Rozdział 17 (to co w łóżku piszczy)

666 29 3
                                    

"Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa"

*Julia

Cookie: a w tej bajce były smoki :)

Tak i to stado. Właśnie chciałam mu to napisać, gdy mój budzik oznajmił, że pora wstawać do szkoły.

Ubrałam się i zeszłam na dół.

Alex siedział przy stole w swoim najlepszym garniturze.

Uniosłam wysoko brwi.

-spotkanie na szczycie? -zapytałam z ciekawości.

-żebyś wiedziała-odparł popijając kawę

-nic innego nie powiesz?

Westchnął głośno

-powiedźmy, że od tego spotkania zależy nasz budżet domowy -powiedział z uśmiechem.

-to znaczy, że możemy zbankrutować? -zapytałam.

Alex spojrzał na mnie krzywo.

-jakich ty się filmów naoglądała? -dodał -muszę iść.

Popatrzałam za nim z otwartymi ustami. Za nim jednak wyszedł, podszedł do mnie i lekko zamknął mi ręką moje usta.

Moja szczęka z niezadowoleniem uderzyła o żuchwę.

-zamknij usta, kochanie. To nie tak kulturalnie tak stać -powiedział i wyszedł.

Coraz bardziej byłam zdziwiona jego zachowaniem.

Chwyciłam za telefon i napisałam do Harrego

Ja: co tam smoki. Mój ojczym zwariował!!

*Harry

Otworzyłem oczy i zobaczyłem śpiącego obok mnie Liama. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem oczy.

Dlaczego ja śpię w łóżku Liama?

Dlaczego nie śpię w swoim łóżku?!

Przecież pamiętałem jak usypiałem z telefonem przy uchu w moim łóżku.

Nasze pokoje były naprzeciwko siebie. Obie pary drzwi były otwarte, więc mogłem zobaczyć co dzieje się w moim pokoju.

Otworzyłem szeroko oczy. Ktoś spał w moim łóżku!

-Liam -próbowałem obudzić przyjaciela

-co jest, Hazz? -szepcze nie otwierają oczu.

-kto śpi w moim łóżku? -zapytałem

Liam otworzył oczy i spojrzał na mnie dziwnie.

-Hazz, czy z twoją głowę wszystko ok? -zapytał

-tak, przecież widzę, że ktoś śpi w moim łóżku

-nie pytałem o wzrok, tylko o głowę -wymruczał -Leo przyszedł nad ranem i zapytał czy może się u nas przespać, bo do Paula przyleciała kobieta -odparł i usiadł. Spojrzał na mnie -Ty zgłosiłeś się na ochotnika i rzuciłeś się na moje łóżko. Nie minęła minuta, a chrapałeś.

-nie pamiętam tego -odparłem zdziwiony.

Naprawdę tego nie pamiętałem.

-nie dziwię się, cały czas myślisz o tej Juli. No stary, ładna -odparł.

-że jak?

-Louis mi ją pokazał

-ognista piękność -krzyknął Louis

Czułem, że zbiera się na dogryzanie, więc wstałem i poszedłem do łazienki. Po drodze zatrzymałem się obok telefonu i zamówiłem śniadanie.

Umyłem się i ubrałem. Wyszedłem z łazienki i wtedy przypomniało mi się o moim telefonie.

Gdzie mój telefon? Podszedłem do łóżka Liama i spojrzałem po poduszkę. Nie ma. Przeszukałem szafkę obok, nie ma!

Ostatecznie poszedłem do swojego pokoju, gdzie spał Leo. Wsadziłem rękę pod poduszkę. Natrafiłem na coś twardego. Mój telefon. Dioda ciągle mrugała.

Julia: co tam smoki. Mój ojczym zwariował!!

Uśmiechnąłem się. Ta dziewczyna to lekarstwo na mój zły humor.

Ja: to ja zwariowałem :)

Odłożyłem telefon i poszedłem otworzyć drzwi, do których ktoś pukał.

-obsługa hotelowa -usłyszałem. Tak tego mi było trzeba.

Wciągnąłem wózek do pokoju. Od razu przyssałem się do soku.

-ej, zostaw coś dla mnie -krzyknął Liam wychodząc z pokoju.

Odstawiłem sok i chwyciłem za butelkę z wodą. Chciało mi się tak pić, jakbym miał kaca.

-ty królewna -usłyszałem Louisa -twój telefon brzęczy.

Chwyciłem za telefon za nim, któryś nie wpadł na pomysł, aby to zrobić.

Julia: z jakiego powodu?

Ja: z Twojego:)

Julia: jesteś głupi! :)

Ja: tak, przez Ciebie straciłem głowę.

Harry wiesz, że uśmiechasz się do telefonu? -zapytał Loui -to już podchodzi pod choroby psychiczne.

-też tak myślę. -dodał Liam -odbija Ci, stary.

-bardzo śmieszne -rzuciłem

Julia: ja ją stracę w sobotę...

Ja: czemu?

-Liam, to się nazywa miłość -usłyszałem głos Louigo.

-myślisz, że się zakochał? -zapytał Liam, jakby mnie obok nie było.

-nie inaczej. Już ma pierwsze objawy.

-pieprzcie się, oboje! -wyrzuciłem z siebie i rzuciłem się na kanapę.

Julia: wybieram się na koncert na Wembley.

Usiadłem z wrażenia. Spojrzałem na chłopaków, którzy bacznie mi się przyglądali.

-o, kurwa! -krzyknąłem

-wiecie, że mamy wolny ranek? -usłyszałem Nailla -chciałbym pospać!

-co jest, Hazz? -zapytał Louis

-muszę iść do Paula -wyszeptałem

Ja: załatwię wam miejsca pod sceną.

Julia: naprawdę?

Julia: żartujesz...

Julia: nie Ty nie żartujesz!!!

Julia: Fi umrze ze szczęścia!!!

Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now