Rozdział 29

3 1 0
                                    

Przez cały ten dzień i pół następnego czarownicy ćwiczyli Czar Zatrzymania. Niestety poza Martą i częściowo Adamem nie wychodził on nikomu. Marta już po południu pierwszego dnia umiała zatrzymać każdego, natomiast Adamowi przez cały czas udało się zatrzymać tylko Annę i to wyłącznie z jej pomocą. Jednak nie mogli już dłużej zwlekać. Przed czwartą zjedli obiad, chwilę odpoczęli i zaczęli szykować się do wyprawy. Wszyscy z wyjątkiem Heleny, która poszła do swojego pokoju oświadczając, że chce coś sprawdzić.

Plan był bardzo ogólny: Krystyna, Ryszard i Barbara zostawali na straży w Zamku, podczas gdy cała reszta miała pójść do krainy rodu Afran, odebrać im klejnot w bliżej jeszcze nie sprecyzowany sposób, a następnie zatrzymać cały klan i uwolnić Avarona, jeśli istotnie jest ich więźniem. Do wyprawy wybrano oczywiście Martę, która oprócz tego, że jako jedyna umiała zatrzymywać, kilka dni wcześniej wreszcie opanowała czar skrywający Toperza, Annę i Adama dlatego, że również umieli ten czar a Helenę i Kruka dlatego, że było ich łatwo ukryć; Helenę bardziej niż Kruka, lecz za to ten ostatni dobrze radził sobie w lesie.

[13 maja]

Koło siódmej wieczorem wszystko było gotowe. Różnica czasu wynosiła jakieś pięć godzin, więc postanowiono wyruszyć jeszcze tego samego dnia. Anna wybierała się właśnie na górę zawołać Helenę, gdy coś pociągnęło ją z tyłu za warkocz. Odwróciła się przestraszona, bo nie wyczuła niczyjej obecności... i ujrzała Helenę. Czarownica stała za jej plecami gotowa do drogi a figlarny uśmieszek powrócił na jej twarz.

- Opanowałaś czar Toperza! - wykrzyknęła uradowana Anna.

- Ale on wymaga ogromnej mocy - Marta nie próbowała ukryć zaskoczenia.

- Właśnie wcale nie, jeśli się go robi w „obiegu zamkniętym". Wpadłam na to, jak mnie „wyjmowałaś ze świata". Koniecznie musisz się tego nauczyć.

- Pokaż, jak to robisz.

Tym razem Marta powtórzyła wszystkie czynności Heleny i wkrótce również była ukryta w „obiegu zamkniętym".

- Helenko, jesteś genialna! - wykrzyknęła.

Niestety ani Adam ani Anna nie umieli na razie wykonać tej wyrafinowanej wersji czaru.

Podobnie jak przedtem, czarownicy otworzyli przejście do jaskini znajdującej się dwadzieścia siedem kilometrów na południowy wschód od siedziby rodu Afran. Tym razem ciemność w niej panująca nie była całkowita, dostrzegli bowiem jasną plamę, która okazała się przejściem do kolejnej, większej groty. W jej górnym końcu tryskało obfite źródło dając początek strumykowi płynącemu przez całą długość jaskini aż do wąskiego tunelu, przez który sączyło się światło. Ponieważ innego otworu tu nie było, czarownicy musieli się przezeń przecisnąć pełzając na czworakach w zimnej wodzie. Pierwszy poszedł Kruk uprzedzając pozostałych, by za nim nie szli, dopóki nie da znaku. Po chwili wrócił cofając się tyłem.

- Nie jest wysoko, ale stromo - oświadczył wydobywając ze swojego plecaka linę, haki i młotek do ich wbijania. - Odkryta ściana ciągnie się też jakieś czterdzieści metrów do góry i kończy skalistą iglicą. Stamtąd byłby niezły widok, ale chyba nie ma co się tam pchać.

Wszyscy zgodnie pokręcili głowami - elfy mają dobry wzrok.

Kruk ponownie zniknął w tunelu, rozległ się odgłos wbijanych haków, a potem czarownik wrócił po swój bagaż. Niosąc go teraz na plecach musiał się czołgać. Następna poszła Helena ciągnąc plecak za sobą, dalej Anna. Marta dała znak Adamowi, by szedł przodem, a sama zamykała tyły.

Otwór tunelu znajdował się zaledwie kilka metrów ponad koronami drzew, lecz widok zapierał dech w piersiach. Na wprost wyjścia, w odległości jakichś dwudziestu kilometrów, leżało owalne jezioro, a wokół jak okiem sięgnąć dziewicza puszcza pokrywała niskie, łagodnie falujące wzgórza. Na przeciwległym brzegu jeziora okrągły pagórek wychodził nieco dalej w wodę srebrząc się jakimś innym gatunkiem drzew. Po jego prawej stronie ląd cofał się tworząc zatoczkę, do której wpadała rzeka. Tam wedle mapy zamieszkiwał ród Afran.

Biały SmokWhere stories live. Discover now