Rozdział 3

9 2 0
                                    


Pociąg pospieszny wlókł się niemiłosiernie, ludzie wsiadali i wysiadali. Gdy wreszcie nad ranem Adam został w przedziale sam na sam z Anną, zażądał wyjaśnień. Kobieta wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać:

- Najpierw ten tajemniczy wzrost przestępczości: ci ludzie zachowywali się, jakby byli czymś nafaszerowani, ale w badaniach nic nie wychodziło.

- Może to jakiś nowy narkotyk, który specjalnie został tak zrobiony. To przecież stara gra.

- Nie. Okazało się, że to w ogóle nie jest żadna substancja chemiczna. Oni zostali zaczarowani. I to tak dobrze, że nikt nie mógł ich odczarować. Na szczęście po pewnym czasie czar sam wygasał - tak został zapewne pomyślany. Tylko jedna potęga znana do tej pory mogła tego dokonać. To oczywiście wciąż tylko domysły, ale mamy powody przypuszczać, że powróciło pradawne zło, które najstarsi z nas znają tylko z legend. Dlatego nie mogę cię już dłużej ochraniać. Bo jestem potrzebna gdzie indziej.

- OK, a kto to są „my"?

- Jak już zdążyłeś się domyślić, na świecie są czarownicy. Część z nich związana jest mniej lub bardziej z Ukrytym Zamkiem - to jesteśmy „my". Oczywiście w tej sytuacji szukamy sojuszników gdzie tylko się da.

- I ten Ukryty Zamek jest ukryty gdzieś w Puszczy Białowieskiej? - zapytał Adam z niedowierzaniem.

- W puszczy Białowieskiej „ukryła się" Krystyna - jedna z najlepszych czarownic naszych czasów, a Zamek... no cóż, chyba nie da się powiedzieć, że jest ukryty gdzieś. Jedyny obecnie portal znajduje się na północny-wschód od Wisły - niedaleko Baraniej Góry. Był jeszcze jeden w Wierchomli w Beskidzie Sądeckim, ale straciliśmy go kilka lat temu.

- Co się z nim stało? - zapytał Adam, którego to wszystko zaczynało coraz bardziej interesować jako fizyka.

- Zamknął się, kiedy postawili tam wyciąg narciarski.

- Wytłumacz mi to dokładniej.

Anna spojrzała na niego zdziwiona, ale po chwili zrozumiała, o co mu chodzi.

- Nie mam pojęcia, jak to działa. Nikt nie ma. Ludzie... istoty, które zrobiły te portale, dawno odeszły.

- A co zrobicie, jak zamknie się ostatni? - zapytał Adam oburzony taką niefrasobliwością.

- Cóż, my możemy przechodzić bez nich. Potrzebne są tylko po to, żeby przeprowadzać nie-czarowników.

Przez chwilę milczeli.

- Ile na świecie jest takich miejsc?

- Miejsc? Jeśli chodzi ci o większe ośrodki magii, jest ich kilkanaście. Czarownicy nie mają na ogół jakichś formalnych struktur. Wielu z nich utrzymuje luźne kontakty z jedną, bądź kilkoma grupami, są też samotnicy.

- Skoro na świecie jest tylu czarowników, to dlaczego nigdy o nich nie słychać?

- Bo ci najlepsi nie czarują.

Zaczęło świtać. Pociąg, który dotąd jechał jako pospieszny, kontynuował bieg jako osobowy. Do przedziału znów weszli ludzie, więc Adam powstrzymał się od zadania kolejnych pytań. Zanosiło się na słoneczny dzień, ale kiedy wysiedli, na dworze wciąż było chłodno. Najbliższy autobus odjeżdżał za dwie godziny, zresztą i tak podwiózłby ich zaledwie połowę drogi, więc Anna zdecydowała, że pójdą pieszo.

- Daj, poniosę ci plecak - zaproponowała, lecz Adam uniósł się męską dumą.

- Gdybym ja umiał czarować, robiłbym to bez przerwy - powrócił do przerwanej rozmowy.

Biały SmokTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon