Rozdział 48 (bo tam najprzyjemniej)

550 27 3
                                    

*Julia

Harry popołudniu gdzieś zginął razem z Damienem. Fi wróciła do domu, więc załatałam sama ze swoimi myślami. Czuła się trochę dziwnie. Harry zachowywał się w stosunku do mnie tak, jakbyśmy byli parą.

Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Najgorzej, że on nie chciał ze mną rozmawiać. Cała ta sytuacja wisiała nad nami jak gilotyna nad głową skazańca.

Byłam tym wszystkim skołowana.

-Julies -mama wepchnęła głowę do mojego pokoju.

-tak, mamo? -zapytałam. Po czwartkowej rozmowie, którą odbyłyśmy wieczorem za nim wrócił Harry, nasze stosunki jeszcze bardziej się ociepliły.

-chodź, kochanie na kolację

-dobrze -uśmiechnęłam się.

Wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi. Nie mogłam wiecznie czekać, aż Harry wróci i zachce ze mną rozmawiać.

Jak na zawołanie, na schodach pojawił się Harry z Damienem. Popychali się i rzucali w swoim kierunku różnego rodzaju przezwiska. Jednak najbardziej zdziwił mnie ich wygląd. Ich ubranie nosiły na sobie ślady błota, a we włosach mieli trawę!

-gdzie wy byliście? -zapytałam wyciągając z włosów Harrego kawałek gałązki z jakiegoś biednego drzewka.

Oboje się uśmiechnęli.

-daj mi pięć minut -rzucił Harry i zginął w pokoju gościnnym.

Spojrzałam na Damiena.

-ja...ja...ja -jąkał się -muszę iść, umówiłem się z Fi -dodał i uciekł.

Nie wiedziałam co mam robić. Nie rozumiałam z tego nic. Nawet nie ruszyłam się z miejsca, byłam tak zdziwiona że stałam tam jak kołek.

*Harry

Przebrałem się w czyste ciuchy. Po wyciągnięciu siana z włosów, próbowałem je jakoś ułożyć. Damien nie chciał mi odpuścić. Dalej bronił swojej maleńkiej siostrzyczki jak lew. Musiałem jednak to jakoś wszystko przeżyć, przecież robiłem to tylko i wyłącznie dla Julii.

Wyszedłem z pokoju. Julia stała dalej w tym samym miejscu, gdzie ją zostawiłem

-Julka -szepnąłem

-Harry -uśmiechnęła się

-weź coś cieplejszego, bo wychodzimy.

-gdzie?

-zobaczysz -tym razem to ja się uśmiechnąłem

-ale jak...

-chciałaś przecież porozmawiać.

*

To była długa podróż. Byłem tak zestresowany, że zaczęły mi pocić się dłonie. Julia nie ułatwiała mi sprawy, pytając ciągle gdzie jedziemy.

-zaraz się dowiesz -odparłem chyba setny raz

-wiesz, że twoje niespodzianki... -zaczęła

-jesteśmy już na miejscu -rzuciłem.

Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Widziałem malujące się na jej twarzy zdziwienie. No mnie też by zdziwił fakt, jakby ktoś wywiózł mnie na totalne pustkowie.

-gdzie my jesteśmy? -zapytała

-w moim ulubionym miejscu -szepnąłem

-tam, gdzie pierwszy raz całowałeś się z dziewczyną? -zapytała

Call me: Julia (HS)✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora