Rozdział 24 (cukierniczka+zapałki)

687 34 2
                                    

*Harry

Julia: tak, Harry?

Ja: nie, nic... czekam na spotkanie :)

Był niedzielny poranek.

Londyn wyglądał tak samo. Nic się tu nie zmieniło.

Tylko moja siostra się zmieniła. Teraz stała nade mną i patrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.

To był jednak zły pomysł nocować u niej. Co mi się nie podobało w podróży do domu?

Już wiem co mi nie pasowało... moja warga. Przyłożyłem dłoń do wargi. Opuchlizna zeszła.

-Harry...

-daj mi spać -jęknąłem

-jest już po trzynastej -rzuciła -odwiozę cię do domu -dodała

-Żartujesz sobie, prawda? -spojrzałem na telefon. Naprawdę było już po pierwszej.

-no raczej -odparła i przewróciła oczami.

-już wstaję -westchnąłem

Pierwszy dzień wolnego, a mnie już wszędzie ciągną. Ubrałem się marudząc pod nosem. Chciałem sobie odpocząć, a dziś miałem ochotę spać cały dzień. A po za tym była niedziela! Ustawowo wolny dzień od pracy!

-Harry, słyszę nawet na dole jak marudzisz! -krzyknęła Gemma

-tak... to zawsze słyszysz! -rzuciłem

Ja: dzień dobry, Julio i miłej niedzieli :*

Dziś tylko było mnie na tyle stać. Chciałem się przywitać, ale nie miałem humoru na dłuższe rozmowy.

Musiałem jednak wymyślić jak i gdzie mam się spotkać z Julią, a najszczególniej musiałem wymyślić jak ją udobruchać jak dowie się, że ją okłamałem.

Dobrze nie okłamałem, a zataiłem prawdę.

Jak zwał tok zwał, ale i tak będzie zła.

*Julia

Nie cierpię niedzieli. Jest to dzień, w którym ludzie poruszają się jak muchy w smole. Wszystko robią jakby w zwolnionym tempie. Nawet Alex, który zazwyczaj biegał po całym domu jak szalony, teraz siedział obok mamy w salonie i czytali gazetę.

TAK, czytali jedną gazetę!

Ostatnio patrzałam przychylnym okiem na Alexa, co było dziwne.

Mama była taka szczęśliwa przy nim. Jakoś nie mogłam sobie przypomnieć, żeby taka była przy tacie.

Ojciec, właśnie. Miałem dziś do niego zadzwonić i znów się z nim umówić.

Tak naprawdę to nie miałam ochoty się z nim widzieć. Nie wiem dlaczego, ale tak było.

Mój telefon zawibrował.

Cookie: dzień dobry, Julio i miłej niedzieli :*

Poczułam się dziwnie. Harry nigdy nie był taki oficjalny.

Ja: dzień dobry, Harry

Odpisałam mu, ale nawet nie odpisał.

No wspominał, że ma wolne. Pewnie chciał je wykorzystać. Tak więc nie będzie marnował na mnie czasu.

*

Cookie: właśnie wypiłem za słodką herbatę :)

Ja: że jak? o.O

Call me: Julia (HS)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz