- Elieeeeee!
Mrucząc coś niezrozumiale przewróciłam się na bok i zakryłam głowę poduszką. Miałam jednak świadomość tego, Kerstin nie da się tak łatwo zignorować, jeśli chciała mnie obudzić, nic jej w tym nie mogło przeszkodzić.
- Nie możesz spać do południa! - zawołała, otwierając drzwi.
Nim się zorientowałam, wskoczyła na łóżko i zaczęła mnie łaskotać.
- No już, wstawaj!
Chwyciłam poduszkę, którą miałam najbliżej i rzuciłam nią w jej stronę. Zupełnie nie spodziewałam się tego, że przy uderzeniu rozerwie się. Całe pierze wyleciało w górę, spawając naprawdę powoli, jakby unosząc się w powietrzu. Obie, zafascynowane niemal lewitującymi piórkami, usiadłyśmy koło siebie i przypatrywałyśmy się temu zjawisku.
- Wilson nas zabije - powiedziała spokojnie, uważnie obserwując biały puch, który spadł jej na nos.
- Myślisz, że wyprawi nam godny pogrzeb?
- Nie sądzę.
Kichnęła głośno i zdmuchnęła piórko z nosa.
- Chciałaś iść dzisiaj do pałacu - przypomniała mi Kerie. - Jest już jedenasta, a mówiłaś, że chciałaś iść rano.
Spojrzałam na nią zaskoczona. Naprawdę, byłam przekonana, że wcześniej żartowała, mówiąc o tym, że jest już południe.
- A po co tam idziesz?
- Spotkać się z kimś.
Jej oczy rozbłysły radością, wstała i pociągnęła mnie za rękę, przez co niemal wypadłam z łóżka.
- W takim razie chodź! Musisz wyglądać ładnie, a nie jak rozczochrany potwór z Loch Ness! A z kim się spotykasz? Nie mówiłaś wcześniej, żeby ktoś ci się spodobał i...
Położyłam palec na jej ustach, zatrzymując słowotok.
- Kerie, ja nie idę na randkę - powiedziałam rozbawiona, gdy zobaczyłam rozczarowanie na jej twarzy.
- Więc na co?
- Idę spotkać się z maestro Salierim, mam do niego kilka spraw.
Zrobiła duże oczy i uśmiechnęła się szeroko.
- No to czyli w pewnym sensie idziesz na randkę!
- Kerie, nie idę...
- Oj no nie mów, że ci się nie podoba - zaśmiała się, ciągnąc mnie w kierunku toaletki.
- Kto ci się nie podoba? - spytał Willy, stając w otwartych drzwiach.
Zlustrował pokój wnikliwym spojrzeniem, gdy tylko zobaczył pióra, walające się po całej podłodze, wywrócił oczami i westchnął ze znużeniem.
- Elie idzie się spotkać z Salierim i...
- Z kim, przepraszam? - spytał zaskoczony, przyglądając się uważnie swojej kuzynce.
- No przecież mówię, że z maestro Salierim.
Tym razem to mnie zlustrował zaskoczonym spojrzeniem, które z czasem zamieniło się w niezbyt dobrze ukrywaną złość.
- Po co?
- Przypominam ci Willy, że jestem główną śpiewaczką, a doskonale wiesz, że nie potrafię czytać nut i...
- I to on ma cię tego nauczyć? - parsknął Wilson, krzyżując ręce na piersi. - Nie sądzę, żeby to była odpowiednia osoba.
- Dlaczego?
YOU ARE READING
It's never too late
RomanceHistoria o młodej, pięknej śpiewaczce, która przyjechała do Wiednia. I się zakochała. . . . Mozart L'opera Rock Fanfiction Edit: Informacja dla wszystkich, którzy nie wiedzą, co to jest Mozart L'opéra Rock, spokojnie, to opowiadanie można przec...