7.Jak to dobrze mieć przyjaciół

10.6K 461 142
                                    

-Hej, Miona- odezwałam się rankiem.

-Angi, ja śpię...- zaśmiała się i jeszcze bardziej wtuliła się w śnieżnobiałą kołdrę. Rzuciłam w nią poduchą.

-Ej, a to za co?- z rozbawieniem powiedziała Hermiona.

-Za to, że pierwszą noc po wyjściu ze szpitala musiałam słuchać jak wkuwasz eliksiry- zaśmiałam się.

-Dobra , dobra. A ja muszę oglądać na śniadaniu, jak gołąbeczki się do siebie uśmiechają - powiedziała z chytrym spojrzeniem.

-Ech, o kim ty mówisz ?- zapytałam zmieszana.

-Przecież to oczywiste, że o Draconie i Tobie!

-Hermiona, zapomnij o tym! To mój znajomy, a poza tym mamy 11 lat! - krzyknęłam oburzona.

-Angelika, to był żart...

-No myślę- powiedziałam, lecz po chwili obie zaczęłyśmy chichotać.

Przy wyjściu zauważyłyśmy chłopców.

-Cześć, Harry- burknęłam, nie patrząc  mu w oczy po jego wczorajszym zachowaniu wobec Dracona.

-Hej- powiedział bez weny mówczej.

-Ron, chodźmy do Hagrida - zaproponowała Miona, a ja od razu złapałam ją pod ramię i poszłyśmy ze wszystkimi w kierunku chatki Hagrida.

-Hagrid, Snape chce przejść koło trójgłowego psa i ukraść to, co on pilnuje.

-Bzdury - zaśmiał się Hagrid - To sprawa Dumbledora i Nicholasa Flamela - dodał z uradowanym wyrazem twarzy.

-Nicholasa Flamela? - zdziwił się Harry.

-Za długi jęzor mam, cholibka...- wymamrotał Hagrid i kazał nam iść.

-Hmm, wiecie co? Chodźmy na spacer-zaproponowałam z nadzieją zaakceptowania mojej prośby. nikt nie miał nic przeciwko, więc udaliśmy się na przechadzkę. Szłam tuż obok Hermiony.
Nie obraziłam się na Harry'ego , ale wolałam unikać z nim rozmów indywidualnych, bo po co nam kolejne i niepotrzebne spory? Wiem, że wszyscy jesteśmy jeszcze dziećmi i nasze poglądy zmienią się jeszcze wiele razy, ale chciałam, żeby Harry chociaż uszanował moją znajomość z Draco.

-Opowiedz coś o sobie, niewiele o tobie właściwe wiemy- poprosił Ron.

-Wychowuję się u czarodzieja, Remusa Lupina, jest dla mnie jak ojciec, ale mowię do niego „wujek". Mieszkamy w domu w Londynie. Mam kota. Wiecie, o dzieciństwie wolę nie mówić, było w nim też wiele przyjemnych wydarzeń, ale natrafiłam na śmierciożerców i to jest niemiłym wspomnieniem. Zaklęcie Cruciatus" też nie było mi obce. Ale co zrobić, ważne że teraz jestem tutaj i jestem szczęśliwa!

-Przykro mi- wymamrotała zmieszana Hermiona.

-A kto to są smierciożercy? - spytał Ron, z powagą na twarzy.

-Służą Voldemortowi- odparłam szybko, odgarniając kosmyki włosów wpadające mi do oka.

-A co to "Cruciatus"?- zapytała Miona.

-Zaklęcie torturujące. Zadaje wiele bólu- odpowiedziałam zapatrzona w ziemię.

-To źle miałaś- szepnęła.

-Mogło być gorzej- powiedziałam z uśmiechem.

-Ale mamy ciebie Angeliko, więc póki trzymamy się razem, wszystko będzie dobrze- odezwała się Miona.

Potem poszliśmy do wspólnego pokoju i śmialiśmy się, rozmawialiśmy, ale w końcu nastała pora na spanie.
Jutro święta -pomyślałam

-Dobranoc- powiedziałyśmy i pomknęłyśmy spać.

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz