmiało oskarżycielsko. 
Przełknęłam ślinę, czując szybsze bicie serca.
-Nie mogłam powiedzieć- spojrzałam na niego.
-Wiesz, ile czasu mogliśmy na tym oszczędzić!?- narastał w nim gniew, który charakteryzował się tymi szalonymi iskierkami w oczach.- Do kurwy nędzy, dziewczyno! Z tą wiedzą mogliśmy dużo więcej!
-Ale jak miałam wam to powiedzieć!?- zdenerwowałam się- Jak miałam to powiedzieć Archerowi? Żeby złamać go jeszcze bardziej!?
Diego Marrero chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował. Zaczął kręcić głową, nakazując Scarlett aby mówiła dalej.
Ta wyjaśniła każdy aspekt, który jej przekazałam. O tym, jak Kelsey stała się ofiarą Evana. 
-Myślę, że ta wersja jest prawdziwa- podsumowała.- Jest spójna z kolejnymi wydarzeniami.
-Śmierć ojca Kelsey, wysoko ubezpieczonego- wtrącił się Wood.- W jego ciężarówce były poprzecinane kable. 
-Co łączy jedno z drugim?- wtrącił się Matthew, oglądając policyjne raporty.- To nie przypadek. 
-Oczywiście- stwierdziła.- Wszystko to zostało zaplanowane z góry. Śmierć męża zaplanowała Lora. I tak go nie kochała a o ubezpieczeniu, prawdopodobnie dowiedziała się od Evana. Evanowi brakowało pieniędzy, zabicie Kelsey dało mu powody do tego, aby Lora zechciała tymi pieniędzmi się podzielić. Pieniądze z ubezpieczenia w razie jego śmierci, miały trafić do Kelsey, aby mogła się kształcić. 
-Po co od razu zabijać Kelsey, skoro ona również współpracowała z Evanem?- wtrąciła Isabel.- Jaki to ma sens?
-Skłaniam się ku dwóm opcjom- Fanning odrzekła merytorycznie- albo był to nieszczęśliwy wypadek, albo- co bardziej prawdopodobnie- efekt nie zrównoważenia psychicznego Lory. Myślę, że zgodziła się na śmierć Kelsey. Istniała spora szansa, że dziewczyna nie podoła takiemu wyzwaniu. Spędzała dużo czasu z Archerem i mogła w każdej chwili przejść na jego stronę. Dotarłam do archiwalnej wiadomości głosowej... tuż przed śmiertelnym wypadkiem Kelsey, Evan proponował spotkanie w tym czasie, w miejscu takim jak zawsze w jak to określił wiadomej sprawie. Czyli widywali się już wcześniej. W domu Reinhartów raz interweniowała policja. Sąsiedzi skarżyli się, że matka z córką się kłócą i zakłócają spokój po ciszy nocnej. Jeden z nich zeznał, że chodziło właśnie o pieniądze. Młodsza, nie chciała zgodzić się na warunki matki. Podejrzewam, że już wtedy myśleli o wykorzystywaniu tego ubezpieczenia, pozbawienia życia Tedda Reinharta. Ale Kelsey była jego spadkobierczynią i to ona miała je wykorzystać a jeśli nie mogłaby tego zrobić, pieniądze miały przejść na żonę.
-Popytałem w klubach- wtrącił się Wood.- Jinetes już nie ma, ale można wciąż spotkać kogoś, kto znał ich lepiej. Jeden gość twierdzi, że Evan potrafił zmanipulować wszystkich. Twierdzi, że słyszał kiedyś od jednego kolegi, który ponoć słuchał rozmowy jego przydupasów, że szykuje się dla nich duży zastrzyk kasy, bo matka jednej z jego dziwek zgodziła się współpracować a ma spory majątek. 
-Matka podpisała wyrok śmierci na córce- podsumował Diego. 
-Śmierć najpierw córki a potem męża, nie była zbyt podejrzana. Gdyby nastąpiła odwrotna kolejność ktoś mógłby węszyć- podkreśliła Scarlett.- I istniałoby ryzyko, że Kelsey zabezpieczy swój majątek po ojcu, aby nie wpadł w ręce matki.
Wariatka. Totalna wariatka. Byłam przerażona znaczeniem tych słów. Matka zgodziła się na śmierć córki w imię pieniędzy!?
-Evan  i Lora przekupywali policję, aby prawdziwe informacje nie ujrzały światła dziennego. Potem kiedy zaczęli zbijać interes, Lora stawała się coraz bogatsza a Evan był bliżej celu. 
-Ona jest chora psychicznie!- Isabel wydawała się być na skraju załamania nerwowego. 
Ale mogła mieć rację. Kto o zdrowych zmysłach tak by postąpił?
-Nie podoba mi się, że znaleziono krew Kelsey- zauważył Mike.- Bili się czy ki chuj? 
-To będzie ciężko wyjaśnić- wzruszyła ramionami.- Ciała nie odnaleziono. Widocznie spłonęło doszczętnie. A ta krew...cóż. Potwierdza, że Evan tam był i podpalenie było jego winą. Może ją pobił, żeby nie uciekła? Tak sądzę. Może pod koniec wcale nie była przekonana do współpracy? Może nawet groziła, że powie Archerowi prawdę a cała akcja nabrała tempa...
