Rozdział 54

86 10 1
                                    

-Elisabeth? - głos mojej mamy wyrwał mnie z zamyślenia.

Otworzyłam usta, jakby chcąc jej wszystko wyjaśnić, ale głos zamarł mi w gardle... a może po prostu byłam zbyt zrozpaczona, żeby coś powiedzieć? Nie... to nie mogło być tak, na to wszystko musiało być jakieś logiczne wytłumaczenie. Po prostu musiało.

-Pamiętasz taką noc?

Nie, nie pamiętałam. Zupełnie jej nie pamiętałam, ale... wiedziałam, co ją poprzedzało i co nastąpiło po niej. Boże... czemu wtedy o tym nie pomyślałam?

-Co się wtedy stało?

Och, co się stało? Może warto powiedzieć tylko, jak to się zaczęło? To był tylko gest wdzięczności, wtedy, kiedy poszłam do Salieriego wieczorem z butelką wina. Pamiętam, chciałam mu podziękować za koncert, ale wszystko nieco wymknęło się spod kontroli, głównie przez alkohol. Ostatnim, co wtedy pamiętałam, było to, że usnęliśmy na podłodze, wtuleni w siebie, ale... co było potem...? Czy to możliwe, że my...? Boże... czyli dlatego on wtedy się tak dziwnie zachowywał, choć mówił, że nic nie wie... musiał pamiętać. To dlatego wtedy tak dziwnie bolał mnie brzuch, choć uznałam to za zwykłe niestrawności i skutki uboczne siniaków. To dlatego obudziłam się w zarzuconej tylko na siebie sukni, to dlatego większość naszych ubrań leżała na podłodze...

-Wiesz, kto nim jest...?

-Wiem - wydukałam i wtuliłam zapłakaną twarz w poduszkę - ale to nie jest Hans...

To było w tej sytuacji najgorsze... to, że to nie był on. Och, dlaczego moje życie musiało być takie skomplikowane? Teraz, akurat teraz, kiedy wszystko sobie poukładałam, kiedy w końcu byłam szczęśliwa, wszystko znów się posypało niczym źle zbudowany domek z kart. Moje łzy popłynęły ze zdwojoną siłą, nawet nie próbowałam ich powstrzymać. Delikatnie położyłam dłonie na brzuchu, tam, gdzie teraz rosło moje dziecko. Moje i Salieriego... Nie. Nie mogłam teraz o tym myśleć, nie mogłam teraz o nim myśleć. Już za bardzo zniszczył mi życie, nie chciałam, by po raz kolejny był powodem mojego nieszczęścia.

-A co ze ślubem?

-Nie odwołam go - powiedziałam stanowczo mimo łez - a Hans będzie musiał zaakceptować moje dziecko.

Obie kobiety pokiwały tylko głowami ze zrozumieniem. Domyśliły się, że chcę być sama, wyszły z pokoju, pozwalając mi się w spokoju nad wszystkim zastanowić. Powoli wstałam i podeszłam do lustra... ciągle nie mogłam w to uwierzyć. W to, że już niedługo zostanę matką, że niedługo wezmę ślub, że uporządkuję swoje skomplikowane życie. Był tylko ten jeden problem, te okropne wyrzuty sumienia, ta tęsknota... w końcu to nie Hans był ojcem mojego dziecka, to nie go kochałam... ale podjęłam już decyzję. Nawet, jeśli teraz będę cierpieć, później będzie tylko lepiej.

__________________________________________________

Słowem wstępu (a raczej zakończenia)...

OOOOOGŁOSZENIA PARAFIAAAAALNE!

W tym miejscu chciałabym wspomnieć, że pomysł na to opowiadanie całkiem niedawno (mniej więcej około 50 rozdziału) zmienił się niemal całkowicie. Dlaczego niemal? Ponieważ postanowiłam wykorzystać jeden wątek, który był głównym założeniem tego opowiadania, a o którym będzie ten rozdział (choć nie ukrywam, przerobiłam nieco i ten wątek). 

W tym miejscu bardzo chciałabym podziękować i pogratulować kilku mniejszym osobom... 

Tytuł Sherlocka Mniejszego otrzymuje iwaigepardzik za to, że udało jej się domyślić, o jaką konkretnie osobę chodzi. Wielkie brawa i gratulacje!

Tytuł Sherlocka Większego otrzymuje Julia89West za to, że nie dość, że odgadła z kim, to także kiedy. Gratuluję zmysłu detektywistycznego! :D   (szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ktoś to odgadnie, więc tym większy szacunek!)

 Gratuluję zmysłu detektywistycznego! :D   (szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ktoś to odgadnie, więc tym większy szacunek!)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ale tytuł Sherlocka Roku przypadł *proszę o werble*... Kora_Vedam!!! Dlaczego tytuł roku? Bowiem droga Kora przewidziała to już daaawno, naprawdę dawno temu, w jednym z początkowych rozdziałów - bodajże 10. Powiem szczerze, kiedy przeczytałam wtedy ten komentarz (zdjęcie poniżej), popłakałam się ze śmiechu, bo nie wierzyłam, że ktoś tak szybko przejrzy moje zamiary (zakładam, że po prostu obie mamy podobne pomysły i stąd taka sytuacja, nie mniej jednak, pokonałaś wszystkich) :D

 Powiem szczerze, kiedy przeczytałam wtedy ten komentarz (zdjęcie poniżej), popłakałam się ze śmiechu, bo nie wierzyłam, że ktoś tak szybko przejrzy moje zamiary (zakładam, że po prostu obie mamy podobne pomysły i stąd taka sytuacja, nie mniej jed...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

"Takie tylko propozycje..." Jestem Koruś ciekawa, czy spodziewałaś się, że jedna z twoich propozycji przyświecała mojemu opowiadaniu już od pierwszego rozdziału? xD w sumie, czy aby na pewno tylko jedna...?

Nie mniej jednak gratuluję wszystkim Sherlockom, większym lub mniejszym, szacun dla Was! :)

It's never too lateWhere stories live. Discover now