Coś mnie niepokoiło. 
Jak ostatni szczeniak wybrałem numer blondynki i czekałem na jakąś reakcję. Nie odebrała ani za pierwszym, ani za trzecim, ani za piątym razem. Myślałem, że naciśnie zieloną słuchawkę tylko po to, żeby na mnie nakrzyczeć i rozłączy się nie dając mi dojść do słowa. To było by całkiem w jej stylu.

Jakaś dziwna siła skierowała mnie pod drzwi domu Yvette, chociaż wiedziałem, że nie mogę zapukać. To nie było by dobre dla niej ani dla mnie. Stałem się pod tymi drzwiami i pomyślałem o jeszcze jednym sposobie. Szybko wystukałem na telefonie wiadomość.

Do:Yvette

Tekst: Jeśli nie odbierzesz przysięgam że wejdę drzwiami.

Nie miałem oczywiście takiego zamiaru. Chciałem ją po prostu nastraszyć i zmusić do działania, chociaż było to tak infantylne i prostackie.

Nie zdążyłem jednak wysłać wiadomości, kiedy za drzwiami rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, pisk i krzyk, którego nie dało się przeoczyć i odgłos tak wyraźny, jakby ktoś rzucił kimś o ścianę. 

Właściwie nie wiedziałem jak zareagować. Ułożyłem dłonie na klamce ale cofnąłem się o krok. To była całkowita sprzeczność. Nie ratowałem ludzkich żyć, ale je odbierałem. Nie przejmowałem się ludźmi, ale to oni bali się mnie. Nie czułem nigdy uścisku w sercu, ponieważ zwyczajnie go nie miałem, chociaż biło i czasem dawało o sobie znać. 

Mimo wszystko, gdzieś pomiędzy dwoma ułamkami sekund drzwi otworzyły się pod wpływem mocnego kopnięcia, uderzając z ogromną siłą o ścianę. 

Korytarz był w okropnym stanie. Przewrócony stoliczek, leżał w towarzystwie odłamków szkła z ciemnozielonego wazonu w którym uprzednio miały swoje miejsce żółte i sztuczne kwiatki. Był to krytyczny obraz, zupełnie odzwierciedlający stan życia Yvette Reynolds. 

-Proszę, nie- słaby głos doszedł do moich uszu. Poznałem go od razu. 

Trzęsący się, błagalny ton wibrował wokół mnie a czyjś niski, gardłowy pomruk omiótł pomieszczenie tak szybko i przenikliwie, że wszystko inne wydało się być bezgłośne. Nawet tykanie ściennego zegara.

Wparowałem do salonu, nie zwracając uwagi na nic poza blondynką, przypartą do ściany przez mężczyznę w wieku jej ojca a może nawet starszego. Miał czerwoną twarz, obleśne spojrzenie i ręce, ściskające nadgarstki dziewczyny zdecydowanie za mocno. 

Implus napędził kolejne zdarzenia, których nie spodziewałem się po sobie jak i po Reynolds, która w przypływie emocji, pokazała ich za dużo. 

Więc jak to było?

Najpierw ów człowiek, wylądował na podłodze. Zorientowałem się dopiero wtedy, kiedy moje kostki zapiekły mnie znajomo, informując, że właśnie moja skóra dotknęła innej skóry, zbyt mocno i zbyt szybko. 
Jak na kogoś, kto wypił zbyt dużo alkoholu, facet podniósł się zdecydowanie szybko z przekleństwem na ustach zmieszanych z odrobiną krwi. Zamachnął się, rzucając głośne sapnięcie, ale nic tym nie wskórał. Potraktowałem go iście tak, jak należy traktować takie osoby. Moje kolano złamało mu nos a upadek sprawił, że zamknął oczy i prawdopodobnie, przymroczony ciosami stracił kontakt z rzeczywistością. 

Nie wystarczyło mi to. Adrenalina i dziwna chęć zemsty buzowała w moich żyłach, sprawiając że najchętniej zacząłbym go kopać, być możne tak by już nigdy nie otworzył oczu. Chciałem się mścić, wyżyć nie tylko dlatego, że chciał ją skrzywdzić ale też dlatego, że ona krzywdziła i mnie.

Dopiero po chwili rozejrzałem się po pokoju, uświadamiając sobie, że mogłem mieć widownię. Z ulgą odkryłem, że nikogo poza naszą trójką nie było w pomieszczeniu a skoro nikt nie pojawił się po usłyszeniu hałasu, prawdopodobnie mogłem być o to spokojny. 

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora