Rozdział 20 (niespodzianka w łóżku)

600 31 3
                                    


„Rozdział jest nie ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Harry*

Budzik dzwonił i dzwonił, a ja miałem to daleko w poszanowaniu.

Nagle poczułem jak coś spycha mnie z łóżka. Wylądowałem twarzą na podłodze.

Uniosłem się na ramionach i potrząsnąłem głową. Podniosłem się i o mało nie dostałem zawału.

W moim łóżku leżała kobieta!!!!

wczoraj przecież nic nie piłem i pamiętam, że nie kładłem się do łóżka z żadną kobietą.

Poszedłem do drugiego pokoju, gdzie spał Loui. Otworzyłem drzwi i od razu zasłoniłem oczy, po jego pokoju paradowała naga laska!

-Louis, kurwa! -miałem nadzieję, że mój krzyk go obudzi.

-Hazzzzzzzz -wymamrotał i machnął ręką w stronę dziewczyny -to jest Ju, przyjaciółka mojej siostry -wyjąkał

-a ta Pani w moim łóżku?-zapytałem

-nie poznałeś mojej siostry? -zapytał podnosząc się z łóżka

-wystarczyło mi zobaczyć tonę włosów na mojej poduszce, aby o nic nie pytać -wyrzuciłem z siebie zły

-nic nie powiem... Juli -odparł i wyszczerzył zęby w uśmiechu -przepraszam, że wrzuciłem ci Felicite do łóżka.

-ej, kolego. Twój telefon wibruje i wibruje -usłyszałem za sobą kobiecy głos.

Wyrwałem dziewczynie telefon i wychodząc z pokoju Louisa czytałem wiadomości.

Julia: żyjesz?

Julia: Harry...

Julia: martwię się!

Julia: Harry!!!!!!

Julia: jak zaraz nie odpiszesz to wsiądę w pierwszy lepszy samolot... ale jak Cię znajdę, to Cię zabiję!!!!

Ja: żyję, żyję... kochanie :*

Julia: już myślałam, że coś się stało...

Ja: miałem wczoraj lekkie problemy ze sobą, a dziś mam przewidzenia :)

*Julia*

Siedziałam w kawiarni i czytałam wiadomości od Harrego, a raczej to ja pisałam, a on czytał.

-Julies -Fi usiadła obok mnie -ucałuj tego twojego Harrego, nawet nie wiesz jak się cieszę, że...

-podziękujesz jutro -wtrąciłam

-może później pójdziemy poszukać kiecek na bal?

-ojciec pożyczył mi kasę -wyszeptałam

-to możemy zaszaleć

-o tak, tylko nie mów, nic mojej mamie

-się wie -odparła i wróciła do pracy.

Ja dziś się leniłam. Felicja od kiedy dowiedziała się o załatwionych wejściówkach, traktowała mnie jak królową.

Cookie: miałem wczoraj lekkie problemy ze sobą, a dziś mam przewidzenia :)

Ja: a co się stało?

Cookie: mój bałwanowaty przyjaciel przyniósł jakieś wino. Ścięło wszystkich

Ja: chciał się po prostu was pozbyć :)

Cookie: chyba tak :P

Ja: widziałeś białe myszki?

Cookie: nie... kobietę w moim łóżku :)

Poczułam jak przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny prąd. Uśmiechnęłam się blado, choć przynajmniej tak mi się wydawało.

Ogarnęła mnie złość. Miałam ochotę coś stłuc. Moja zazdrość...

Cookie: wyobrażasz sobie, że człowiek, który uważa się za mojego przyjaciela, wpakował mi do łóżka swoją siostrę! Nawet mnie nie obudził...

Nie przekonywały mnie jakoś jego wyjaśnienia.

Ale musiał mieć śmieszna minę jak się obudził... nie, nie, nie, nie, przecież mógł kłamać!!

Cookie: powiedział, że nic Ci nie powie :)

Zacisnęłam dłoń na telefonie. Byłam delikatnie o niego zazdrosna. Uderzyłam telefonem o blat stolika. Zwróciłam tym na siebie uwagę gości. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

-Julio -usłyszałam nad sobą głos Lucka

-Luck -odparłam

-mogę się przysiąść? -zapytał

-wolny kraj, rób co chcesz -odparłam. Wzięłam do ręki telefon, który zaczął wibrować.

Luck usiadł obok mnie.

-pomyślałem sobie, że może wybierzemy się razem na bal.

-zapraszasz mnie na bal? -zapytałam zdziwiona.

-tak, chciałabyś iść ze mną na bal? -zapytał, a ja o mało nie parsknęłam śmiechem.

Co on sobie myślał? Teraz po tym jak zostawił mój numer na stoliku?!

-nie bądź...

Mój telefon zaczął dzwonić. Nie patrząc kto dzwoni, odebrałam.

-halo -wymamrotałam

Usłyszałam lekkie westchnienie.

-Julio -rzucił zachrypnięty głos.

Spojrzałam na wyświetlacz i o mało serce mi nie wyskoczyło z piersi.

-Harry -wyjąkałam

-wszystko ok? -zapytał, a mnie zabrakło języka w gębie -nie odpisujesz. Martwiłem się...

-pracuję-udało mi się z siebie wyrzucić.

-tylko nie myśl, że ja coś z tą...

-w porządku, Harry -odparłam

Zrobiło mi się ciepło na sercu. Jakby się nie martwił to by nie zadzwonił, a jakbym nie chciał być uczciwy to by nie pisał mi tego.

-Harry idziemy -usłyszałam przytłumiony głos z oddali.

-muszę już iść -powiedział z lekkim westchnieniem

-Harry, chodź -krzyknął ktoś obok niego.

-rozumiem -rzuciłam.

Usłyszałam lekkie zgrzyty, charczenie.

-cześć, Julio. Przepraszam, że zabieram Twojego chłopca, ale musimy iść -przerwał -a ja przyznaję się, że to ja wrzuciłem mu swoją do łóżka.

-Lou -usłyszałam głos Harrego

-masz,pożegnaj się

-Julio

-Harry

-do zobaczenia -rozłączył się.

A ja siedziałam i wpatrywałam się jak głupia w telefon. Miał taki znajomy głos. Dałabym sobie uciąć rękę, że gdzieś już go słyszałam.

-Julio, to jak? -z zamyślenia wyrwał mnie głos Lucasa

-nie bądź śmieszny -odparłam. Wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę zaplecza.

Miałam ciągle w głowie głos Harrego.

Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now