Rozdział 43 (nie deptać trawników)

565 28 4
                                    

*Harry

Wychodząc ze sklepu miałem ochotę zabić tą dziewczynę! Wcisnęła mnie w takie ciuchy, w których wyglądałem jak jakiś idiota. Chyba wszyscy zebrani w centrum handlowym wlepili we mnie swój wzrok.

-ale z ciebie maruda -rzuciła Felicja stojąc przed witryną jednego ze sklepów. Zaciekawiony spojrzałem na to co ona i miałem ochotę krzyknąć „MAMY TO"

-jest nasza -szepnąłem do stojącej obok mnie dziewczyny.

Kiedy ja wpatrywałem się jak zakochany w sukienkę, Felicja weszła do sklepu.

-idziesz? -zapytała wychylając się za drzwi.

Uśmiechnąłem się i wszedłem za nią. Trochę zakręciło mi się w głowie od nadmiaru damskich ciuszków. „Prada", kobiecy raj.

Przekraczając próg sklepu, postanowiłem się nie odzywać. Może tym razem będę miał więcej szczęścia i nikt mnie nie rozpozna.

Kiedy Felicja rozmawiała z ekspedientką o sukience, ja schowałem się za wieszakami z ubraniami. Musiałem się gdzieś zaszyć.

-przepraszam, mógłbyś mi to podać? -zacisnąłem zęby, gdy tuż obok usłyszałem dziewczęcy głos.

Cholera! Ja się pytam, za jakie grzechy?!

Spojrzałem na to co wskazywała dziewczyna. Nie patrząc na nią zdjąłem różową kurtkę z wieszaka i ją jej podałem. Nie czekając na wylewne dziękuję, ruszyłem przed siebie. Wiem, to nie było kulturalne.

-dziękuję! -krzyknęła za mną

W odpowiedzi podniosłem rękę do góry. Nie miałem zamiar się odzywać. O nie, nie tym razem.

Poszedłem na sam początek sklepu i zobaczyłem Felicję. Dalej stała w tym samym miejscu i dalej rozmawiała z kobietą, gdy mnie zobaczyła machnęła ręką. Co pewnie miało znaczyć, żebym podszedł.

Westchnąłem i z ociągnięciem ruszyłem w jej stronę.

-możesz zapłacić -rzuciła.

Z tylnej kieszeni wyciągnąłem portfel. Podałem kobiecie kartę. Oparłem się obiema dłońmi na blacie i spojrzałem na terminal. Trochę się skrzywiłem. Tyle kasy za taki kawałek szmatki. Nie to, że żałowałem na Julię, ale ...

-proszę -kobieta oddała mi kartę i zabrała się za pakowanie sukienki do pudełka.

-mam jeszcze buty -Felicja z determinacją postawiła białe szpilki na blacie biurka.

*

Cieszyłem się, gdy moja noga wreszcie dotknęła chodnika przed domem Juli. Miałem ochotę się do niego przytulić, a nawet wycałować.

-dasz mi autograf? -zapytała

-autograf? -byłem cholernie zdziwiony. Ta dziewczyna spędziła prawie cały dzień ze mną, a teraz chce autograf?

-ok -westchnąłem

Wziąłem markera z dłoni dziewczyny. Trochę się jednak zdziwiłem, kiedy zamiast kartki podała mi torebkę, którą jej kupiłem.

-na tym?

-przecież mi ją kupiłeś -uśmiechnęła się.

Podpisałem torebkę od środka.

Odetchnąłem z ulgą, gdy pomachałem jej kiedy odjeżdżała.

Położyłem pudełko z sukienkę i butami obok drzwi wejściowych i zacząłem chodzić tam i z powrotem po trawniku przed domem. Musiałem coś wymyślić. Przecież kupno sukienki to był dopiero początek. Najważniejszą sprawą jednak było, to aby przekonać Julię, żeby poszła na bal.

Call me: Julia (HS)✔Where stories live. Discover now