Rozdział 19 (Rachunek)

618 28 0
                                    

„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Harry

Jest czwartek rano, tak mi się przynajmniej zdaje. Nie wiem, czy czasem nie przespałem całego swojego życia.

Louis przyniósł wczoraj do naszego pokoju butelkę z dziwną cieczą. Niby to było wino, ale po jednym łyku zwalało człowieka z nóg.

-czy czujecie się tak samo jak ja? -zapytał Liam

-chyba gorzej -odparł Naill

-Lou, co to było? -zapytał Liam

-nie wiem -wymamrotał Lou -facet w barze na dole mówił, że to wino

-chciałeś nas zabić -wyjąkał Naill

-Hazz, żyjesz? -zapytał Liam

-powiedzmy -powiedziałem podnosząc się z podłogi

-to było super! -powiedział Louis, idąc w moje ślady -myślicie, że pozwolą nam to zabrać do domu?

-nic nie będziemy zabierać -odparłem

Ledwo trzymałem się na nogach. W mojej głowie wszystko kręciło się jak na karuzeli.

Chwyciłem za butelkę z której wczoraj piliśmy. Brak jakiejkolwiek nalepki. Tak naprawdę to mogliśmy wypić truciznę!

Jakoś dowlokłem się do łazienki, gdzie znalazłem swoje ubranie i telefon.

Julia: jesteś wielki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :*

Dobrze, że nic jej nie odpisałem, to mogło się źle skończyć.

Ja: Witaj Julio. Jeśli nie będę się odzywał, to wiedz, że to wina mojego przyjaciela...

Wysłałem wiadomość i wszedłem pod prysznic. Tak naprawdę to nie czułem się pijany, tylko miałem potwornego kaca, albo coś co go przypominało.

*Julia

Miałam właśnie matematykę, kiedy dostałam wiadomość. Na szczęście matematyczka była stara i ślepa. Wyciągnęłam telefon i odczytałam SMS-a.

Cookie: Witaj Julio. Jeśli nie będę się odzywał, to wiedz, że to wina mojego przyjaciela...

Ja: a co... zabrał Ci go? :)

Harry jednak nie odpisał. Trochę się niepokoiłam, ale przecież mnie uprzedzał, że nie będzie pisał.

Punkt 13

Jeśli chłopak pisze, że nie będzie pisał, to tak będzie. Szkoda Twoich nerwów.

Wróciłam do domu, a Harry dalej nie dawał znaków życia.

W salonie przed telewizorem siedział Alex. Był otoczony pudłami i jakimiś papierami. Wkurzyłam się, bo chciałam obejrzeć film.

-nie masz gabinetu? -zapytałam

Alex odwrócił się w moją stronę, był cały czerwony na twarzy.

-jak widać -odparł

-a mógłbyś znaleźć sobie inne miejsce? -zapytałam podchodząc do niego

-nie mogę -odparł

Na stoliku, obok niego leżał mój rachunek. Mój uśmiech o mało nie przemienił się w „uśmiech Jokera".

Chwyciłam go, Alex z hukiem przykrył go swoją dłonią

-nie grzeb mi w moich papierach -wyrzucił z siebie

-to jest mój rachunek! -krzyknęłam

-tak, na moje nazwisko -odparł spokojnie

-nikt ci nie kazał kupować mi telefonu!

-przestań krzyczeć -wyszeptał

Zmierzyłam go wzrokiem, on zrobił to samo. Uniosłam wysoko brwi. Alex wyglądał inaczej niż zawsze. Miał przekrwione i podpuchnięte oczy. Usta, którymi do mnie przemawiał, były chyba popękane. Nachyliłam się nad nim, aby lepiej się mu przyjrzeć,ale oczywiste było to, że nie wypuściłam z dłoni rachunku.

-co się stało? -zapytał, a raczej wyjąkał

Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale wyciągnęłam dłoń w jego kierunku i dotknęłam jego czoła. Była ze mnie kiepska pielęgniarka, ale mogłam na oko ocenić, że ma gorączkę.

-jesteś chory

-jasne -odparł ściągając moją dłoń ze swojego czoła

-jesteś chory, gdzie mama? -zapytałam

-miała jakieś ważne spotkanie, wróci jutro -wyszeptał

-jak to?

-zostawiła ci w kuchni kartkę

-gdzie jest Damien -zapytałam -ostatnio widuję jego buty, ale jego samego już nie.

-chyba wyszedł z Zakiem -odparł

-Zayn -poprawiłam go

-tak z nim.

Dobra, dobra. My tu gadu, gadu a ja bym chciała zobaczyć rachunek. Lekko się nad nim pochyliłam i szybko wyprostowałam. Ta kwota nie była przyjazna dla oka. W ogóle nie była przyjazna

-już zobaczyłaś? -zapytał

O mało nie upadłam z wrażenie. Ta kwota na rachunku przekraczała pięciokrotnie to co płacę!

-chyba tak -odparłam siadając obok niego.

-nie chcę cię wyganiać, ale ja tu pracuję -rzucił w moim kierunku

Spojrzałam na niego wkurzona. Przepraszam bardzo, ale byłam dla niego miała, a on mi tu z takim tekstem?

-tata nigdy mnie nie wyganiał odparłam zła. Wiedziałam, że wzmianka o moim ojcu podziała na niego jak czerwona płachta na byka.

-to dobrze, że nim nie jestem -rzucił przez zęby

-też się z tego powodu cieszę -mówiąc to wstałam.

Mimo to, że się cieszyłam, że nie był moim ojcem, jego słowa mnie zabolały. Nie wiem dlaczego!

Myślałam, że zaraz się rozpłaczę.

Co się ze mną dzieje?!

-Julio -usłyszałam przyciszony głos Alexa.


Call me: Julia (HS)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz