11.

67.9K 2.7K 3.1K
                                    

Na chwilę zamieram i ląduję w próżni, w której nie ma żadnych dźwięków, zapachów, bodźców wzrokowych. Nie ma wokół mnie nic, a jedyną rzeczą jaką czuję jest strach. Paniczne przerażenie rozeszło się po moim ciele, siejąc spustoszenie w każdym zakamarku mojego organizmu. 
Ryan, nie był podobny do brata. To znaczy...miał ciemne włosy i oczy, ale był od niego niższy, jego spojrzenie było znacznie łagodniejsze a ten zawadiacki uśmiech, nie był tak chorobliwy i straszny jak Evana. Nawet rysy twarzy, nie były tak wyostrzone jak u starszego z braci.

Wszystkie wspomnienia z nocy, kiedy mnie uprowadził i wtedy, kiedy chciał nas zabić powróciły i uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Dwie twarze, zlały się w jedno tworząc maskę, przez którą nie zasnę w nocy spokojnie. 

-Nie martw się.- Chłopak odzywa się ponownie, sprawiając że wracam na ziemię.- Nie byliśmy blisko.

Mrugam parokrotnie i wycofuję się o krok. To jedyny ruch na jaki w tym momencie mnie stać, ale powiększam przestrzeń między nami, wciąż się wycofując.

-Ale...-zaczynam słabo, krztusząc się własnym głosem.- Ciebie tu...nie ma.

Przechyla głowę niczym kruk na gałęzi i zaczyna się śmiać, przejeżdżając ręką po ciemnych kosmykach.

-Widzisz mnie, więc chyba jestem, tak?

Jego pytanie jest retoryczne i z założenia nie oczekuje odpowiedzi, ale chyba własnie to robi. Gestem dłoni zachęca mnie, żebym się odezwała. 
-T-tak- jąkam się, zaciskając usta w cienką linijkę, by potem przygryźć je ze zdenerwowania. 

-No właśnie- wzrusza ramionami, chowając zaciśnięte pięści w kieszenie swoich spodni. 

-Nie powinno cię tu być.- Oskarżam go zimno, jakbym miała powód do osądzania jego osoby.- Archer nic mi nie powiedział-dodaję ciszej, mówiąc bardziej do siebie niż do niego.
-Cóż-westchnął, kiwając się na piętach z aroganckim uśmieszkiem.- Sądzę, że za jakieś pięć minut się dowie. 

Marszczę brwi, analizując jego słowa.

-O czym ty mówisz?-Pytam, czując jak ogromny kamień strachu, spada na mnie i przygniata do ziemi.

Ryan spogląda na zegarek, po czym informuje:
-Poprawka, za trzy minuty- odlicza placami do trzech i głupio się śmieje.

Psychiczny dzieciak. 

Teraz jest podobny do brata.

-Co ty zrobiłeś?!

Mój oddech przyśpiesza, serce kołacze a po karku spływa zimny pot i chociaż panuje upał, czuję chłód w całym ciele. Jeśli coś stanie się Archerowi nie przeżyję tego. 

-Spokojnie, dziewczyno. Nie dramatyzuj. 

Mam ochotę go spoliczkować, bo ton jego głosu jest nazbyt lekceważący a wyraz twarzy, zbyt...beztroski. Jakby świetnie się bawił a wszystkie jego nieczyste gierki uchodziły mu na sucho. I może tak było, bo chociaż nie miał groźnej postury, morderczego wzroku i teoretycznie nie wzbudzał strachu, grał w brudną grę. 

Najwięksi skurwiele tego świata, ukrywają się za fasadą niewinnego wyglądu.

-Czego chcesz?- Warczę.

Moja potrzeba przetrwania, idzie się rąbać, ponieważ rośnie moja wściekłość. Jestem wkurzona, bo nie wiem o co tu chodzi  a ja nauczyłam się, że niewiedza jest niebezpieczna. 

-Pogadać?-Proponuje, jakbyśmy znali się całe lata i po długiej rozłące, spotkali się przypadkowo.

-Chyba śnisz!- Prycham.- Nie będę z tobą rozmawiać!
-Własnie to robisz- zauważa z kpiną. 

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz