29.

51K 2.1K 1.4K
                                    

WILL POV



-Ryan, kurwa mać, otwieraj te pierdolone drzwi!

Dla większego efektu, przywaliłem pięścią w drzwi. Byłem wściekły z trzech bardzo ważnych powodów.

Po pierwsze: Zaginął mój samochód.

Po drugie: Wood zajął pokój, który należał niegdyś do Cartera.

Po trzecie: Zaginął mój samochód a kluczyki do niego, spoczywały w mojej kieszeni. 

-Co?- Mruknął chłopak po drugiej stronie, otwierając drzwi na oścież.

Zaspany, z lekko przymglonymi oczami, obserwował mnie chłodno z grymasem na twarzy. Stał w jasnych jeansach, które nosił wczorajszego dnia, a ponieważ nie miał koszulki sądziłem, że zgarnął pierwszą lepszą rzecz z podłogi, by nie pokazać się w samych bokserkach. 

-Gdzie mój wóz?- Warknąłem wściekle, zaciskając pięści ze złości. 

-Szukałeś w garażu?-Uśmiechnął się złośliwie.
Na korytarzu zrobiło się głośno. Odwróciłem głowę w tamtym kierunku, widząc ubraną już Isabel, Matta oraz Diego. Ten ostatni wbiegł po schodach a po jego twarzy widziałem, że to nie będzie miła rozmowa.

-Policja jest na podjeździe- poinformował wkurzony.- Jakieś pomysły?

-Widzieliśmy ich z okna- potwierdził Cross, przyciągając do siebie dziewczynę.- To Roberst. 

-Kurwa- splunąłem.

Ten facet jest kawałkiem niezłego gówna. Od dawna próbuje wsadzić nas za kratki, a my zawsze wodzimy go za nos. Fakt, że pofatygował się do nas oznacza jedne wielkie kłopoty. 

-Gdzie Mike i Archer?- Ciemnowłosy rozejrzał się po pomieszczeniu.

-Nie ma ich- odezwał się Ryan. 
Diego rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie. Nikt z nas nie pałał do Wooda sympatią, ale widzieliśmy w nim szansę na odrobienie strat, czego nie rozumiał nasz dowódca. Nie łatwo było przymówić mu do rozsądku, zwłaszcza że Hale i O'Connor zostawili mnie z tym samego. Zupełnie tak, jakbym wiedział dlaczego tak bardzo im na tym zależy.
-Może znaleźli twój samochód?-Whitemore odezwała się, naciągając sweter dłonie.
 Dokładanie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi a po nich pało charakterystyczne zdanie, które padało już tysiąc razy.
-Samochód?- Diego przewiercił spojrzeniem najpierw mnie a potem na Ryana.

-Watpię, żeby Roberts chciał przynieść nam dobre wiadomości- pokręcił głową Matthew. Miał w tym sporą rację.

-Zniknął- mruknąłem.

Natarczywy dzwonek rozbrzmiał po raz drugi. Diego przeczesał włosy dłonią, roztrzepując je na każdą stronę. Nabrał powietrza i odwracając się do nas, zaczął schodzić po schodach tak lekko, jakby nic się nie stało.

-Zostańcie tutaj.
Zagryzłem mocno dolną wargę. Jak reszta czekałem w skupieniu, o co chodzi. Oczywiście, już nie raz byliśmy podejrzani o morderstwa (całkiem słusznie) ale zawsze z tego wychodziliśmy. Teraz mamy dużo więcej problemów niż ostatnio i śmiem twierdzić, że nawet sytuacja z Evanem nie była tak patowa, jak ta teraz. 

-Poszukujemy Williama DeVitto- głos Robertsa rozniósł się po całym domu.

Oczy moich przyjaciół skierowały się w moją stronę. Nic z tego nie rozumiałem. 
-Z tego co wiem, nie ma przepisu zabraniającego bycia idiotą- zaśmiał się Diego, swoim charakterystycznym śmiechem. Był to rodzaj tego humoru, kiedy grał luzaka wiedząc, że w powietrzu wiszą kłopoty. 

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz