7.

64.7K 3K 2.7K
                                    

-O co chodzi?- zapytałam, unosząc lekko brwi ku górze. 

Archer spoważniał jeszcze bardziej, lekko wzruszając ramionami. Poprawił się i wyprostował,chwytając mnie pewnie pod boki. Spojrzał kątem oka na drzwi ale do pokoju nie docierały już żadne inne dźwięki. 
-Czkaj- mruknął cicho.- Sprawdzę to. 
Zsunął mnie ze swoich kolan. Patrzyłam jak zmierza do drzwi i spokojnym krokiem wychodzi z pomieszczenia. 

Mike był wkurzony i cokolwiek się stało, musiało mieć to związek z tym, co mieli dziś zrobić. Aż przeszły mnie ciarki. Jeśli coś mogło pójść nie tak, to nie wróży to dobrze dla nikogo.  Po paru minutach czekania, zaczęłam się niecierpliwić. Rozumiałam, że sprawy biznesowe nie koniecznie mogą docierać do moich uszu i nie robiłam z tego afery. Jednak ciekawość to coś, czym kobiety zostały pokarane już na samym początku. Z cichym westchnięciem ześlizguję się z łóżka i podchodzę do drzwi. Moja dłoń ląduje na zimnej klamce, a serce przyśpiesza kiedy je uchylam i zaglądam na korytarz.

Katty Clarke zapewne robiła dokładnie tak samo, gdy w salonie odbywały się ważne rozmowy.

Przełknęłam głośno ślinę, czując nieprzyjemny uścisk w żołądku. Nie chciałam nikogo podsłuchiwać. Po prostu się martwiłam.

-Hej- słyszę dobrze znany głos Crossa.

Dostrzegam jego sylwetkę, kiedy pokonuje ostatni stopień i praktycznie zrównuje się ze mną. Opiera bok o ścianę, tuż obok drzwi a jego spojrzenie spotyka się z moim. 

-Hej- odpowiadam tym samym, dodając do tego lekki uśmiech. 
-Szukasz czegoś?- zapytał lekko, przymrużając oczy. 
-Eee-zacięłam się jak ostatnia idiotka.- Nie.

Zapadła cisza, która trochę mnie krępowała. Czekał na mój ruch, chociaż teraz była jego kolej. Żałowałam, że nikt nie włączył światła, bo jego twarz oblewał ciepły blask nocnej lampki dobiegający z pokoju. 

-Wszystko w porządku?- zapytałam.

-Jasne, dlaczego pytasz?- zdziwił się, wypuszczając powietrze przez rozchylone usta. 

Jego blond włosy sterczały lekko, jakby w nerwowym geście przeciągnął po nich dłonią o parę razy za dużo. Niebieskie oczy, które przypominały taflę morza patrzyły na mnie, wyrażając zmęczenie. 
-Tak po prostu-mruknęłam.- Jak...twoja mama?

W sumie nie wiedziałam co się z nią działo przez ten rok. Wiem, że powoli wychodziła ze swojej choroby, ale były to bardzo małe kroczki, które tak na prawdę nigdy nie będą mogły przerodzić się w bieg. 

-Dobrze- odpowiada.- Bierze teraz inne lekarstwa i...

Urywa w pewnym momencie, jakby wypowiedzenie kolejnych słów, było zbyt trudne i ciężkie. Przełyka głośno ślinę, na co ja, biorę głęboki wdech. Przez jego twarz, przechodzi cień, który sugeruje, że coś jest nie tak. 

-I?- pytam w końcu, mocno zaciskając palce na klamce. 
-Lekarz powiedział, że opóźnią jej śmierć- zagryzł gwałtownie dolną wargę, spoglądając w dół. 

-Jak to?!- zapytałam szczerze zdziwiona. 

Pani Cross załamała się, kiedy straciła drugie dziecko. Dlatego przeprowadziła się z mężem i synem, ze stolicy kraju. Tata Matta, myślał że dzięki zmianie otoczenia, poprawi się jej stan. Latami to nie wychodziło a kobieta, coraz bardziej zapadała się w sobie. W końcu jej mąż odszedł, zmęczony tym, jak się zachowuje. Matthew został z mamą a po niedługim czasie, żeby jakoś żyć dołączył do chłopaków. Rachunki, jedzenie, ubrania, drogie lekarstwa...Tego wszystkie nie dało się spłacić, za marne ojcowskie grosze. Chłopak zbyt szybko musiał dojrzeć, zbyt szybko stracił dzieciństwo i prawdopodobnie, zbyt szybko podjął decyzję o tym, co powinien robić. Na pewno istniało jakieś inne rozwiązanie, niż to. Wpakował się w ten biznes dla matki i wiedział, że do końca życia zostanie ze swoim wyborem. Sam.
-Wybacz Reed, ale nie chcę z Tobą o tym rozmawiać- westchnął ciężko.- Przepraszam.

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz