Rozdział 53

5 1 0
                                    

Adam i Anna żyli razem jeszcze niezbyt długo, ale za to szczęśliwie, przynajmniej na ogół, aż Adam znów zaczął mieć wrażenie, że coś jest nie tak. „Jakbym był w złym filmie", zwierzył się Annie. Zamek wydawał się dziwnie wyludniony. Krystyna nie żyła. Marta została w Or. Kruk znów powędrował własnymi drogami. Helenę też rzadko widywali, jak zwykle samowystarczalna, zajęta była jakimiś swoimi sprawami. Z początku ten spokój mu odpowiadał, wreszcie mieli z Anną czas tylko dla siebie, ale w końcu zaczął mu doskwierać. Adam odkrył, że po prostu się nudzi.

Ryszard z Barbarą też snuli się z kąta w kąt nie wiedząc, co ze sobą począć. Od czasu „zwycięstwa" Cienie nie nękały mieszkańców Ziemi, a może tylko oni nie umieli tego wykryć bez straconego amuletu. Nie wiadomo było, czy tamte ataki miały jakiś związek z Nim. Czy w ten sposób próbowały pokrzyżować mu szyki, czy też chodziło o coś zupełnie innego. Nie wiadomo było, jak długo ten spokój się utrzyma.

Adam zaproponował, żeby po prostu ich o to spytać. Po niejasnych uwagach Avarona, a przede wszystkim pamiętając jego reakcję, bał się ich jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek dotąd, ale już dosyć miał tej bezczynności. Niestety jego odwaga nie na wiele się zdała. Jedyne, co z nich wydobył to: „robimy to, co konieczne, do niczego się nie zobowiązujemy," no i gadaj tu z Cieniem.

Z jednej strony Adam cieszył się, że walka z Nim już się skończyła. Wtedy zdawało mu się to wszystko jednym wielkim koszmarem. Najgorsza była świadomość, że jeśli mu się nie uda, naprawdę świat się zawali. Teraz, kiedy wiedział już, że wszystko się dobrze skończyło, mógł to traktować jak wielką, wspaniałą przygodę, o jakiej zawsze marzył. Ale to już należało do historii a co ma robić teraz? W jaki sposób ma wykorzystać swoje magiczne zdolności? Anna spojrzała na niego smętnie.

- Nie jesteś stworzony do tego, żeby być czarownikiem.

- Jak to? Przecież jestem czarownikiem. Urodziłem się z tym. Zresztą... nie wiem, czy chodzi tylko o to.

- Gdybyś miał wybór, wolałbyś być czarownikiem czy fizykiem?

- Może da się być jednym i drugim. Czarownikiem i tak jestem. Tutaj nie mam wyboru.

Chociaż Marta kiedyś sugerowała mu, że być może ma.

Adam zaczął się zastanawiać, w którym momencie to się właściwie stało. Przypomniała mu się komnata z amuletem - „niezałatwione sprawy".

- Wciąż nie zabrałem swoich rzeczy od Doroty. Jak ją znam, trzyma je skrupulatnie i zagracają jej mieszkanie, a ona nie cierpi zagraconych mieszkań.

Nie było tego dużo, ale na trzydziestu metrach kwadratowych każde pudło zawadza, a nie wszystko mogła znieść do piwnicy ze względu na wilgoć. Jak już było po wszystkim, Anna napomknęła, że może by do niej zadzwonił. Zamiast tego napisał maila, że żyje i nic mu już nie grozi. Kiedy przeczytał jej lakoniczną odpowiedź, uznał zadanie za wykonane. Nigdy tak naprawdę się ze sobą nie pożegnali. Tamtej nocy, kiedy wyciągnęła z niego prawdę o Annie i wyznała, co czuje do Piotra, wśród burzy emocji przejście otwarło się samo i nagle znalazł się po drugiej stronie w komnacie Anny. Wtedy przyjął to z ulgą. Teraz miał wrażenie, że coś zostało niedokończone.

- Idź do niej teraz.

- No co ty!

- Idź.

Anna przytuliła się do niego, jakby robiła to po raz ostatni.

Dorota wciąż mieszkała w tym samym mieszkanku na Lelechowskiej. Ucieszyła się na widok Adama i zaprosiła go do środka.

- Chodź do kuchni. W pokoju właśnie położyłam Monikę spać. Czego się napijesz? - spytała włączając czajnik.

Biały SmokWhere stories live. Discover now