Rozdział 45 (biggest surprise)

522 31 2
                                    

„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Julia

Strasznie się zestresowałam, gdy limuzyna zatrzymała się przed szkołą. Cały jej podjazd był zastawiony autami. Jednak to my zwróciliśmy na siebie największą uwagę innych. Już czułam myśli innych. Pewnie zastanawiali się kto mógł przyjechać limuzyną.

Damian wyskoczył pierwszy z auta, uprzedzając kierowcę. Chciało mi się z niego śmiać. Jak na gentlemen przystało pomógł nam wysiąść z auta.

Byłam trochę zdziwiona, że wszyscy stoją na zewnątrz, a nie są w sali. Pierwszą moją myślą było to, że nic nie było przygotowane.

Przeszłam szybko obok Damiena i Felicji. Prawie biegiem ruszyłam w stronę sali.

-Julies! -krzyknęła Fi równając się ze mną -dlaczego tak pędzisz?

-dlaczego oni nie są w sali ? -zapytałam.

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Przed salą stał pokaźny tłum ludzi, a wielkie białe drzwi były zamknięte.

-dlaczego nie wchodzicie? -zapytałam przepychając się przez tłum.

-a jak mamy niby wejść, skoro drzwi są zamknięte? -zapytał mnie dziwaczny głos Mariki. Boże jak ona działała mi na nerwy! -najpierw nawymyślałaś, a teraz spieprzyłaś nam bal, idiotko!

Spojrzałam na nią. W tej chwili miałam ochotę wydrapać jej oczy, jednak powstrzymałam się

-powiedziała złodziejka -odparłam najspokojniej jak mogłam i zaczęłam rozglądać się za jakimś nauczycielem.

-ja?

Chcąc nie chcąc musiałam ponownie się do niej odwrócić. Przechyliłam lekko głowę w lewą stronę.

-a jak można nazwać osobę, która przywłaszczyła sobie cudzą rzecz, bez pozwolenia? -uśmiechnęłam się szeroko.

Marika nabrała buraczanego koloru. Poczułam się jakoś lepiej. Było miło, bardzo miło. Teraz to ja byłam górą. Chciałam jeszcze coś dodać, gdy zobaczyłam przeciskającego się do nas dyrektora.

-ja mam klucz -rzucił kiedy do nas podszedł ,a ja miałam ochotę krzyknąć NARESZCIE.

-to niech pan otworzy -mruknęłam do niego. Psuł mój bal!

Dyrektor spojrzał na zegarek. Pokręcił głową i spojrzał na mnie.

-dopiero o dziewiętnastej -odparł uśmiechając się/

-chyba sobie pan żartuje -pokręcił przecząco głową w odpowiedzi. -Felic.... -odwróciłam się w stronę, gdzie powinna stać moja przyjaciółka. Niestety jej tam nie było.

-nawet koleżaneczka od ciebie uciekła -usłyszałam śmiech Mariki.

Postanowiłam ją olać na całej linii. Odwróciłam się ponownie do dyrektora. Coś mi tu śmierdziało i nie chodziło o perfumy, których używał nasz dyrektor.

Podeszłam bardzo blisko do faceta i szepnęłam.

-kto tam jest?

Uzyskałam tylko uśmiech w odpowiedzi.

Dyrektor zaczął poluźniać kołnierzyk przy koszuli. Musiał się mocno denerwować. Coś ukrywał.

Zmarszczyłam czoło i zaczęłam składać fakty w całość.

Felicja i Damien gdzieś się ulotnili. Harrego nie było.

Felicja przez całą drogę zachowywała się jakby się czymś denerwowała. Mogłam przysiądź, że coś ukrywała.

Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now