Rozdział 41

526 28 0
                                    

„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Harry

Usłyszałem jakiś rumor. Miałem już zamiar wyważyć drzwi, kiedy na schodach pojawiła się pani Giles. Niosła skrzyknę dwa razy większą od niej.

-mogła pani mnie zawołać -wyszeptałem odbierając od niej skrzynkę.

-mogę ją nosić całe życie, jeśli wydobędziesz moje dziecko z tego pokoju -zakryła usta.

Proszę nie rozpłacz się.

Westchnąłem i zacząłem grzebać w skrzynce. Potrzebowałem śrubokrętu. Kiedy go znalazłem ukląkłem przed drzwiami i spojrzałem na zamek.

-no Harry, pokaż co potrafisz -szepnąłem sam do siebie.

Rozmontowałem klamkę. Na szczęście się udało.

Spojrzałem na zawiasy. Zawsze mogłem je rozkręcić, ale nie wiem czy widok za drzwiami był odpowiednim dla oczu matki Juli.

Cholera, marny był ze mnie ślusarz, ale jakimś szczęśliwym trafem udało mi się rozmontować zamek.

-gotowe -rzuciłem

Matka Juli od razu rzuciła się do drzwi. Jakimś cudem udało mi się ją w porę zatrzymać.

-pozwoli panie, że najpierw ja -uśmiechnąłem się do niej

-słucham? -zapytała

-pani wybaczy -szepnąłem i wśliznąłem się do pokoju. Na wszelki wypadek zastawiłem drzwi szafką, która przy nich stała.

Prawdopodobnie teraz razem z Damienem będą chcieli mi urwać głowę, ale...

Moje przemyślenia przerwał widok leżącej na łóżku postaci. Julia leżała do mnie plecami. Zrobiło mi się gorąco.

Chciałem podejść cicho, ale potknąłem się o jej buty.

Odwróciła się w moją stronę i usiadła.

-wynoś się! -krzyknęła

-Julio

-spieprzaj z mojego życia! -ponownie krzyknęła a ja zamarłem.

-odejdź, nie chcę cię znać...

-ale co takiego zrobiłem? -zapytałem podnosząc głos

-pojawiłeś się w moim życiu!

-co się stało, do cholery?! -zapytałem

-odpieprz się ode mnie! -wrzasnęła

Spojrzałem na nią. Byłem zły. Byłem cholernie zły. Czy ona uważa, że po takiej scenie, ja teraz stąd wyjdę jakby nigdy nic?

-mów co się stało

-chcę tylko, abyś stąd wyszedł i nigdy nie wracał -wyszeptała

W jej oczach zobaczyłem łzy. Nie wiedziałem co się stało, ale nie mogłem jej tak zostawić.

Podchodząc do niej bliżej rozejrzałem się po pokoju. Na fotelu leżała jej sukienka. Była poplamiona.

Tu naprawdę musiał stać się coś złego.

Wszedłem w jakieś podarte kartki. Schyliłem się po jedną z nich.

-zostaw to! -krzyknęła Julia.

Zdawało mi się, ze to jest rozwiązanie całej zagadki. Nie myliłem się.

Patrzałem jak osłupiały na kartkę. List Damiena to był pikuś w porównaniu z tym.

Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now