Rozdział 24

111 14 3
                                    

Ten rozdział chciałabym zadedykować Julii89West, która dzisiaj wyjeżdża o 6.20, więc jako że jest dopiero 05.10 mam nadzieję, że choć przed wyjazdem uda ci się przeczytać ten rozdział, bo wiem, że byś chciała :)

•••××ו••

- Elisabeth?

Słysząc karcący głos Wilsona zastygłam w bezruchu, ani myśląc o tym, żeby odwrócić się w jego stronę.

- Czy masz mi coś do powiedzenia?

- Nie wiem, o co ci chodzi - powiedziałam, starając się wymknąć na schody, choć wiedziałam, że obserwował mnie na tyle uważnie, że nie miałam na to szans.

- Jest prawie druga w nocy. Nie powiedziałaś nikomu dokąd idziesz.

- Jestem dorosła, Willy, nie zapominaj o tym.

- Dobrze... Więc teraz panno wytłumaczysz to Kerstin i Wolfgangowi, którzy przez cały czas umierali z niepokoju. Odkąd wrócili z pałacu, biegali po wszystkich twoich znajomych, przeszukali wszystkie parki, zajazdy i bary, próbując dowiedzieć się, gdzie jesteś. Warto w tym miejscu wspomnieć, że dzisiaj rano znaleziono zwłoki młodej kobiety, o czym jeszcze mogłaś nie słyszeć. Resztę wieczoru spędzili płacząc i nijak nie dało się ich pocieszyć. Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumna, panno dorosła.

- Ja... Ja nie wiedziałam - mruknęłam, spuszczając głowę.

- To teraz już wiesz. A mógłbym chociaż wiedzieć, gdzie się podziewałaś?

Stanęłam teraz przed życiową decyzją. Miałam do wyboru dwie opcje, przy czym którejkolwiek bym nie wybrała, Wilson byłby na mnie wściekły.

- Bo to wszystko przez ten koncert i...

- Gdzie?

- U maestro Salieriego.

Mimo iż ciągle stałam plecami do niego, wiedziałam, jak wściekłym wzrokiem mnie obdarował.

- Już zapomniałaś, co ci mówiłem?! Ten człowiek sprowadzi na ciebie wszystkie nieszczęścia, Elie, na ciebie i na wszystkich. Ostrzegałem cię przed nim.

- Jakim nieszczęściom niby ma być winny? Udziela mi darmowych lekcji, poświęcając na to cały swój wolny czas i...

- I myślisz, że robi to z dobrego serca? Elie, zmiłuj się... Żaden muzyk na dworze cesarskim nie robi niczego bezinteresownie. Tam wszystko opiera się na oszustwie, intrygach, pogrywaniu ze sobą tylko po to, by odnieść jak największe sukcesy. Szczególnie teraz, kiedy maestro Bonno planuje przejść na emeryturę, wszyscy toczą ze sobą walkę o jego stanowisko. Nie mieszaj się w to.

- Dobrze Willy, ale my po prostu pracujemy razem, nic więcej.

- I tak powinnaś bardziej na niego uważać, zamiast dawać się owinąć wokół palca, ale... zmykaj spać, bo rano będziesz musiała się naprawdę dobrze tłumaczyć.

Po jego głosie słyszałam, że humor nieco mu się poprawił, więc czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju. Szybko ubrałam koszulę nocną i... O nie. W płaszczu zostawiłam list. Jeśli Willy znajdzie go i przeczyta przede mną...

Na palcach zakradłam się na dół, na korytarz, gdzie panowały już całkowite ciemności. Po omacku odnalazłam płaszcz i to, czego szukałam. Nim wróciłam do pokoju, poszłam jeszcze do kuchni, by wykraść kilka ciasteczek, a potem, już najedzona, wskoczyłam pod ciepły kocyk i odpaliłam świeczkę. Rozwinęłam kulkę, jak się okazało list był ciągle w kopercie, niegdyś zalakowanej. Rozdarłam ją ostrożnie, uważając, by nie poniszczyć zawartości. Wyciągnęłam go ze środka i... W sumie to od początku mogłam domyślać się, że napisany będzie po włosku, aczkolwiek przez podobieństwa tego języka do mojego ojczystego, udało mi się zrozumieć kilka ciekawych rzeczy. W końcu poznałam imię Salieriego, o które wcześniej nikogo nie pytałam. Antonio... Jedno z ładniejszych, jakie znałam.

It's never too lateWhere stories live. Discover now