Rozdział 5

843 38 1
                                    

*Harry*

Po cudownej pobudce, ubrałem się i zeszedłem do chłopków. Tak naprawdę to nawet się nie wyspałem. Ta przeklęta zmiana czasowa.

Mieliśmy wieczorem dać koncert, a ja czułem się jakby jakaś krowa mnie przeżuła i wypluła.

O tak! Harry Styles właśnie zmartwychwstał i nadchodzi!

Westchnąłem i z ociąganiem wyszedłem na patio, gdzie siedziała reszta.

Szedłem, szedłem i szedłem, musiałem głupio wyglądać. Szedłem z opuszczoną głową i szorując nogami. Normalnie 5 latek!

Dobrze, że byliśmy w strefie, gdzie nasze fanki nie miały dostępu. Dziś nawet nie miałem siły na uśmiech, a co dopiero na tłum napierających na mnie dziewczyn.

-Harry co się stało z twoimi włosami? -usłyszałem znajomy głos

-z moimi włosami? -zapytałem odwracając się do tyłu.

Minęła dłuższa chwila za nim zorientowałem się, że znalazłem się w wodzie. Nie była ona zimna, ale na tyle chłodna żeby mnie otrzeźwić i nie pozwolić mi utonąć.

Wypłynąłem na powierzchnię, złapałam się boku basenu i usłyszałem odpowiedź Zayna.

-trochę ci oklapły -roześmiał się.

-czuję się oświecony -dodałem wychodząc z basenu. Czy chęć utopienia ich nie była za bardzo wygórowana?

-co to jest... mokre i pożąda tego dziewięćdziesiąt procent lasek na świecie? -zapytał Damien podsuwając mi krzesło.

-no...

-Harry Styles -rzucił, a reszta się roześmiała.

-dobra chłopaki, mnie też miło was widzieć -odezwałem się wreszcie.


*Julia*


-to chyba jakieś jaja -krzyknęłam

-no Julies! Proszę! -przede mną na kolana upadła Fi.

Patrzałam na nią i nie wiedziałam czy jest przy zdrowych zmysłach.

-Fi, czy coś brałaś? -zapytałam

-nie, Julia proszę -błagała mnie

-Fi zrozum... przecież to jest głupie -krzyknęłam

-ale...

-przecież tam będą tłumy ludzi. Tyle przepychania, przez głupi koncert...

-to nie głupi koncert! -odparła obrażona.

Sprzeczałyśmy się tak chyba z jakieś dziesięć minut, za nim mama nie przyszła nas uspokoić.

-dziewczyny, dochodzi północ. Niektórzy chcieliby spać.

Spojrzałam na nią i miałam ochotę zacząć krzyczeć, aby książę Alex nie mógł spać, za to, ze rano nie pomógł mi z autem. Jednak tylko się uśmiechnęłam.


Fi nie dawała mi spokoju dopóki się nie zgodziłam na wycieczkę na stadion Wembley. Na samą myśl o takiej wycieczce bało mnie na wymioty.

-może by tak przedstawić jej Zayna -powiedziałam do siebie patrząc na śpiącą Fi. Może to by ją odwiodło od takich „podróży".

Nie mogłam spać. Wzięłam telefon do ręki, dochodziła trzecia . W myślach policzyłam jaka jest różnica godzinowa między Londynem a Tokio.

-tam musiało być południe, albo jakoś tak -powiedziałam głośno. Fi lekko się poruszyła.


Ja: Puk Puk

Harry: wiesz, że narażasz się na gigantyczne koszta??


Czytając tą wiadomość roześmiałam się.

Ja: mój ojczym płaci rachunki. Ucieszy się :)

Wpatrywałam się chyba w telefon z piętnaście minut. Żadnej wiadomości zwrotnej. Po pół godzinie zwątpiłam i położyłam się spać.

Wstałam średnio wyspana, ale to nic nowego. Spojrzałam na zegarek stojący obok łóżka. Dochodziła siódma rano.

Sprawdziłam telefon. Miałam dwie wiadomości.

Harry: przepraszam, miałem mały wypadek z telefonem.

Sprawdziłam kiedy otrzymałam wiadomość, godzinę temu.

Harry: Twój ojczym musi być najszczęśliwszym facetem na świecie.


Roześmiałam się budząc przy tym Felicję.

-co się drzesz w środku nocy? -zapytał mnie zaspany głos.

-Fi jest już siódma -odparłam.

-miło -powiedziała i nakryła sobie głowę poduszką. Uśmiechnęłam się

i odpisałam Harremu.

Ja: coś zrobił biednemu telefonikowi?


Tak naprawdę to ja sama płaciłam za swój telefon. Najwyżej w tym miesiącu cała wypłata pójdzie na zapłacenie rachunku z telefon.

Oczywiście mama najpierw dostanie zawału, a później na mnie nawrzeszczy.

Punkt 12.

Rachunki za telefon nie powinny płacić dzieci. Ale jak już płacisz za nie sam, to nie przejmuj się tym co mówią o tym rodzice.


Harry nie odpisywał. Może w dalszym ciągu nie ma telefonu, albo nie ma czasu.

Pewnie zwiedza Tokio i nie ma czasu na pisanie z takim rudzielcem jak ja.


*Harry*

Mieliśmy akurat próbę, gdy mój telefon zakomunikował, że dostałem wiadomość. Miałem ochotę rzucić wszystko i odpisać Juli. Tak wiedziałem, ze to ona.

Byłem tak rozkojarzony, że aż zacząłem śpiewać nie do rytmu.

Spojrzałem na chłopków, którzy wiercili wzrokiem dziurę w mojej głowie.

-Hazz! -krzyknął Liam

Uśmiechnąłem się. Dobrze przynajmniej, ze nie pomyliłem słów.

Spiąłem wszystkie mięśnie, aby się skupić. Ostatecznie zapomniałem o telefonie i wiadomości na niej.

Call me: Julia (HS)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz