Rozdział 32 c.d

610 28 2
                                    

„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Harry

Bolał mnie tyłek. Podniosłem się i zacząłem zmierzać w stronę Julii. Musiałem wyglądać jak dziadek o lasce.

Julia cały czas się ze mnie śmiała.

-bardzo śmieszne ! -krzyknąłem

-Haroldzie -pisnęła i klasnęła w dłonie.

Puściła się bandy i klepnęła tyłkiem na lód.

Teraz to ja się roześmiałem. Chciałem do niej podjechać, aby ją ponieść, ale nie mogłem. Myślałem, że posikam się ze śmiechu.

-to nie jest śmieszne, Styles -krzyknęła próbując się podnieść.

-pomogę ci -odparłem.

Próbowałem się nie śmiać, ale nie mogłem. Ze śmiechu zatoczyłem się do tyłu i sam znowu upadłem na cztery litery.

-o kurwa! -krzyknąłem

Teraz już nie było szans, abym się podniósł.

Chyba złamałem sobie kość ogonową.

-Harry, żyjesz? -zapytała Julia podchodząc do mnie na czworaka.

-chyba umarłem -wyjąkałem

Julia znowu się roześmiała. Położyła się obok mnie, kładąc głowę na moim ramieniu.

-zauważyłeś może, że przy mnie zawsze coś ci się dzieje? -zapytała

-czuję to -szepnąłem, przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czubek głowy.

Tak, za każdym razem coś działo się z moim sercem.

-musimy wstać, bo się przeziębimy -mruknąłem

Wziąłem kilka głębszych oddechów i próbowałem usiąść.

-o Boże -syknąłem

-masz wszystko na miejscu? -zapytała Julia.

Pomacałem się po kroczu i uśmiechnąłem do niej.

-tak, on jest na miejscu.

Julia uderzyła mnie w ramie, a ja znowu zacząłem się śmiać.

-myślę, że za mocno uderzyłeś się w głowę.

-chyba jeszcze za słabo -wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.

Wziąłem się za rozwiązywanie łyżew. Nie miałem zamiaru znowu wylądować na tyłku.

Odrzuciłem je na bok i ukląkłem na kolana. Ból rozszedł mi się po całym ciele.

Bądź twardy, Styles. Bądź mężczyzną!

-pomogę ci -rzuciłem i zabrałem się za rozwiązywanie jej łyżew.

-to nie był chyba najlepszy pomysł -rzuciła

-jaki?

-te łyżwy

-masz rację -uśmiechnąłem się do niej -moja dupcia cię popiera.

Podniosłem się powoli i podałem jej rękę.

-chodźmy.

*

Ponownie wcisnęliśmy się do mini. Choć w obecnej sytuacji, to nie był najlepszy pomysł.

-jedziemy coś zjeść? -zapytałem

-wolałabym wrócić do domu -rzuciła

Poczułem ukucie w okolicy serca.

-rozumiem -odparłem cicho.

-nie bierz tego do siebie, Harry -uśmiechnęła się

-nie biorę -rzuciłem -wychodzę po prostu z założenia, że nie chcesz ze mną jeść. Już drugi raz mi odmawiasz.

-martwię się po prostu o twój biedny tyłeczek -odparła z uśmiechem.

Tak naprawdę to chciałem zawieść ją do jakiejś restauracji i napchać jedzeniem, ale cóż. Nie chciałem nadwerężać naszej przyjaźni. Odwiozłem ją do domu.

-do zobaczenie -rzuciła.

Pocałowała mnie lekko w policzek i tyle ją widziałem.

*

-Harry, co jest? -zapytała Gemmie, kiedy próbowałem wysiąść z jej auta -rozbiłeś je?

-nie -syknąłem, gdy wreszcie się rozprostowałem.

-co się stało?

-nic -ruszyłem w stronę, gdzie przed chwilą zatrzymała się taksówka -dzięki za auto.

*Julia

Weszłam do domu próbując powstrzymać się od śmiechu. Tak naprawdę to była udana randka.

-gdzie byłaś? -usłyszałam głos Damiena

-na łyżwach -odparłem

-na łyżwach? -zdziwił się -przecież, ty nie umiesz jeździć!

-wiem -odparłam z uśmiechem

-musiałabyś wziąć kilka lekcji u Harrego. On bardzo dobrze jeździ -rzucił

-doprawdy? -zapytałam.

Próbowałam się nie roześmiać, ale jak przypomniałam sobie o jego upadkach o mało nie padłam ze śmiechu.

-czy ja powiedziałem coś śmiesznego? -zapytał.

*******

rysunek w mediach, jest mojego wykonania.


Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now