-Podejrzane jest to, że nie znaleźli żadnego ciała- mruknął Mike.- Z raportu wynika, że nieopodal był jej samochód a na metalowych drzwiach znaleziono też ślad jej odcisków. Tylko na tej podstawie wywnioskowano, że tam była? Że zginęła właśnie w płomieniach? Okej, ale do chuja...żadnej, nawet pierdolonej kostki? 
-Może Evan zabrał ciało?- podsunął Wood.- Odebrał możliwość węszenia. 
-Archer był tam umówiony na transakcję z kimś, kto nigdy później się nie odezwał- Scarlett spojrzała na szefa, jakby z wyrzutem.- To kluczowa sprawa. Archer miał myśleć, że to jego wina. Że pojechała tam za nim, bo nigdy nie chciał jej mówić o interesach. Problemem jest jednak fakt, że wszystkie wiadomości, które dotyczyły tej transakcji wysyłane były z okolicy w której mieszkają Reinhartownie albo z liceum. Możliwe więc, że robiła to sama Kelsey.
-To pojebane- mruknął Mike.
-Ale skuteczne- zauważył Wood.- Evan powiedział Kelsey, aby wywabiła Archera do hangaru. Mógł jej wcisnąć jakikolwiek kit, przypominam, był wykurwiście dobrym manipulatorem. Myślała, że pomaga Evanowi a tymczasem zaplanowała własną śmierć. Kiedy przyjechała na miejsce, Evan zrobił co zrobił, podpalił hangar a Archer pomyślał co pomyślał.
-Gdybyście wtedy- zauważyła Scarlett- próbowali dojść prawdy, tym bardziej Archer mógłby się utwierdzić w przekonaniu, że to jego wina. 
Wizja matki wydającej na śmierć swoje dziecko, chyba już zawsze będzie mnie prześladować.
-Ale Evan już nie żyje- zauważył Will, sprowadzając rozmowę na konkretne rzeczy.- Lora więc pragnie dokończyć plan w pojedynkę? Nawet jeśli wie, że to jej sprawka?
-Ale nie wie, że my wiemy. A plan znacznie zmodyfikowała i wybrała długofalowe działania- zauważyła Scarlett.- Początkowo chodziło w tych pieniądzach tylko o to, aby interesy Evana nie wychodziły na wierzch, obawiam się że to przez fakt, że beze mnie było mu dużo ciężej i aby to on przejął wasz biznes. Pieniędzmi zawsze się dzielili, a wiecie że to nie małe pieniądze... Aby mógł was zniszczyć, potrzebował kogoś kto zacznie go kryć. Kogoś z pieniędzmi. Kontakty Evana z Lorą były intensywne, zaczęły się przecież nawet przed śmiercią Kelsey, więc musiał o tych pieniądzach wiedzieć wcześniej. Ale kiedy sam zginął, a majątek znacznie wzrósł, Lora stała się inwestorem, zaczęła pojawiać się w towarzystwie wpływowych ludzi. Jej syn Alan zaczął jej pomagać.
-Gówno zna się na robocie- dodał Ryan, który w żaden sposób nie reagował na informacje o jego bracie. Zupełnie, jakby go to nie interesowało.- No, ale potrafi strzelać... 
-Czyli Alan jest od tej nielegalnej strony interesu- Diego pojął w mig słowa Scarlett.- Lora jak dawniej odwraca uwagę, przekupuje i wykupuje a jej syn może działać na mieście w spokoju. Za to my jesteśmy na celowniku.
-Czyli nowy towar, który pojawił się jakiś czas temu to jej sprawka- tym razem odezwał się Matt.
-Na to wygląda- odrzekła dziewczyna.- Zwłaszcza, że Lora wykupiła starą portownię. Mam kilka informacji, że dzieje się tam coś dużego. Lora ma już bardzo wysokie wpływy w mieście, siecią inwestycji oplotła je prawie całe. Jeśli tak dalej pójdzie, przejmie kontrolę nad całym miastem a mając w garści policję, jest właściwie bezkarna. 
-Jeśli ciebie nie było?- nagle wyrwał się Will, który wyglądał jakby go olśniło.- Skąd Evan miał pewność, że Lora mogłaby posiadać tak znaczną sumę? Bo musimy tu mówić o milionach jak nie miliardach, skoro poświęcił na to tyle energii. 
Fanning zmieszała się.
-Nie mam pewności, ale boję się że to moja wina- powiedziała ze skruchą, oplatając się rękami.- Dawno temu, kiedy dla niego pracowałam potrzebował listę osób, które mają najwięcej zer na koncie w banku. Myślałam, że może chce ich okraść ale rzucił tylko na to okiem i nigdy więcej o tym nie wspominał. Później odeszłam...Ale być może to go naprowadziło. Zebrałam naprawdę dużo informacji a od tamtego czasu do momentu jego planu, musiało minąć sporo czasu czyli jeszcze więcej zer na koncie. Jeśli to moja wina- przyznała- nigdy sobie tego nie wybaczę.
-Nie przejmuj się- westchnął Diego, jakby pocieszająco.- Nic tego nie zmieni a wtedy, to nie wyglądało wcale bardzo groźnie.

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now