43.

29.6K 1K 620
                                    

SCARLETT POV

Rozłączyłam się tak szybko jak tylko mogłam. 

Miałam w planach udać, że pomyliłam numery, jednak byłam w takim szoku, że nie potrafiłam wypowiedzieć nawet jednego słowa. 

Odłożyłam telefon na bok, przełykając głośno ślinę i nerwowo zagryzłam wnętrze policzka. Sytuacja przybierała fatalny obrót. Spojrzałam przez ramię na Ryana krzątającego się po kuchni. Byłam na sto procent pewna, że nic nie wie. Powiedziałby mi, gdyby tak było, przecież znaliśmy się od lat. Mimo wszystko kiedy wrócił do mnie, wręczając mi biały kubek z parującym napojem, nie uszedł jego uwadze mój nastrój.
-Coś nie tak?- Zapytał, przyglądając mi się badawczo. Ciemne włosy opadły na jego oczy, sprawiając, że kosmyki tworzyły naturalną zasłonkę.

-Wiesz coś, co mogłoby mi się przydać?- Spojrzałam na niego wyczekująco, jednak on tylko pokręcił głową. 

-Nie sądzę- westchnął.- Mogę jedynie domyślać się, że ci chłopcy- wybacz, bo mówię też o Willu- są strasznie chaotyczni. Chyba sami zgubili się w swoich zamiarach.

Czy to możliwe, że Archer współdziałał z Lorą? Czy zdradził kolegów dla własnego dobra? A może własnie tak, próbuje ich ochronić? Jedno jest pewne, jeśli zapytam go o to wprost, wpakuje mi kulkę między oczy. 

-Szukam tylko punktu zaczepienia- westchnęłam, upijając długi łyk gorzkawej herbaty. Napój palił moje wargi, język i gardło ale nie przejmowałam się tym. 
-Fanning, wiem że coś chodzi po twojej główce- mruknął.- Znam ten wyraz twarzy. 
Nie odezwałam się, próbując zebrać myśli. Wiedziałam, że musiałabym narazić nie tylko swoją głowę ale też kilka innych, niewinnych i prawdopodobnie bez jakiegokolwiek przeszkolenia. Mogłabym się poświęcić, jednak moje działania były zawsze na bezpieczniej pozycji. Potrafiłam aż za dobrze zakamuflować swoje poczynania a nawet gdyby coś poszło nie tak, miałam spaczony instynkt samozachowawczy. Nie bałam się wystawić na pewną śmierć, ale nie mogłam oczekiwać, że ktoś zrobi to na mój rozkaz.
-Ryan, to będzie prawdopodobnie strzał w kolano, ale...potrzebuję dziewczyn. 

Chłopak zrobił niewyraźną minę, jakby nie mógł pozbierać sensu tego zdania.

-Reed, Izzy może Mederith, jeśli tylko będzie mogła- w porę uświadamiam sobie, że w pośpiechu wyjechała z dziećmi i nie mogę ściągać jej tak daleko a tym bardziej narażać dzieciaki- lub Yvett.

-Nie wiem co wymyśliłaś, ale chłopaki cię zabiją- mruknął poważnie.

Wiedziałam o tym.

-Tylko one mogą tutaj pomóc- westchnęłam.- Potrzebuję utajnionych kartotek, tych papierowych. Tych dobrze strzeżonych na komisariacie. Z całym szacunkiem Wood, ale jeśli wyślę po nie ciebie, nigdy w życiu stamtąd nie wyjdziesz. 

Ryan wziął głęboki oddech i wypuścił wolno powietrze z ust. 
-Cholera...czy to ma szansę się udać?

-Ma- powiedziałam, chociaż nie byłam tego taka pewna.

-Chcesz wykorzystać fakt, że zrobiły by wszystko dla nich? One nie są częścią tego świata, Scarlett. Nie są tobą czy mną, one tylko myślą, że nim są. Żadna z nich nie dostała nawet policyjnego upomnienia a teraz chcesz namówić je do włamania, kradzieży i Bóg wie czego jeszcze?

Nie sądziłam, że ten chłopak zrobi się takim altruistą. 

-Nic im nie będzie- zapewniłam.- Poza tym, do niczego ich nie zmuszę. To będzie ich decyzja. 
-Wiesz, że się zgodzą- mruknął.- Za bardzo kochają tych dupków, żeby odmówić. Tobie też za bardzo zależy.

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz