Rozdział 52

3 1 0
                                    


Alizar dawno odebrałby sobie życie, gdyby nie był przywiązany do łóżka. Co chwila zaglądał do niego jego przeklęty brat. Mówił coś, ale on nawet go nie słuchał. Umysł, który do tej pory wypełniał go całego, opuścił go nagle. Nie było mu smutno, nie czuł też ulgi, jedynie nienawiść. Przez tyle czasu był Jego naczyniem, że teraz nie umiał być niczym innym. Drzwi otworzyły się po raz kolejny i poczuł inny umysł - to był elf. Alizar nienawidził elfów jeszcze bardziej niż Jego, lecz czuł, że ten umysł mógłby wypełnić puste miejsce po Nim. Chciał, żeby je wypełnił, ale elf odmówił, niech będzie przeklęty. Sięgnął w nim do wspomnień i na chwilę Alizar stał się ponownie siedemnastoletnim chłopcem, którym był, zanim On uczynił z niego swoją marionetkę. Nawet już nie pamiętał, że był kiedyś kimś takim. Płacze. Więc może wszystko da się cofnąć. Wymazać pamięć tych wszystkich lat, zacząć od początku. Nie miałby wiedzy, nie mógłby zająć pozycji, do której go wychowano, czułby się zagubiony, ale to było o stokroć lepsze niż bycie tym, czym jest teraz. Elf mógłby to zrobić, ale nie zrobił. Po trzykroć przeklęty.

Weszła kobieta.

- Może się na coś się przydam? - zapytała. Elf skonął głową. Kochał tę kobietę.

- Minie wiele miesięcy może nawet lat, zanim odzyskasz siebie – zwrócił się znów do niego. - Będziemy przy tobie.

Alizar nie mógł się zdecydować, kogo nienawidził bardziej Jego czy ich.

*****************

O dziwo, wraz z królewską świtą do Or ściągnęła pani Heta. Gdy, zaraz po zwycięstwie, wróciła była do Har Ijat, zastała je wciąż nękane przez dawne Moce. Krążyły wokół miasta jak stado wyposzczonych przez zimę wilków wokół zagrody z jagniętami. Teraz umiała je sobie podporządkować, lecz nie umiała do końca się z nimi porozumieć. Czuła jedynie ich głód. Głód, który prędzej czy później trzeba będzie zaspokoić. W pokaźnej bibliotece Har Ijat nigdy nie mogła znaleźć na ich temat nic konkretnego. Pierwsze wzmianki o Mocach pojawiały się w powiązaniu z królową Kahed. Każdy z późniejszych władców miał wśród nich swoich ulubieńców. Heta wyczytała między wierszami, że nowy władca przejmował Moce swych poprzedników, ale też tworzył, bądź przywoływał własne. Sam proceder, którego używali, utrzymywany był w tak ścisłej tajemnicy, że w ogóle o tym nie pisano. Gdyby tylko wiedziała, czym są i skąd pochodzą, być może udałoby jej się uwolnić od nich swój lud. Liczyła, że może coś na ten temat znajdzie w archiwach Or. Taki przynajmniej był oficjalny powód jej wizyty.

Najpierw szukała w bibliotece. Czytała wiele rzeczy po prostu dlatego, że ją ciekawiły. Nie dowiedziała się niczego o Mocach, ale dowiadując się coraz więcej o świecie, nabierała stopniowo pewności, że nie pochodzą z tego świata. W tym przekonaniu utwierdził ją Avaron, który dowiedział się o jej poszukiwaniach. Niestety on też nie był w stanie jej pomóc. Potem, ku oburzeniu urzędników, poprosiła o dostęp do tajnych archiwów. Roch znał je lepiej niż którykolwiek z nich, wyraził więc zgodę bez wahania. Heta była rozczarowana: były tam różne brudy dotyczące wewnętrznej polityki Or, zbrodnie popełnione w czasie wojny z elfami i całe mnóstwo bezużytecznych plotek.

Przekładając stare papiery po raz kolejny wzięła do ręki pamiętniki niejakiej Globelli Lubar (3407 - 3568). Słynna dama była próżną, afektowaną, złośliwą babą, na dodatek głupią. Ale czemu trzymano jej pamiętniki w tajnych archiwach? Tym razem Heta zmusiła się, by przeczytać więcej niż kilka stron. Kobieta była niesamowitą plotkarą i miała dar do wyciągania plotek z innych. W swoim czasie zgromadzone tu informacje wystarczyłyby, żeby skompromitować sporą część wpływowej arystokracji i połowę królewskiego dworu. Oto odpowiedź.

Biały SmokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz